Rozdział 3

247 26 134
                                    

-Hermiono - zaczęła powoli - mogę cie prosić?

Tego chyba nie spodziewał się nikt. Po co Amber chciałaby rozmawiać z Hermioną? Coś przeoczyłem? Hermiona zrobiła zdziwioną minę.

-Ale po co? - zapytała, a jej głos się załamał

-Oj to nic takiego. Po prostu chcę się ciebie o coś zapytać - powiedziała z lekkim uśmiechem

-Możesz zapytać przy nas - odezwałem się, a ona spojrzała na mnie

-Obrońca się znalazł - powiedziała dość cicho, ale i tak wszyscy to usłyszeliśmy - dosłownie chwile ci to zajmie

-No dobrze - wstała i wyszła za Amber

Wszyscy patrzyliśmy po sobie. Nie wiedziałem, czego Amber chce od Hermiony, ale mogłem się domyślać, że to nie będzie nic miłego. Wszyscy siedzieliśmy i w napięciu czekaliśmy na jej powrót. Zamiast skupić się na kończeniu naszych posiłków, wszyscy patrzyliśmy w stronę wejścia.

-Myślicie, że zrobi jej krzywdę?- zapytał Seamus

-Na pewno nie, ale wątpię też, żeby chciała z nią rozmawiać o lekcjach - odpowiedział George

Miałem ochotę wstać i iść po nie, albo chociaż jakoś podsłuchać ich rozmowę. Sam nie wiem dlaczego ale bardzo się stresowałem tą sytuacją. No i martwiłem się o Hermione. Chwilę potem obie szły i z czegoś się śmiały. Wyglądało na to, że nie mieliśmy o co się martwić. Pożegnały się i każda przyszła do swojego stołu. Siedzieliśmy i patrzyliśmy na nią. Podeszła i usiadła na swoim miejscu, jak gdyby nigdy nic.

-Co? - zapytała, gdy zobaczyła, że wszyscy patrzymy na nią

-Powiesz nam? - zapytałem, a mój głos brzmiał jakbym był zły

-Ah. Nic takiego. Amber dowiedziała się, że chodzę na Mugoloznastwo i zaoferowała swoją pomoc, gdybym miała jakiś problem lub pytania. No i zapytała też o mój punkt widzenia, jako mugolki - opowiadała nam to z taką lekkością, że wszyscy wierzyliśmy lub chcieliśmy wierzyć iż naprawdę o tym rozmawiały. A z resztą, czy Hermiona kiedykolwiek kłamała? Musiała mówić prawdę.

Nie wypytywaliśmy jej już o nic. Skończyliśmy swoje desery i zaczęliśmy się zbierać. Popatrzyłem z Georgem na siebie i na naszych towarzyszy

-To co - zacząłem

-Chyba nas będziecie kryć?

-Tak będziemy - powiedzieli razem Harry, Dean i Seamus

-A co tak w ogóle chcecie zrobić? -zapytała Hermiona z uśmiechem na twarzy

-Tego moja kochana dowiesz się już niedługo - powiedziałem i skręciliśmy z Georgem w stronę gabinetu Filcha.

Szliśmy kawałek i rozmawialiśmy o tym jak będzie wyglądać mina naszego woźnego. Doszliśmy już do jego gabinetu i sprawdziliśmy na naszej mapie czy na pewno tam go nie ma. George wszedł do środka i położył na biurku bombonierkę w której były toffinki. Przykleiliśmy na górze karteczkę z napisem "życzę Ci smacznego Argusie. Cicha wielbicielka" i wyszliśmy. Schowaliśmy się w pobliskiej klasie, skąd był idealny widok na jego gabinet. Poczekaliśmy aż wróci do niego i zje nasze cudo. Nie musieliśmy zbyt długo czekać. Filch wszedł do środka i po chwili było słychać krótkie "a co to takiego". Wiedzieliśmy, że zaraz będzie trzeba się ewakuować, ale musieliśmy poczekać na jego reakcję. Usłyszeliśmy otwieranie opakowania. Po cichu wyszliśmy z klasy i zaczęliśmy iść na palcach w stronę naszej wierzy. Już za chwilę miało dojść do krzyków woźnego.

-Psecies ja ich zabie - krzyczał - no nie wieze, co mi sie dieje? -nasze toffinki wydłużyły mu język przez co zaczął seplenić i coraz trudniej było go zrozumieć - to pefnie ci dwaj ruzielce - najwidoczniej język coraz bardziej mu rósł bo w końcu ucichł

Dowcipniś || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz