~10~

92 11 0
                                    

*Carlos*

Potem obraz znikł i pojawił się kolejny. Przedstawiał on Evie, Mal, Bena i babcię niebieskowłosej. Szli oni na miejsce, gdzie miała wybuchnąć kometa. Zacząłem krzyczeć:

-Evie! Zabieraj z tamtąd babcię Mal i Bena i uciekajcie! Evie! Nie idź tam! Evie!

Potem kometa trafiła w sam środek miasteczka. Nie mogłem na to patrzeć, więc zamknąłem oczy. Gdy je otworzyłem była już ciemność. Ponownie zamknąłem oczy. Poczułem, że leżę na czymś miękkim. Znowu otworzyłem oczy. To było łóżko. Łóżko Evie! Ja. Jestem. W. Jej. Ciele. Udało się! Tak! Teraz mogę ją ocalić! Szybko zbiegłem na dół. Tam była już babcia Evie.

-Dzień dobry babciu.-powiedziałem

-Dzień dobry Evie. Chodź. Musimy porozmawiać.-powiedziała. Poszliśmy do salonu i usiedliśmy na fotelach.

-To o czym chcesz porozmawiać babciu?-spytałem

-O tym, że doszłam do wniosku, że Ty nie jesteś Evie.-powiedziała

O nie!

Domyśliła się.

Chociaż z moimi marnymi umiejętnościami aktorstwa to możliwe.

-No dobrze. Jestem Carlos i mam osiemnaście lat. Pochodzę z Waszyngtonu. Od jakiegoś czasu ja i Evie zamieniamy się ciałami.-powiedziałem

-Wiem o tym.-powiedziała.-Każda kobieta z tęga rodu przeżywa coś takiego. Mi też się zdawało, że śnią mi się sny gdzie jestem chłopakiem, ale okazało to się prawdą.-powiedziała kobieta.-Dlatego doceń to co teraz przeżywasz.

-Dobrze! Babciu posłuchaj mnie! Dzisiaj kometa wyląduje w Janesville i musisz uciekać! W przeciwnym razie ona Cię i wiele innych osób zabije!-wykrzyknąłem. Kobieta zaczęła się śmiać.

-Ja nie wiedziałam, że Ty masz taką wybujałą fantazję.-powiedziała przez śmiech. W tym czasie ja wybiegłem przez drzwi na zewnątrz. Musiałem znaleźć Mal i Bena. Tylko oni mogli mi teraz pomóc.

~~~

Hejka! Oto kolejny rozdział. Myślę, że wstawię dzisiaj jeszcze jeden lub dwa rozdziały. ❤️

Buziaki 😘

_Wicked_descendants_ ❤️


💕Muszę Cię odnaleźć~Carvie~💕 Tom II TrylogiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz