Rozdział 5

167 18 40
                                    

Minęło kilka dni od naszego pierwszego treningu i mojej szczerej rozmowy z Amber. Nie rozmawiałem z nią zbyt dużo i często, tak jak to było do tej pory. Na wspólnych lekcjach starałem się, aby George zwrócił jakąkolwiek uwagę na nią. Na Merlina, jakie to było ciężkie. Chciałem im jakoś pomóc, ale nie za bardzo wiedziałem jak mam to zrobić. Tym bardziej, że ostatnio skupiłem się w końcu na osobie, którą darzyłem uczuciem. Starałem spędzać się z nią o wiele więcej czasu. Z nią mam na myśli też moich i jej przyjaciół, bo niestety oni nigdy nas nie odstępowali. Chciałem chociaż raz zostać z nią sam na sam. No ale co zrobić. Przebierałem się właśnie w rzeczy do treningu. Wood tak się wkurzył na ostatnim treningu, że zabronił przychodzić Jordanowi dopóki nie zmieni swojego zachowania. Lee zbytnio się tym nie przejmował, ale wiedzieliśmy, że prędko nie zobaczymy go na naszych treningach. Wyszliśmy wszyscy na boisko i wsiedliśmy na swoje miotły. Dziś tłuczki latały jak oszalałe. Ledwo z Goergem nadążaliśmy. Wood podleciał do nas i po jego minie było widać, że jest nami rozczarowany

-Co jest z wami?

-A co ma z nami być? - odpowiedział zirytowany George. Odbiłem szybko tłuczek, który zmierzał ku mojemu bratu

-Dawno się tak nie ociągaliście

-My? Te tłuczki robią dziś co chcą - powiedział i rozglądnął się w poszukiwaniu kolejnego tłuczka

-Weźcie się w garść, proszę

Gdy odleciał, George popatrzył na mnie i zaczął naśladować Olivera. W ten sposób chciał pewnie rozładować swoje emocje. Patrzyłem na niego i się śmiałem, gdy w pewnym momencie poczułem mocne uderzenie w plecy. Zachwiałem się na miotle i pochyliłem się do przodu, co spowodowało, że moja miotła kierowała się dość szybko w stronę ziemi. Szybko pociągnąłem rączkę do góry i w ostatniej chwili wyprostowała się. Ponownie wzbiłem się w górę.

-Wszystko w porządku Freddie? - zapytali

-Tak, lekko bolą mnie plecy ale dam radę - oznajmiłem

-Oliverze, może lepiej zakończyć na dziś trening? Bo jeszcze naprawdę ktoś zrobi sobie krzywdę - zawołała Katie a Wood potrząsnął głową

-Macie rację. Wracamy do zamku

Wszyscy wylądowaliśmy i pochowaliśmy piłki do skrzyni. Wróciliśmy do zamku i do naszych dormitoriów. Położyłem się na łóżku i poczułem jak mocno oberwałem w plecy. Przewróciłem się na brzuch i leżałem tak.

-Boli cie? - zapytał z troską George

-Trochę. Nie jest najgorzej - odpowiedziałem mu

-Może powinieneś iść z tym do pani Pomfrey?

-Nie, serio. Chwile poboli i przestanie

-To chociaż pokaż mi te plecy - podniosłem się lekko i podwinąłem koszulkę

-O bracie - prawie krzyknął - masz wielkiego siniaka na plecach!

-No widzisz, to tylko siniak - zsunąłem koszulkę i położyłem się z powrotem.

Nie lubiłem gdy robił ze mnie mięczaka. A przynajmniej zawsze się tak czułem. Jak tylko ból stał się mniej odczuwalny, wstałem i poszedłem się wykąpać. Jak tylko się wykąpałem i wróciłem do pokoju, wiedziałem, że będę musiał dziś spać na brzuchu. A to było dla mnie wyzwaniem. Bardzo długo nie potrafiłem zasnąć. Nie wiem co mnie bardziej męczyło, leżenie na brzuchu czy okropny ból. Rano obudził mnie George, który próbował powstrzymać Jordana od przywalenia mi. Widząc to wstałem szybko z łóżka. Ból był mniejszy niż w nocy. Ubraliśmy się i zeszliśmy na śniadanie. Tuż przy drzwiach złapała mnie Amber

Dowcipniś || Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz