Keith
Lance zdeterminowany prowadził mnie przez korytarze. Zdecydowanie wiedział gdzie idzie. Wiedział gdzie jest, gdzie stoi straż i inne pierdoły. Przeżył tu tyle dni. Co ja się dziwię? Był tu dłużej niż jaki kolwiek inny palladyn. Rozglądałem się zaciekawiony wypatrując nowych rzeczy, ale też poszukując straży czy innych zasadzek. Wróciłem wzrokiem na Lance'a.
- Wiesz gdzie idziesz? - spytałem ciekawy jego odpowiedzi. Totalnie wiedział gdzie idzie, ale ja chciałem wiedzieć, czy nie wymyślił nic głupiego.
- Tak. Idziemy okrężną drogą do hangarów. Mało znana droga, chodzą nią tylko generałowie, ale też nie często. Zapominają o niej, albo ci którzy korzystali nie żyją. - przeszedł mnie dreszcz po tych słowach.
- Dużo poświęciłeś by mnie ratować. - zatrzymał się i odwrócił się na pięcie.
- Zabicie tysiąca galr było tego warte. - uśmiechnął się. - Zrobiłbym wszystko, byś czuł się bezpiecznie. Byś był bezpieczny. - poczułem rumieńce i ruszyłem do przodu starając się ja jakoś ukryć. - Jak uroczo. - zaśmiał się i ruszył za mną. Już tak blisko. Już tak blisko, by dotrzeć do lwów. Kilka kroków i kilka martwych galr. Tyle. Będzie po problemie.
- Lance. - powiedziałem do chłopaka, który zrównał ze mną krok.
- Co tam?
- Kocham Cię. - odparłem patrząc w ziemię. - Bardzo. - przystanąłem. - Jestem teraz galrą. Nie wiemy jak Allura na mnie zareaguje i jak to się skończy. Po prostu chcę, żebyś pamiętał, że bardzo Cię kocham. - zacząłem bawić się moją grzywką. - Nie wiemy czy Coran coś ze mną zrobi, czy mu się nie uda. Po prostu... boję się, że taki zostanę. Boję się, że nie zaakceptujesz mnie takim. - zerknąłem na jego zdziwioną twarz po czym uciekłem wzrokiem. - Jestem potworem. Nie ma co kryć. - westchnąłem. - J-ja na prawdę chcę z wami by-. - latynos mocno mnie przytulił powstrzymując wylew moich łez i dalszą gadaninę. - L-Lance...
- Kocham Cię bardzo mocno. To jaki jesteś nie jest dla mnie problemem. Dalej jesteś moim Keith'em. Uwielbiam Cię z futrem i bez niego. - mówił a po moich policzkach i tak ściekły łzy. Mocniej przycisnąłem go do siebie. - A Allura niech spada. Ma mało do gadania. - zaśmiałem się. Odsunąłem się ocierając łzy.
- Chodźmy już, bo nas znajdą. - uśmiechnąłem się do niego i wyciągnąłem rękę. Lance mocno ją ścisnął o ruszyliśmy razem przed siebie.
Shiro
Siedzieliśmy w lwach atakując galry. Czekaliśmy na znak Lance'a mówiący o jakim kolwiek przybyciu ich do wyjścia. Po prostu milczał. Zaczynało nas to wszystkich martwić, jednak żadne z nas nie potrafiło się z nim skontaktować. Nie dało się, bo milczał. Keith też. Powiedzieli by jakby coś się działo, prawda?
- Shiro, wszyscy jesteśmy przejęci, ale może skup się na walce, a nie na tym co robią? - zaproponowała Pidge a ja zwróciłem uwagę na ilość statków i mruknąłem.
- Wiem, wiem. Ale nie wiemy co z nimi się dzieje.
- Lance teraz się nie przewróci. Zna to miejsce lepiej niż nas statek, prawdopodobnie. - powiedziała Alte'a przy silnikach dużego latającego zamku. - W skrócie, jeszcze zdziwimy się widząc, że wyglądają lepiej niż my po tym ataku. - wzruszyła ramionami zwracając uwagę na Coran'a, Również mocno dotknął go brak niebieskiego palladyna. Uśmiechnęła się do niego, jak odwrócił się do niej. - On wróci, Coran. Wszyscy wrócą. - mężczyzna wstał i ruszył do niej. Uśmiechnąłem się. Bardzo uroczy widok.
- Cieszę się, że wierzysz, księżniczko.
- Właściwie to czuję się niczym jakaś przynęta. Czy tylko ja się tak czuję? - mówił Hunk prowadząc swojego wiernego żółtego lwa.
- Nie, nie tylko ty Hunk. - odparła jego przyjaciółka widocznie niesamowicie bawiąca się rozwalając statki galry.
- Hm, świetna zabawa to rozwalanie galr. Cudowna zabawa. - mruczałem oburzony. Nie mogłem pozbyć się myśli, że Keith i Lance teraz mogą leżeć gdzieś martwi. Mój Keith. Mój młodszy brat. Nie mogłem tego znieść. Czułem jak mnie to wyżera od środka. Wiedziałem, że ten plan to głupota. Gdzie oni do cholery są? No błagam was, jeśli żyją, niech coś powiedzą.
- Przy wejściu. - głos ze słuchawki. Keith.
CZYTASZ
Bring Me Back | Klance
FanfictionMordercza kara. Mogąca odmienić najróżniejsze poglądy. Ukazać prawdę. I to wszystko wina Keith'a. Uratuj go. Przywróć go z powrotem, Lance. Okładka done by: @VampTheo