1 - 2/2. Asgardzkie damy

701 23 2
                                    

W tym samym czasie

Thor wyciągnął Loki'ego na zupełnie pusty korytarz.

Thor wyciągnął Loki'ego na zupełnie pusty korytarz

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Martwiłem się o ciebie. - Oznajmił z nutą smutku gromowładny.
- Niepotrzebnie. Jak widzisz, mam się dobrze. - Rozłożył ręce i zaczął się wolno zbliżać.

Po korytarzu przebiegły trzy kobiety, we wprost szampańskich nastrojach.

- Panie. - Wszystkie trzy ukłoniły się przed synami Odyn'a po czym z chichotem pobiegły dalej.

- Weźmiesz którąś na swoją królową? - Zapytał Thor, kiedy jego brat podążał wzrokiem za trzema damami znikającymi za rogiem.
- Nie. - Odpowiedział niemalże bez namysłu.
- Król powinien mieć królową.
- A więc o to chodzi. Nie chcesz się żenić. A może rozpętałeś jakąś wojnę i szukasz jelenia?
- Nie jestem tobą bracie.

Ta uwaga miała urazić dumę Loki'ego. Każdemu zdarzało się popełniać błędy, ale bożkowi kłamstw w pogoni za aprobatą ojca zdarzało się popełniać je znacznie częściej. A część spraw do dziś nie wypłynęła.

W tym samym czasie

Riley biła się z myślami. Chciała odwiedzić rodzinne strony, ale się bała. Czy zastanie ojca, czy ją wyklnie, czy jej siostry są szczęśliwe? Loki na bank już o niej zapomniał - taki był. I dziewczyna z trudem musiała to zaakceptować. Opuściła pałac i ruszyła w stronę głównego rynku.

Jej ziemskie ubranie przykuwało uwagę okolicznych Asgardczyków

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jej ziemskie ubranie przykuwało uwagę okolicznych Asgardczyków. Nie lubiła gdy się na nią gapiono. Kręciła się po rynku z dobre dwadzieścia minut patrząc na towary i ludzi. Przypomniała sobie jak jej najstarsza siostra - Despoina, ukradła z rynku jedną z sukien. Za jej czyn to Riley dostała baty, które do dzisiaj pozostawiły ślady na jej plecach. Wtedy w tłum wjechało kilka koni. Na jednym z nich siedział nie kto inny jak jej ukochany. Brunetka spuściła głowę próbując wtopić się w tłum.

- Chowasz się przede mną?! - Usłyszała za plecami stukot kopyt i krzyk Loki'ego.

- Chowasz się przede mną?! - Usłyszała za plecami stukot kopyt i krzyk Loki'ego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wszyscy w sekundzie się rozeszli odsłaniając Riley.

- Skądże panie. - Odparła odwracając się w jego stronę.

Loki podjechał bliżej dziewczyny, której twarz była ciągle spuszczona.

- Tanith Hannieldottir, czy zechcesz udać się ze mną do pałacu? - Odezwał się donośnie budząc coraz większe zainteresowanie ludu.
- Loki, proszę nie. - Mruknęła cichutko.
- Nie słyszę odpowiedzi.

Brunet na białym koniu zignorował błaganie jego kochanki i czekał na wyraźną odpowiedź twierdzącą.

- Tak mój przyszły królu. - Odpowiedziała głośno podnosząc zaczerwienioną na policzkach twarz.

Kłamca wychylił się wyciągając rękę, którą Riley chwyciła i usiadła bokiem na koniu przed Loki'm. I odjechali.

- Jak mnie znalazłeś? - Riley nie kryła zdziwienia.
- Ludzie gadają... - Zbył krótko streścił. - Trudno ukryć się kiedy rzucasz się w oczy, Tanith.
- Nie nazywaj mnie tak. Mówiłam ci że chcę zapomnieć o tym imieniu.
- Riley brzmi midgardzko.
- Dlatego je wolę.
- Tanith znaczy pani węży.
- Wiem co znaczy moje cholerne imię! - Buchnęła powstrzymując się od krzyku.
- Nie sycz na mnie Tan. Porozmawiamy w pałacu. Proszę cię żebyś na tą chwilę zamknęła buźkę.

Dziewczyna nie kryła swojej nadąsanej miny. Loki'ego to bardzo irytowało, więc czym prędzej zabrał ją do swojej komnaty.

- To bolało! - Warknęła kiedy Bożek kłamstw popchnął ją w głąb pokoju.
- I miało. Dlaczego uciekłaś? - Zapytał agresywnie, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.
- Chciałam wrócić do domu.

- Ty nie masz domu! - Wybuchnął krzykiem, a Riley się wzdrygnęła

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Ty nie masz domu! - Wybuchnął krzykiem, a Riley się wzdrygnęła. - Sama mówiłaś, porzuciłaś imię nie porzucając domu? Czyż nie wyparłaś się rodziny? Tu jest teraz twój dom. Przy mnie. - Loki palcem uniósł podbródek brunetki w oczach której tańczył strach.
- Jestem służącą... Nie jestem jak Lady Sif czy Lady Sygin.
- A więc o to chodzi? - Zapytał łagodnie, kiedy w brązowych oczach Riley zebrały się łzy gotowe spłynąć po różowych policzkach. - Jesteś dla mnie kimś więcej. - Objął jej twarz w swoje dłonie.
- To nam nie przystoi... - Spuściła znowu głowę odsuwając jego ręce od swoich policzków.
- W takim razie twoja komnata jest w północnym skrzydle, poproś kogoś o pomoc. - Loki otworzył drzwi na korytarz i trzymał je dopóki Riley nie opuściła pokoju po czym zamknął je z hukiem.

Dziewczyna dzisiaj już dała sobie spokój, postanowiła jutro odnaleźć rodzinę. Loki'emu pewnie do jutra przejdzie... Jak zawsze.

 Jak zawsze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ostatni Promień × ᴸᵒᵏⁱ ᴸᵃᵘᶠᵉʸˢᵒⁿ (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz