Kolejne dni mijały dosyć szybko i bez większych rewelacji. George i Amber nie rozmawiali zbyt wiele ze sobą i to było dość dziwne, ale nie chciałem się wtrącać w ich sprawy. Podejrzewam, że George dziwnie się czuł z tą wiadomością i za bardzo nie wiedział jak ma postępować. A co do mnie i mojej ukochanej, nie mieliśmy już okazji aby pobyć sam na sam. W sumie, to od tamtego wydarzenia nie za dużo ze sobą rozmawialiśmy, przeważnie się gdzieś mijaliśmy. Miałem nadzieję, że zobaczę ją na naszym treningu. To było właśnie to co pocieszało mnie od kilku dni. Może wtedy z nią porozmawiam. Niestety nie wszystko zawsze jest tak kolorowe. Moje marzenia i plany rozwiał rano nasz cudowny i kochany kapitan Oliver.
-Słuchajcie, od dziś na nasz trening nie może wejść nikt. - oświadczył nam przy śniadaniu.
-Jak to nikt? Nawet z naszego domu? - zapytałem lekko zaskoczony tą informacją.
-Tak. Nawet nikt od nas. Podejrzewam, że mamy szpiega.
-Kogo? - zapytała równie zszokowana Angelina - Jakiego szpiega? Oliver wydaje mi się że trochę przesadzasz.
-Wcale nie przesadzam Angelino. Puchoni o dziwo znają nasze plany, rozkłady i jak przebiegają nasze treningi.
-Ale jak? Skąd? - wtrącił się Harry. Wszyscy odruchowo spojrzeliśmy na George'a.
-Co się tak na mnie patrzycie? - zapytał zdenerwowany.
-W sumie to ty masz najwięcej kontaktu z puchonami. Może im coś mówisz, hm? - Oliver zwracał się do niego takim tonem, że czekałem aż się w końcu pobiją przy tym stole.
-Jakbyś nie zauważył ostatnio nie rozmawiam z nikim z tamtego domu. Więc może łaskawie przestaniesz mnie oskarżać.
-Oh czyżby? Pokłóciliście się? - zapytał i skrzyżował ręce na swojej klatce piersiowej.
-Nic ci do tego - odburknął i wstał - widzimy się na lekcjach - rzucił krótko do mnie i Jordana i wyszedł.
-Oliverze - zacząłem powoli i łagodnie - wątpię, aby George jej mówił o naszych treningach i aby akurat ona przekazywała im informacje.
-Skąd masz taką pewność?
-Za długo i za dobrze ją znam. Czy nie uważasz że gdyby ona była "szpiegiem" już od naszego pierwszego roku puchoni by wszystko wiedzieli? - moje słowa dały mu chyba dużo do myślenia bo zamilkł.
-Fred ma rację. Amber jest naprawdę w porządku i sama wątpię aby to ona sprzedawała drużynie informację - poparła mnie Danielle
-No dobrze, już dobrze. Nie było tematu. Aczkolwiek to nic nie zmienia. Nadal nasze treningi są zamknięte.
Westchnąłem ciężko. Dokończyłem szybko śniadanie i pobiegłem na górę do dormitorium aby porozmawiać z Georgem. Lecz gdy wszedłem do środka jego tam nie było. Wszystkie rzeczy wciąż leżały na łóżku. Wziąłem swoją torbę i ruszyłem na lekcję. Ciągle powtarzałem sobie, że on zaraz przyjdzie, albo się chwilę spóźni. Dziś lekcję zaczynaliśmy od transmutacji, więc lepiej dla George'a, żeby się zjawił. Pod klasą stali już chyba wszyscy. Wypatrzyłem Amber i podszedłem do niej.
-Hej - przywitałem się z nią.
-Hej - odpowiedziała dość opryskliwie i odwróciła się do mnie plecami.
-Wszystko w porządku?
-Jasne - mówiła nie odwracając się do mnie.
-Mhm. - odpowiedziałem i odszedłem. Wpadłem na Lee który sam miał nie tęgą minę. - A tobie co? - zapytałem.
-Nic. Martwię się trochę o George'a. Wiesz, raczej nigdy tak nie znikał.
-Wiem. Sam się martwię, ale to w końcu mój brat. Wróci zaraz i zacznie opowiadać kawały albo zrobi jakiś dowcip.
CZYTASZ
Dowcipniś || Fred Weasley
Fanfiction-zdajesz sobie sprawę z tego że możesz wpaść w poważne kłopoty przez to? - zapytała z niepokojem Amber widząc co chce zrobić -uwielbiam kłopoty! z resztą zawsze jakoś udaje mi się ominąć kary, a zwłaszcza te u Filcha. potrzymaj to przez chwilę - pow...