III. Zaproszenie do Nory

1.7K 50 7
                                    

Lucjusz wstał dziś dosyć późno, ponieważ do późnych godzin nocnych czytał książkę. Wstał z łóżka i udał się na poranną toaletę. Następnie ubrał się, jak to zwykle bywa, w czarne szaty. Trzymał się założenia, że arystokrata zawsze musi wyglądać elegancko. Poszedł do kuchni, gdzie przebywał skrzat.

-Naleśniki, jak zawsze z resztą. - wydał rozkaz stworzeniu. Mało kto wiedział o tym, ale Lucjusz miał ogromną słabość do naleśników, o ile nie było to już w pewnym stopniu uzależnienie. Zasiadł przy stole w jadalni i po chwili Fokus przybył ze śniadaniem. Kiedy mężczyzna zabrał się za jedzenie, przez uchylone okno wleciała sowa. Usiadła na stole, niedaleko talerza. Lucjusz odłożył sztućce i odwiązał przyczepiony do nóżki sowy list. Otworzył kopertę i zaczął czytać.

Szanowny Panie Mafoy

Chcemy zaprosić Pana i Pańskiego syna na obiad w najbliższą niedzielę o godzinie czternastej.

Molly i Arthur Weasleyowie

No tego się nie spodziewał. Co to ma znaczyć? Teraz będzie traktował tych zdrajców krwi jak rodzinę, czy co? Nie, nie...nie może tak mówić. Po pierwsze, nie jest już śmierciożercą, a po drugie, jego syn jest w związku z ich córką...musi zachowywać się wobec nich przyjaźnie. Jego syn jest już dorosłym, dojrzałym emocjonalnie człowiekiem. Z pewnością nie pakowałby się w jakiś nieszczery i nietrwały związek. Przywołał zaklęciem accio pióro i kartkę pergaminu, po czym napisał na niej odpowiedź.

Z wielką chęcią odwiedzę Was w niedzielę wraz z Draconem.

Lucjusz Malfoy

Odłożył długopis a kartkę oddał sowie, aby wróciła do Weasleyów z odpowiedzią na ich list, po czym odleciała, a on wrócił do jedzenia, myśląc o planach na cały dzień. Spojrzał za zegarek. Wskazywał wpół do jedenastej. Stuknął dwukrotnie w stół, dając znać skrzatowi, że skończył posiłek, po czym zaczął kierować się do salonu, czyli tam gdzie zwykle przebywał. Tym razem miał ochotę na wspominki. Sam nie wiedział, czemu ma taką zachciankę. Wyjął z szuflady albumu ze zdjęciami. Było ich kilkanaście. Zaczął przeglądać je po kolei. Pierwszy z nich był pełen zdjęć małego Dracona. Na pierwszym miał zaledwie pięć lat. Siedział przed kominkiem na miękkim, puszystym dywanie z pluszowym misiem w ręce. Wokół niego było  mnóstwo innych pluszaków. Robił dziwne miny do obiektywu. Lucjusz roześmiał się na ten widok. Tyle lat już minęło...
Następna fotografia przedstawiała Narcyzę i jego samego idących z kilkuletnim synkiem za rękę przez ogrody swojej posiadłości. To były piękne czasy. Niestety to zdjęcie nie było przez mężczyznę odebrane zbyt radośnie. Miał żal do Narcyzy. Był na nią okropnie zły. Pomimo to oglądał zdjęcia dalej. Stwierdził, że nie będzie przyglądać się tym, na których jest jego żona, choć nie był pewien, czy powinien ją jeszcze tak nazywać. Wszystkie te, na których była kładł na oddzielny stos. Kiedy skończył po długim czasie przeglądać zdjęcia, aż do ostatniego, cały stos schował do kartonu, który wyniósł później na strych. Póki sytuacja jest taka, jaka jest, nie ma potrzeby przyglądania się tej kobiecie i zadawania sobie kolejnych ciosów w serce. Sam już nie wiedział, czy nadal ją kochał. Próbował być ze sobą szczery. Postanowił, że da szanse swemu sercu, aby to ono zadecydowało o tym, jak dalej potoczy się jego życie.

###

-Witajcie, moi drodzy! - wykrzyknął radośnie Pan Weasley wchodząc do Nory. Wszyscy siedzieli w salonie. Wszyscy, znaczy się Molly, George, Hermiona i Ginny. -Co porabiacie? 

-Planujemy jutrzejszy obiad. - odpowiedziała żona Arthura z uśmiechem. Reszta także się rozweseliła. Nawet na twarzy George'a pojawił się lekki uśmieszek.

-Chwila, co jest takiego szczególnego w obiedzie? - zapytał zaciekawiony mężczyzna, przeszywając Molly wzrokiem. 

-Jutro odwiedzi Nas ponownie Draco, tym razem ze swoim ojcem! - uradowała się kobieta. Arthur zrobił zdziwioną minę. - Zaprosiłam ich...w naszym imieniu. - dokończyła.

-Naszym?! Molly! Nie wyraziłem na to zgody! On potwierdził przybycie? Na pewno nie chcę gościć tu tego aroganckiego pupilka byłego ministra, o nie! - oburzył się Pan Weasley i założył ręce na ramiona. Żona podeszła i dała mu buziaka w policzek. - No dobrze, jakoś to wytrzymam...robię to dla Ciebie, Ginny, i dla Dracona, jasne? - spojrzał się na córkę, unosząc brwi i wystawiając palec, niczym do groźby.

-Oczywiście, dziękuję. - opowiedziała ze śmiechem. - Mieliśmy planować już wcześniej, ale Draco dopiero co deportował się do Spinner's End i znaleźliśmy chwilę. No wiesz, poczekaliśmy aż wróci do domu. - wyjaśniła rudowłosa dziewczyna. Hermiona wykrzywiła się.

-Eeeee, a to on nie mieszka czasem w Wiltshire? Przejęzyczyłaś się? - dopytała przyjaciółkę.

-Absolutnie nie. Coś ty, on nie mieszka z ojcem! Na razie mieszka w domku po chrzestnym, bo zanim Snape zginął, przepisał mu swój dom, właśnie ten w Spinner's End. - wyjaśniła cierpliwie Ginny. Hermiona lekko się zaśmiała.

-O jeny, ja myślałam, że mieszka w domu rodziców! - powiedziała Granger, wywołując uśmiech na twarzach niektórych obecnych. 

Rozdział IV: Wystawny obiad

Przez nocy mrok || LucmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz