XVIII. Plan działania

1K 38 6
                                    

-Czy coś się stało? - zapytał.

-Nie mam nastroju. - odpowiedziała, starając się brzmieć pewnie. Po chwili westchnęła. - Przybija mnie ta sytuacja. Jestem naprawdę wdzięczna chłopakom. Widzę, jak się dla mnie poświęcają. I Tobie. Nie umiem nawet tego wyrazić. Mam nadzieję, że nie jestem problemem...

-Oczywiście, że nie! - odpowiedział jej tak, aby uwierzyła w jego słowa. Przekonujący ton, jakim to wypowiedział, przemówił do niej. Posłała mu serdeczny uśmiech. Po chwili jednak zniknął. Hermiona usiadła na łóżku. Schowała głowę w dłoniach i oparła łokcie na kolanach. Lucjusz dosiadł się do niej.

-Nigdy mu tego nie wybaczę...- przyznała, odsłaniając twarz. Zaraz potem oparła głowę o ramię mężczyzny. Ten zaś poczuł się odrobinę niezręcznie, ale po krótkin szoku objął ją delikatnie.

-Naprawdę Ci współczuję. Zrobię wszystko, abyś poczuła się lepiej. - zadeklarował. Ta szczera obietnica sprawiła, że zrobiło jej się ciepło na sercu. Malfoy stwierdził, ze lepiej będzie zmienić temat. -Jakie plany na popołudnie? - spytał o pierwszą rzecz, jaka przyszła mu do głowy.

-Odpoczynek - odpowiedziała Granger, wzdychając.

-Ah...liczyłem na spacer, no ale cóż, nie będę Cię męczyć. Może innym razem. - powiedział nieco zawiedziony Lucjusz, a brunetka otworzyła szeroko oczy. Tak bardzo chciała iść na ten spacer, ale nie czuła się na siłach.

-Jutro, obiecuję. Dzisiaj chcę się zrelaksować i trochę dojść do siebie- odpowiedziała.

-Rozumiem. - powiedział z uśmiechem Lucjusz i opuścił pomieszczenie. Hermiona była mu niezmiernie wdzięczna za to zrozumienie.

###

Harry wraz z żoną popołudnie spędzili u Ginny u Draco. Planowali, co zrobić ze sprawą Rona. Wieczorem chcieli wybrać się do Nory, aby opowiedzieć o wszystkim o zajściu a także prosić o pomoc Arthura, aby ściągnął aurorów i zgłosił wszystko do ministerstwa. Kiedy czwórka wyjaśniła sobie wszystko, zrobili dokładnie to, co planowali. Za pomocą sieci Fiuu przez kominek udali się do Nory. Nie była to zapowiedziana wizyta. Pierwsza pojawiła się Ginny, za nią Luna, Harry i Draco. Słysząc odgłosy z salonu Pani Weasley zerwała się i po chwili była juz na dole.

-Ojej, cóż za miła niespodzianka! Witajcie! Rozgoście się! - powiedziała radośnie, ściskając wszystkich po kolei. Czwórka usiadła na kanapie.

-Lubię to miejsce. Jest bardzo przytulne, czyż nie? - przyznała Luna, a Harry pokiwał głową.

-Arthur, mamy gości! - krzyknęła Molly przez okno.

-Gdzie George? - zapytała Ginny, a Pani Weasley się uśmiechnęła.

-Zabrał Angelinę na randkę. Cieszę się z tego niezmiernie! - powiedziała z entuzjazmem.

-Nie wiedziałem, że taki z niego romantyk. - stwierdził Harry.

-Widzisz, spędziłeś tu tyle życia, a nadal nie wiesz wielu rzeczy, Potter. - skomentował Draco.

-Święta racja. - przyznał wybraniec, kiedy Molly stawiała na stoliku ciastka i babeczki.

-Herbatki? Kawy? - zapytała gości. Wszyscy pokręcili głową. Mieli poważny temat do poruszenia i nikt nie miał ochoty na picie. W tej chwili wszedł Pan Weasley.

-O, dzień dobry. Ginny, Draco, i państwo Potterowie. - przywitał się mężczyzna z radością, kiwając głową w stronę każdego z gości.

-Sprowadziła Nas tu bardzo ważna sprawa. Nie jest zbyt radosna. Musicie o tym wiedzieć, bo dotyczy to Waszego syna. Poza tym, potrzebujemy pomocy. - przedstawiła sytuacje Ginny, a Molly i Arthur usiedli na fotelach.

-Naszego syna? - dopytała gospodyni.

-Ronald Weasley. - rzekł Harry ponuro, sprawiając, że małżeństwo zamieniło się w słuch.

-Otóż na weselu Luny i Harry'ego doszło do okrutnego zajścia, wyrządzonego przez niego...- zaczął Draco, ale nie wiedział jak dokończyć.

-Zgwałcił Hermionę. - powiedział wprost Harry. Do oczu Pani Wealsey napłynęły łzy. Zrobiła się czerwona i złapała się za głowę. Pan Wealsey zakrył usta i wytrzeszczył oczy. Pokręcił głową i spojrzał na nich, nie zdejmując dłoni z ust.

-W nocy znalazł ją mój ojciec. Była w jego pokoju. Nieprzytomna. - oznajmił Draco i westchnął głęboko.

-Ciekła po niej krew. Podobno było słychać dźwięk aportowania się. Połączyliśmy wszystkie kropki. Mamy logiczną całość. - odezwała się Luna.

-Dokładnie. Z zeznań Hermiony, a także Pana Malfoya, wiemy, że przy barze Ron wrzucił coś do jej soku. Po wypiciu straciła przytomność. On zabrał ją, zrobił swoje, a kiedy usłyszał kroki na korytarzu uciekł i zostawił wszystko jak było. - wyjaśnił Potter, a twarze Molly i Arthura nadal były zszokowane.

-Nie mogę w to uwierzyć...- skomentowała z żalem Pani Weasley.

-Niestety, to prawda. - powiedziała Ginny. - Tato, zgłoś sprawę do ministerstwa. Aurorzy powinni zająć się szukaniem Rona. Harry i Draco są gotowi im pomóc. Musi zapłacić za to co zrobił.

###

Wieczorem przez okno do sypialni Lucjusza przyleciała sowa. Poznał ją. To była sowa Weasley'ów. Wział kawałek pergaminu i odczytał.

Tato,
Wysyłam Ci ten list sową Weasleyów, ponieważ jesteśmy aktualnie w Norze.
Wyjaśniliśmy im całe zajście. Są szczerze zirytowani i pełni żalu. Arthur wysłał sowę do Ministerstwa Magii. Miejmy nadzieję, że szybko dostaniemy odpowiedź. 

PS. Jeśli Hermiona będzie na siłach, to zapraszamy do Nas na herbatę. Chcemy ją nieco rozweselić.

Lucjusz odłożył list. Nie warto było na niego odpisywać. Sowa też tak sądziła, dlatego odleciała od razu, jak tylko wziął kartkę. Wziął głeboki oddech. Talże chciał pocieszyć Hermionę. Nawet najmniejszym gestem. Wpadł na pomysł. Zszedł do kuchni  na dół i za pomocą różdżki zaczął przyrządzać kolację. Stwierdził, że musi zrobić coś, co napewno posmakuje Hermionie, ale niech będzie to coś, czego nie jadła, przynajmniej u niego. Po upływie kilkudziesięciu minut powstało pyszne i efektowne Ratatouille. Postawił je na srebrnej tacy, wraz ze sztućcami, piciem i serwetką. Taki posiłek zaniósł do jej sypialni. Otworzył drzwi. Hermiona, tak jak się spodziewał, leżała w swoim łóżku i czytała kolejną książkę.

-Przyniosłem Ci kolację. Sam robiłem, bez pomocy Fokusa. - pochwalił się Lucjusz, a Hermiona spojrzała na niego zaskoczona.

-No brawo, Panie Malfoy. Kto by pomyślał, że jest Pan w stanie przygotować samodzielnie posiłek. Bardzo dziękuje. - powiedziała, a mężczyzna postawił jej tackę na kolanach. Ustał, chowając ręcę z tyłu. Hermiona skosztowała trochę, przeżuła i zapadła cisza. Lucjusz w napięciu czekał, jak oceni jego danie.

-I jak? - zapytał w końcu.

-To jest...naprawdę...przepyszne! - przyznała mu Hermiona, wyciągając dłoń. Mężczyzna podał jej swoją z lekką niepewnością. Granger przyciągnęła go do siebie i przytuliła. -Dziękuje Ci jeszcze raz. Naprawdę się postarałeś! - rzekła, i po chwili ucałowała go w policzek. - No, a teraz zajmę się jedzeniem mojej wyśmienitej kolacji.

-Taaak...Jak skończysz...eee...zawołaj Fokusa...eee...tak, to smacznego...- wyjąkał Lucjusz, zaczerwieniony po buziaku od Granger.

Przez nocy mrok || LucmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz