Hermiona przekręciła głowę i zamknęła oczy. Była zmęczona. Lucjusz stwierdził, że należy poinformować Ginny i Dracona. Wstał, wyciągnął różdżkę i wyczarował patronusa. Mało kto wiedział, że umiał to zrobić. Jego patronus przybierał formę węża.
-Expecto Patronum! - zawołał, a z jego różdżki wyskoczyło coś, co zupełnie nie przypominało węża. Była to wydra. Biegła w powietrzu zostawiając za sobą srebrną poświatę. Hermiona zauważyła to, bo gdy Lucjusz wypowiadał zaklęcie, zdziwiła się, że potrafi wyczarować cielesnego patronusa.
-Nie wiedziałam, że umiesz to robić...- przyznała, uśmiechając się. -Mój patronus to także wydra. Wyjątkowo ciekawy przypadek. - powiedziała. Nie wiedziała o tym, że forma zaklęcia może zmieniać się pod wpływem uczuć. Lucjusz jednak miał tę świadomość. Starał się zignorować ten fakt. Jeśli Hermiona ma takiego samego patronusa, oznaczałoby to tylko jedno. Bał się tej myśli. Czuł, że może to być prawda. Nawet jeśli kochałby ją, nie chciałby z nią być. Jest piękną, mądrą, młodą kobietą. Zasługuje na kogoś wartościowego, nie na dawnego sługę Czarnego Pana, w dodatku dwa razy od niej starszego. Usiadł spowrotem przy brunetce, która starała za wszelką cenę się rozbudzić. Ledwo zdążył nawiązać konwersację, a ona podniosła się. Pościel opadła z jej ciała. Teraz zauważyła pewien bardzo niepokokący fakt. Podciągnęła szybko kołdrę i zasłoniła się cała. Poczerwieniała ze wstydu i spojrzała zła na Lucjusza.
-Czemu...jestem...NAGA!? - zapytała wścieczona i zawstydzona jednocześnie. Lucjusz wcale się nie zaśmiał. Lucjusz wyciągnął spowrotem różdzkę i sprawił, że ciało Hermiony okryła koszula nocna. Była w kolorze jej sukienki, która została prawdopodobnie w pokoju, gdzie ją znalazł. Dziewczyna opuściła kołdrę.
-Nie masz się czego wstydzić. Kiedy Cię znalazłem, nie miałaś już na sobie ubrań. Wtedy przeniosłem Cię tu i czekałem aż się obudzisz. - wyjaśnił, a ona zmarszczyła brwi.
-Chwila...a to co się stało? - dopytała, kompletnie zdezorientowana. Lucjusz westchnął.
-Hermiono...jeszcze nic nie jest pewne. Przypuszczam jednak pewną opcję. To by Tobą naprawdę wstrząsnęło. Daj sobie czas...- starał się jej wytłumaczyć, ale ona przygryzła wargi i spojrzała na niego zabójczym wzrokiem.
-Chcę wiedzieć. Masz mi powiedzieć, natychmiast. - oswiadczyła stanowczo. Malfoy chciał już otworzyć usta, kiedy to pokoju wparowali Ginny i Draco.
-Oh, Miona! - powitała przyjaciółkę rudowłosa, podbiegając i przytulając ją. Draco stał w wejściu i przyglądał się wszystkiemu. Na twarzy obojga malowało się jednak coś dziwnego. Byli wyraźnie zaniepokojeni. Ginny ustała obok narzeczonego i wzięła głęboki oddech.
-Ojcze, wszystko wskazuje na to, że nasze podejrzenia to prawda. - oświadczył poważnym tonem młody arystokrata, lecz w jego oczach był smutek. Lucjusz spojrzał w podłogę, łapiac się za usta. Draco podszedł do niego i wyszeptał mu coś do ucha. Hermiona nie usłyszała, co takiego mu mówił. Niewytrzymała z dalszym trzymaniem nerwów.
-Czy ktoś może mi łaskawie wytłumaczyć, co tu się do jasnej cholery dzieje!? - wykrzyczała, a cała trójka zrozumiała, że nie odpuści. Ginny spojrzała na Dracona, a on obdarzył ją porozumiewawczym spojrzeniem. Oboje kiwnęli do Lucjusza, który westchnął głęboko. Wyszli z pokoju, a Malfoy został sam w Granger.
-Hermiono, to będzie dla Ciebie szok. Proszę, abyś mi nie przerywała i dała wszystko wyjaśnić. - zaczął, a ona przytaknęła, zamieniajac się w słuch. -Podczas wesela zauważyłem Twoją nieobecność. Nie było Cię nigdzie na sali, w toaletach ani w żadnym zakątku budynku. Powiadomiłem Ginny. Zaczęliśmy Cię szukać. Kiedy weszłem tu, w ostatnim pokoju na najwyższym piętrze coś zakłucało ciszę. Dotarłem do źródła tego równomiernego dzwięku, który zakończył się i usłyszałem, że ktoś się deportuje. Niestety, Alohomora nie wystarczyła, więc rozwaliłem drzwi. To cud, że nikt tego nie słyszał. Wtedy zobaczyłem coś, co mną wstrząsnęło. - tu zatrzymał się, a Hermiona patrzyła na niego lekko przerażona. - Leżałaś pozbawiona ubrań na łóżku. Byłaś nieprzytomna. Była także krew...ciekła po twoich udach. Naprawdę się przeraziłem. - przerwał, a ona trzymała dłoń na ustach. W jej oczach szklił się łzy. Lucjusz jednak zdecydował się kontynuować.- Zabrałem Cię tu, i teraz mamy drugą nad ranem. Wesele pewnie trwa w najlepsze. Byłaś nieprzytomna już ze dwie czy trzy godziny. - zakończył.
-A więc byłeś tu cały ten czas...- powiedziała emocjonalnym tonem.
-Tak...Hermiono...okazało się, że w tamtym pokoju miał nocować Weasley...Ronald Weasley. - oznajmił, a ona otworzyła usta. Połączyła kropki i rozpłakała się na dobre. Widząc to, mężczyzna usiadł obok niej i objął czule. Ona wtuliła się w niego. Płakała w jego ramię.
-Lucjuszu...ostatnie, co pamiętam, to spotkanie z nim...to wszystko do siebie pasuje...- mówiła przez łzy. Ron był jej przyjacielem. Nie mogła uwierzyć, że mógł ją zgwałcić. Arystokrata nic nie mówił. Stwierdził, że najlepszym lekiem było po prostu trwać przy niej. Nie mówiła mu tego, ale sam doszedł, że potrzebuje jego obecności. Kiedy po kilkunastu minutach Hermiona wypłakała się na dobre, puściła Lucjusza i położyła się. -Idź na wesele...chcę zostać sama. - oświadczyła lekko spiętym głosem, co próbowała ukryć.
-Nie potrafiłbym iść się bawić w takiej sytuacji. - powiedział, i nie ruszył się z miejsca.
-Nie trać przeze mnie czasu. Dam sobie radę...- próbowała go przekonać, ale bezskutecznie. Nadal czuł, że powinien zostać i dotrzymać dziewczynie towarzystwa.
Rozdział XV: Zakłopotanie (27.06 ze względu, że jestem n wyjeździe)
CZYTASZ
Przez nocy mrok || Lucmione
FanfictionHistoria miłości Lucjusza Malfoya, arystokraty, fanatyka filozofii czystości krwi i Hermiony Granger, czarownicy mugolskiego pochodzenia, będącej w wieku jego syna. ❣15.08 - 28 #story❣