Rozdział 1

387 20 20
                                    

Hmm.. zacznijmy od tego, że właśnie uciekam przed czymś co wygląda jak cyklop. Ja wiem, że to dziwne ale na dodatek Grover (tak ten Grover, który chciał mnie gdzieś zabrać) okazał się być satyrem!! No i teraz biegnie obok mnie nawet nie ukrywając swoich kopyt. Mam straszny mętlik w głowie, ale musimy dobiec jeszcze z 300 metrów do drzewa, które wyznacza jakąś granicę.

- Biegnij, Madison biegnij - popędzał mnie mój przyjaciel  na co przewróciłam oczami, ale zmusiłam się do jeszcze większego wysiłku.
Cyklop powoli nas doganiał, a ja traciłam siły. Nagle razem z kozłonogiem przekroczyliśmy barierę to w potwora strzałę wycelował... centaur? Tak, brzmi to śmiesznie ale ja mówię to co widzę. Koło tego człowieka-konia stała jakąś parka, która się najprawdopodobniej kłóciła. Chłopak o czarnych włosach i oczach podobnych do moich, wyglądał jakby zaraz miał coś zrobić wysokiej blondynce o srebrnych oczach. Widocznie było to normalne, bo centaur nawet na nich nie spojrzał.

- Witaj w Obozie Herosów - powiedział zielonooki, pokazując na teren za sobą. Był to rządek truskawek, wielki budynek i kilkanaście mniejszych domków.

- Annabeth, a ten Glonomóżdżek to Percy  - przywitała się dziewczyna z uśmiechem na twarzy, co odwzajemniłam gdy tylko usłyszałam przezwisko chłopaka.

- Jestem Madison - odparłam i odwróciłam się żeby zobaczyć co z cyklopem, ale ujrzałam tylko kupkę pyłu. Spojrzałam niepewnie na Grovera, a on uśmiechnął się pocieszająco. Dopiero teraz zauważyłam, że jestem w podziurawionych spodniach i podartej koszulce.

- Chodźmy na spokojnie porozmawiać w Wielkim Domu - odezwał się centaur i ruszył w stronę tego większego budynku, ja poszłam za nim, no bo co innego mogłabym zrobić? Przez całą drogę szłam w milczeniu, co nie przeszkadzało tamtej parze, która rozmawiała w najlepsze. Po wejściu do budynku, prowadzący przedstawił się jako Chejron.

- Znasz mitologię grecką? I bogów? - zapytał, a gdy pokiwałam twierdząco głową mówił dalej - więc znajdujesz się tutaj dlatego, bo jestem herosem co oznacza, że jedno z twoich rodziców jest bogiem lub boginią.

Jak tylko to usłyszałam otworzyłam oczy szeroko ze zdziwienia. No ale przecież Maddie to normalne, że w szkole uczysz się o Grecji i nagle okazuję się, że jesteś córka jednego z bogów. Skinęłam głową udając, że rozumiem.

- A kto jest moim boskim rodzicem? - zadałam pytanie oglądając pomieszczenie, w którym się znaleźliśmy. Zauważyłam, że dołączyły do nas dwie osoby:
piękna brunetka z kolorowymi tęczówkami oraz ciemnowłosy chłopak z loczkami i czekoladowymi oczami.

- Dzisiaj przy ognisku najprawdopodobniej się tego dowiemy. My się jeszcze nie znamy, kochana. Masz zaszczyt poznać mnie czyli Leo Valdeza - odpowiedział brunet puszczając do mnie oczko, na co dziewczyna mu towarzysząca przewróciła oczami.

- Piper Mclean - nie za bardzo skupiłam się na tym co mówiła, bo zaczęłam przyglądać się jak ten heros bawi się różnymi częściami, które wyjął z pasa na narzędzie. Z kilku części stworzył pozytywkę, która grała melodię podobną do kołysanki.

Zamknęłam oczy i zaczęłam sobie przypominać gdy razem z mamą toczyłyśmy "walkę" na miecze. Wygrałam wtedy dlatego, że matka dała mi fory. Od małego uczyłam się tego, bo ona tak chciała i tylko wtedy była naprawdę szczęśliwa. Potem wspomnienie się zmieniło. Widziałam jak moja rodzicielka stoi na klifie patrząc w morską otchłań. Tak bardzo się przestraszyłam, że moja moc w wieku 9 lat się uaktywniła. Zawiał strasznie mocny wiatr, a moja mama spadła.

- Stop - wyszeptałam otwierając oczy pełne łez i zakryłam uszy by nie słyszeć melodii. Nikt mnie nie usłyszał, bo wszyscy jak zaczarowani wpatrywali się w pozytywkę... oprócz Leo, który patrzył się prosto na mnie. Nie wytrzymałam i wybiegłam z Wielkiego Domu kierując się na wzgórze. Usiadłam pod sosną i dałam upust łzą. Gdyby nie ja ona pewnie nadal by tu była. Po chwili ktoś dosiadł się do mnie, ale nie zwróciłam na to uwagi nadal łkając. Gdy już wczerpałam limit łez, mój towarzysz się odezwał.






























Kolejne chyba z trzy rozdziały, nie za bardzo będą mi się pewnie podobać, bo pisałam je w zeszłym roku od razu po przeczytaniu całej serii książek. Więc hmm... I tak trochę zmieniam ale wtedy pisałam troszkę inaczej  ¯\_(ツ)_/¯
Mam nadzieję, że Wam się spodoba chociaż jak na razie to chyba tylko jedna osoba to czyta hah
~ autorka

A co gdyby jednak...? || Leo Valdez //ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz