Jak dobrze człowiek jest w stanie udawać?
............
Nadszedł dzień na spotkanie śmietanki towarzyskiej Paryża. Znowu udawane uradowanie na swój widok, słodzenie sobie jacy to inni nie są wspaniali.
..........Pov.Juliusz
Ubrałem się w dość zwiewną, szeroką koszule, czarne eleganckie spodnie i tego samego koloru płaszcz. Moja twarz nie wyrażała większych emocji, ale już za chwile miałem być miły, szczęśliwy i chamski naraz. Czy to możliwe? Tak, udowadniałem to sobie prawie codziennie. Wyszedłem właśnie z domu, kierując się w stronę mojego celu. Z racji, iż sala w której było spotkanie nie znajdowała się daleko od mojego mieszkania udałem się tam na nogach. Już sobie to wyobrażam kolejna kłótnia z Adamem, gratulowania wszystkim, „śmianie się" z ich żartów i przyjmowanie krytyki bez uczuć. To ostanie najlepiej mi wychodziło, ponieważ były to jedyne prawdziwe emocje jakie tam pokazywałem. Z zamyśleń wyrwał mnie nie kto inny jak Mickiewicz. Nawet nie zauważyłem kiedy się tu pojawił.
- Witaj Juliuszu.- Powiedział dość radośnie mężczyzna.
- Dobry wieczór.- Wyburczałem. Chamsko, czyli tak jak miało być.
- Może pójdziemy razem, jak już na siebie wpadliśmy?- Zapytał spokojnie Litwin.
- Nie sądzę by był to najlepszy pomysł.- Już to widzę, my gdziekolwiek idący wspólnie dłużej niż 5 minut to niebezpieczne połączenie.
- Jeżeli wolisz możemy iść w ciszy, dotrzymam ci towarzystwa.- Czy on nie rozumie, że nie chce z nim iść?
- Adamie mógł byś dać mi spokój. Naprawdę musisz mnie prowokować? Tak bardzo zależy ci na kłótni?- Wiedziałem, że tak będzie bez ostrej wymiany zdań się nie obejdzie. Ja naprawdę nie mam na to siły.
- Przepraszam Juliuszu, nie miałem na celu cię urazić. Już pójdę, nie chce cię denerwować.- Popatrzył na mnie tak zimnym wzrokiem, iż przeszły mnie dreszcze. Głos Mickiewicza z radosnego zmienił się na bezuczuciowy. Mężczyzna tylko przyspieszył kroku oddalając się. Nie miał zamiaru się kłócić? Czy on poczuł się źle? Ja naprawdę nie miłem tego na celu, znowu jestem bezradny i nawet nie umiem być miły. Wszystko potrafię zepsuć, Adam miał chyba dobre intencje. Zostaje mi tylko pogratulować sobie..............,
Dotarłem do miejsca docelowego. Masa ludzi, alkohol, muzyka. Szykuje się okropna zabawa, ale im tego nie pokaże ,nie mogę. Odłożyłem płaszcz na wieszak i postanowiłem poszukać Cypriana. Niestety ujrzałem go przy jakieś pięknej młodej kobiecie, więc postanowiłem mu nie przeszkadzać. Norwid był jedyną osobą która naprawdę wiedziała co czuje. Zawsze mogłem do niego przyjść i porozmawiać dzięki temu nie czułem się całkiem sam. Podszedłem do stolika z alkoholem, gdzie nalałem sobie trochę czerwonego wina. Czemu by nie poszukać wzrokiem Adama? Takie pytanie nurtowało moje myśli, chciałem zobaczyć jak zareaguje. Zrobiłem i tak jak chciałem, znalazłem mężczyznę siedzącego samemu przy stole. Nie powiem zdziwiłem się zawsze ktoś się koło niego kręci. Wpatrywałem się w Litwina, ale chyba poczuł mój wzrok i spojrzał w moim kierunku. Jego oczy były smutne? To nie możliwe, znowu sobie coś wmawiam.
-Dobry wieczór Juliuszu, jak się miewasz?- Nagle zapytał mnie Chopin. Rundka fałszywego samopoczucia czas start.
-Witaj, u mnie wszytko świetnie, u ciebie Fryderyku?-
Wysiliłem się na lekki uśmiech.
-Również miewam się dobrze.
- To wspaniale.- Ta rozmowa jest tak sztuczna, a dopiero się zaczęła.
- Przepraszam cię bardzo, ale mam sprawę do Adama, a teraz o dziwo jest sam. Złapie cię jeszcze później obiecuje.- Spojrzałem ukradkiem na Mickiewicza dalej siedział samotnie. Już szedłem w jego kierunku, gdy usłyszałem....
- Uważaj, jest bardzo nie w humorze. Odgania od siebie wszystkich.- Ostrzegł mnie Chopin. Czyli bez kłótni się to nie zakończy. Idąc w stronę stołu zastanawiałem się dlaczego pcham się w paszcze lwa, ale nie znalazłem odpowiedzi. Po prostu czułem potrzebę pójścia tam............
Gdy byłem już przy stole, odsunęłam krzesło siadając na przeciwko mężczyzny. Miałem niepewnie zacząć, ale ...
-Po co żeś do mnie przylazł?- Znowu ten bezuczuciowy ton. Postanowiłem być miły (o dziwo) i szeroko się uśmiechnąłem.
- Chciałem porozmawiać.- Jakoś trzeba zacząć.
- To mów.
- Jak tam twoje dzieła?- Nie miałem lepszego pomysłu, ale starałem się rekompensować to sztucznym uśmiechem.
- Jest dość dobrze.- Krótka odpowiedź, niemiłym tonem. I przeraźliwie zimny wzrok Adama.
- To świetnie.- Nie zapowiadało się na to, że mi odpowie. Za to siedział i dobrą minutę przeszywał mnie swoimi błękitnymi oczami.
- Jestem, aż tak okropny i nudny, iż musisz się tak fałszywie uśmiechać?- Zdziwił mnie. Jeszcze nikt tego nie zauważył. Co ja mam powiedzieć!
- Nie jest fałszywy.- Bezsensowne odparcie jego wypowiedzi.
- Nie jestem ślepy. Twoje udawanie szczęścia jest tak marne, że tylko się pogrążasz.- Patrzyłem na niego tępo dopóki łzy nie zaczęły ściekać mi po policzkach. Wstałem szybko i wybiegłem przed sale. Nie wziąłem ze sobą nic, a było dość zimno. Szybko poszedłem za budynek i zacząłem bardzo mocno płakać. Czuje się taki bezradny, pusty. Jak mam udawać szczęście jak nawet go nie czuje, a jeżeli już to jest to chwilowo. Adam mnie rozgryzł, mogę się pożegnać z reputacją i szacunkiem. Nikt nie będzie szanować beksy, która wybiega z sali. Usiadłem na ziemi i przycisnąłem kolana do klatki piersiowej. Ale po czym on to zobaczył? To pytanie nie dawało mi spokoju.Pov. Adam
Rozpłakał się? Dlaczego? On wybiegł muszę go znaleźć. Podniosłem się z miejsca i ruszyłem w stronę drzwi po drodze biorąc mój beżowy płaszcz. Gdy tylko wyszedłem na dwór zacząłem się rozglądać. Nikogo nie było więc postanowiłem obejść budynek, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Znalazłem trzęsącego się z zimna Julka, który zanosił się płaczem. Zarzuciłem mu na ramiona mój płacz i uklękłem na przeciwko chłopaka.
-Juliusz popatrz na mnie.- Wykonał posłusznie moje polecenie. Jego piękne oczy były całe czerwone od łez.
- Czemu płaczesz?- Nie zrobiłem chyba nic nie odpowiedniego.Pov.Juliusz
Czy ja mam mu powiedzieć? W sumie nie zaszkodzi mi już nic.
- Booo zozobaczyłeś, że niee jestem naprawdę uśmiechnięty i szczęśliwwy.- Wypowiedziałem z niemałym trudem.
- Dlaczego nie jesteś?- Był tak spokojny, opanowany i cierpliwy. Wziąłem kilka wdechów, żeby się uspokoić.
- Ponieważ czuje się pusty, bez emocji. Ciesze się chwile, a potem znowu to samo. Często płaczę, nawet bez powodu. Potrafię siedzieć i wybuchnąć płaczem. Mam wrażenie że sobie nie radzę, ale nie mogę tego nikomu pokazać. Nie mogę być słaby.- Mówiłem dość cicho. Lecz nie spodziewałem się ruchu Adama. Przytulił mnie tak po prostu. Nie musiał, a i tak to robił. Czułem się bezpieczny i kochany mimo, iż nie powinienem.
-Julek jesteś cudownym mężczyzną, a napewno nie jesteś słaby. Słowa będzie dobrze nic tu nie dadzą, ale pamiętaj możesz zawsze do mnie przyjść i porozmawiać jeśli tego potrzebujesz. Możesz też mi się wypłakać, napewno zawsze znajdę dla ciebie czas.-Poczułem ciepło na sercu, iż ktoś przy mnie jest i mnie wspiera. Ale w ciąż dręczyło mnie jedno pytanie.
- Skąd widziałeś, że kłamię?- Widać było, iż zastanawia się jak to ubrać w słowa.
- Po pierwsze, znam cię już bardzo długo, od kąt byłeś mały. A po drugie od jakiegoś roku jestem w tobie zakochany, więc dość dobrze znam twoje zachowania.- Zakochany? Adam we mnie? To jest możliwe? Co ja mam powiedzieć.
- Adam przepraszam cię, ale narazie nie potrafię nic poczuć. Nie skreślam cię naprawdę, tylko daj mi czas. Ja muszę najpierw się nauczyć się odczuwać podstawowe emocje jak szczęście. Proszę wybacz mi.- Popatrzyłem się w bok i znowu łzy popłynęły z moich oczu. Litwin chwycił mnie za podbródek i skierował moją twarzy, by był na wprost jego. W oczach Mickiewicza nie było smutku, żalu nienawiści czy zawodu, a troska.
- Juluś rozumie i ważniejsze jest twoje samopoczucie i stan psychiczny. Ja poczekam oraz postaram się pomóc jak najlepiej umiem.- Byłem mu bardzo wdzięczny. Mam nadzieje, że w końcu uda mi się coś poczuć prawdziwe szczęście i nie tylko. Przytuliłem się do mężczyzny i cicho podziękowałem. Może ta jedna niespodziewana osoba wszystko zmieni...............
W końcu coś zostało dodane. Przepraszam, że tyle to zajęło, ale w ogóle nie miałam pomysłu. Ten shot nie jest jakiś wybitny i nie powala, ale już niedługo powinno pojawić się coś jeszcze. A teraz koniec mojego gadania miłego dnia/wieczoru/nocy,
CZYTASZ
Cienka kreska| słowackiewicz
RomanceNa ogół raczej krótkie shoty słowackieiwcz. TW SELF HARM AND SUICIDE Cudowna okładka zrobiona przez @xamelkalol Nie sprawdzane pod względem błędów.