5

130 12 7
                                    

minęło już parę dni od kiedy chodzę do szkoły dla celebrytów.
dalej nie znalazłam sobie koleżanki i jedyną osobą, z którą rozmawiałam był jack.
ludzie unikali mnie jak ognia.
dzisiaj mieli otworzyć stołówkę, ponieważ dokańczali jakiś remont z wakacji i wcześniej była zamknięta.
pewnie będę siedzieć sama.
mówi się trudno...
szłam korytarzem w stronę szafki, żeby zostawić w niej książki.
właśnie zaczęła się przerwa na lunch.
większość osób szło w stronę stołówki.
podobno jedzienie tutaj jest całkiem niezłe.
od czasu do czasu jest nawet pizza.
zamknęłam szafkę i zaczęłam iść w stronę stołówki.
wzięłam jakąś sałatkę, ciastko i sok pomarańczowy.
była ładna pogoda, więc postanowiłam zjeść na dworze.
nastolatkowie siedzieli pogrupowani przy stołach i jedli swoje posiłki.
zobaczyłam jack'a, ale siedział z kolegami, więc nie chciałam mu przeszkadzać.
przy murze był mały stół, przy którym nikt nie siedział.
zaczęłam iść w jego stronę kiedy usłyszałam głos jack'a.

-hej maya, chodź do nas- podszedł do mnie jack.

-na pewno tego chcesz? nikt stąd mnie nie lubi- powiedziałam.

-czemu tak myślisz?- zapytał.

-nie widziałeś jak się na mnie patrzą? omijają mnie, nikt nie chce ze mną rozmawiać- powiedziałam.

-większość tych ludzi po prostu zazdrości ci urody albo figury. nie przejmuj się nimi i zjedz z nami- powiedział.

-no dobra- powiedziałam.

podeszliśmy do stołu, przy którym siedzieli finn, jaeden i miles.
powiedziałam cicho hej i usiadłam między jack'iem i miles'em.
zaczęłam jeść.
jack i jego koledzy rozmawiali między sobą, a do mnie padały pojedyncze pytania typu "skąd jesteś?" albo "czy grałam w jakimś filmie lub serialu".
oczywiście, że nie grałam.
ja nawet nie wiem co ja tutaj robię.

skip time

lekcje już się skończyły, a ja czekałam na kierowcę, który miał zawieźć mnie do domu.
zdałam sobie sprawę, że jest piątek, a impreza u jack'a jest jutro.
w sumie mogłabym pojechać na zakupy po jakąś sukienkę, bo te, które miałam nie nadawały się na imprezę.
zadzwoniłam do mamy, żeby powiedzieć jej, że wrócę później, bo idę na zakupy.
powiedziałam chloe, która stała obok mnie, żeby nie czekała, bo idę na zakupy.

-ty w ogóle wiesz gdzie jest galeria?- powiedziała chloe.

-znajdę na mapach- powiedziałam.

-a po co idziesz?- zapytała.

-po sukienkę- powiedziałam.

-o mój boże, trzeba było tak od razu, idę z tobą!- krzyknęła.

mimo, że nie przepadałam za chloe, to jednak fajnie by było mieć towarzystwo.

-niech ci będzie, to gdzie jest ta galeria?- zapytałam.

___

wrzucam wam taki luźny rozdział przed maratonem.
niby nic się tu nie dzieję, ale jednak jest trochę akcji.

maybexno :)

turtles ~ noah schnapp, finn wolfhardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz