Czy dadzą rade?

859 44 7
                                    

A co jeśli Juliusz dozna na sobie najstraszniejszego co mogło go spotkać? Czy poradził sobie z tym? Czy Adam mu pomoże?

..........
Juliusz Słowacki wracał właśnie z pięknej łąki. Na świeżym powietrzu miał najlepszą pomysły.Miał tyle zapisanych kartek, że prawie wypadał mu z rąk. Jedna samotna latarnia oświetlała ciemną ulice Paryża. Gdy nagle Juliusz usłyszał szmer co bardzo go  wystraszyło było on słaby fizycznie nie miał ani siły ani kondycji więc jak by coś się stało nie miał szans. Postanowił więc iść jakby nigdy nic. Poczuł, że ktoś pcha go w ciemny zaułek. Zaczął krzyczeć i się szarpać lecz na marne. Postać przygwoździła go do zimnej ściany. Juliusz nie widział kto to ponieważ miał on ciemną maskę na twarzy. Nie odzywał się tylko zatkał ręką usta młodego wieszcza. Wszystkie kartki leżały porozwalany na ziemi. Słowacki płakał z przerażenia i stało się coś czego najbardziej się obawiał został zgwałcony na ulicy ciemnego Paryża. No tej sytuacji oprawca uciekła zostawiają pół nagiego i zapłakanego Juliusza. Chłopak szybko się ubrał i osunął się na zimną kostkę brukową i płakał. Płakał i myślał o tym jak powie to swojemu chłopakowi przecież  Adam się załamie ta myśl krążyła po jego głowie.  Spędził tam jeszcze około godzinę gdy uświadomi sobie, że musi się pozbierać i wstać bo raczej nie chce powtórki tej sytuacji. Zebrał kartki i ruszył w stronę hotelu, stwierdził, że nie może pokazać się w takim stanie Mickiewiczowi. Wynajął pokój i usiłował zasnąć, ale na marne bo i tak całą noc przepłakał. W tym czasie Adam odchodził od zmysłów martwiąc się gdzie jest jego chłopak. Chodził w kółko po mieszkaniu. Juliuszowi zdarzało się nie wracać na noc bo popadał w wir pisania. Strasz zawsze w tedy bardzo się martwił. Lecz postanowił iść się położyć, nie był świadomi co tak naprawdę się stało.

...........
Rano Słowacki postanowił wrócić do mieszkania, wczoraj podjął decyzja która jego zdaniem miała być dobra dla Adama, ale nie dla niego samego. Gdy Julek dotarł do na miejsce uprzednio płacąc za dobę hotelową chciał zapukać do drzwi swojego domu lecz coś mu w tym przeszkodziło. Drewniana powierzchnia otworzyła się tuż przed nim, a stał tam Adam który właśnie szedł szukać Juliusza. Gdy tylko go zobaczył odrazu wziął go do w swój uścisk, ale stało się coś czego się nie spodziewał został odepchnięty. Popatrzył ze zdziwieniem na chłopca który tylko spuścił głowę.
- Mo..możemy wejść do środka?- wyszeptał młodszy, a Mickiewicz odrazu przepuścił go w drzwiach. Poszedł za chłopakiem i tak jak on usiadł na kanapie.
- Juluś co się stało? Czemu cię nie było?- zadawał pytania spokojnym głosem by go nie zestresować.
- Musimy się rozstać przykro mi...- Słowacki wypowiedział to zdanie na jednym wdechu. A łzy spływały mu po policzkach nie odważył się spojrzeć w te błękitne oczy. Starszy poeta nie dowierzał w to co usłyszał. Starał się być twardy, ale te słowa złamały jego serce w pół.
- Dlaczego?- wyszeptał Adam nie był już w stanie powstrzymać słonych kropli ze swoich oczu.
- Nie chce o tym rozmawiać.- głos załamał mu się w połowie zdania. Julek wstał poszedł to pokoju i zaczął pakować swoje rzeczy do walizki, a Adam płakał siedząc na kanapie i zastanawiał się co zrobił źle. Czemu ta najważniejsza osoba go zostawia. Postanowił nie poddawać się tak łatwo. Stanął obok swojego już byłego chłopaka.
- Popatrz mi w oczy i powiedz, że mnie nie kochasz.- stanowczo wypowiedział te słowa. Lecz nie uzyskał żadnej reakcji.
- Nie..nie nie potrafię tego powiedzieć.- w tedy Słowacki rozpłakał się jeszcze bardziej rzucając się w ramiona Mickiewicza. Płakał, a Adam tylko głaskał go po plecach i i szeptał mu do ucha spokojnie kochanie wszystko jest w porządku, ale czy jednak było.
- Muszę ci coś powiedzieć. Jestem gotowy ci to powiedzieć.- cichutko powiedział młodszy poeta łapiąc starszego za rękę i ciągnąc go do siadu na łóżku. Usadowił się obok niego, a Adam by dodać mu otuchy chwycił za jego drobną dłoń.
- Bo wczoraj gdy wracałem do domu...- musiał na chwile przestać mówić i wsiąść głęboki oddech.
- Było już ciemno i i i ktoś mnie popchnął w ciemny zaułek.- spuścił głowę i ścisnął rękę Mickiewicza.
- Dam ci czas jak tego potrzebujesz. Spokojnie skarbie już nikt cię nie skrzywdzi.- powiedziała Adam dla otuch po czym pocałował czoło Słowackiego.
-Nie! Chce ci powiedzieć to teraz. Chce to z siebie wyrzucić... I w tedy ktoś mnie zgwałcił.- rozpłakał się bardzo mocno. Adam był w szoku przytulił mocno chłopca nie mógł uwierzyć, że ktoś zrobił mu coś takiego.
- CO TO ZA GNOJEK? WIDZIAŁEŚ GO?- wykrzyczał odrazu miał ochotę zabić oprawcę swojego chłopaka.
-Kochanie czemu odrazu nie przyszłaś do domu?.-powiedział spokojnie.
- Bałem się ci o tym powiedzieć. Bałem się że mnie zostawisz, że bardzo cię to zaboli i poczujesz do mnie wstręt. Więc postanowiłem z tobą zerwać by nie sprawić ci bólu.- Słowacki wyszeptał to ze słyszalnym bólem w głosie. Nagle poczuł duże dłonie Adama na swoim podbródku które unoszą jego głowę tak by patrzył mu prosto w oczy.
- Żartujesz? Przecież to nie twoja wina tylko tego idioty który ci to zrobił. Nie zostawię cię nigdy i wbij sobie to do tej pięknej główki. Nie pozwolę ci odejść. Jesteś najważniejszym i najlepszym co mnie w życiu spotkało. Juluśu kocham cię najbardziej na świecie zapamiętaj to.- Mickiewicz powiedział to ze słyszalną troską i miłością. Po czym czule pocałował chłopaka przelewając w ten pocałunek wszystkie emocje. Nie wyobrażał sobie życia bez młodszego poety. Był on najważniejszy w jego życiu.
- Ja też cię kocham Adasiu i dziękuje ci za to, że jesteś ze mną pomimo wszystko i, że starasz się mi pomóc jest to dla mnie bardzo ważne. Pomożesz mi się z tym pogodzić i żyć dalej?- zapytał Juliusz z leciutkim uśmiechem. Nie przewidywał, że dzień po takim wydarzeniu będzie w stanie się uśmiechnąć.
- Oczywiście zawsze ci pomogę.- pocałowali się czule. Słowacki ziewnął w końcu nie spał całą nic był wykończony.
- Widzę, że jesteś zmęczony. Połóż się ja cię przytulne byś czuł się bezpieczniej.- jak powiedział Mickiewicz tak też zrobili. Adam miał racje Juliusz czuł się bardzo bezpiecznie w jego dużych ramionach. Otulony tym ciepłem i miłością zasną.

.........
Dzięki temu mężczyźnie udało mu się przetrwać nawet takie wydarzenie. Z każdym dniem było coraz lepiej, a ich miłość kwitła bez opamiętania. Słowacki dał radę pogodzić się z tymi wydarzeniami chodź dalej bardzo go bolały. Ból po takim zdarzeniu nie zniknie od tak, ale było dużo lepiej. Nie myślał o tym na codzień dzięki czemu się tym nie zamartwiał. Zawsze gdy wychodził gdzieś późniejszą porą szedł pod czujną eskortą samego Adama Mickiewicz. Ta miłość zdołała pokonać nawet gwałt i jego skutki. Każdy z nas powinien mieć osobę która zawsze go wesprze.







......
Hej!
Jak wam minął dzień?
Chętnie poznam waszą opinie na temat tych shotów więc piszcie ją w komentarzach.
Do zobaczenia w następnym rozdziale ❤️

Cienka kreska| słowackiewiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz