Miewamy czasem takie momenty gdy czujem, że wszystko sypie się w drobny mak. Jak by piach dmuchał nam prosto w oczy, a wszechświat skierował wszystkie problemy w naszą osobę bez większego powodu. A my nieumianym sobie sami z tym poradzić. I co w tedy?
..........
Adam wszedł do mieszkania odrazu wołając na cały głos „jestem", żeby utwierdzić swojego partnera o powrocie. Gdy nie usłyszał żadnej odpowiedzi ciężkim krokiem pokierował się w stronę salonu. W końcu Juliusz zawsze mógł udać się do matki lub do Norwida w końcu nie był więźniem we własnym domu. Mickiewicz już miały wygodnie rozsiąść się na kanapie, ale poczuł, iż potrzebuj się napić więc poszedł do kuchni po szklanek wody. Zabrał napój i oparł się o blat pijąc do samego dna. Chciał już odstawić szklankę na bok i wyjść z pomieszczenia, lecz coś go zatrzymało. Spostrzegł on list na blacie, odrazu poznał pismo Słowackiego, delikatne literki, lekko pochylone w prawo. Szybko chwycił kawałek papieru i zaczął czytać.
28.11.1835r
Mój AdamieSłowami wstępu, jeśli to czytasz oznacza to, że mnie nie ma. Z góry proszę doczytaj to do końca.
Przepraszam, myśle, że to powinieneś teraz usłyszeć i też to pragnę ci napisać. Nigdy nie sądziłem, iż jestem zdolny to zrobić, a jednak. Cóż zawsze byłem uśmiechnięty w Twoim towarzystwie, mojej mamy lub przyjaciół, ale powiedz mi ile można? Chodziłem po kątach płacząc ze swojej nieudolności, bezradności momentami ogromnej pogardy w stosunku do samego siebie. Czy to było punktem kulminacyjnym? Nie, to naprawdę dało się przeboleć. Najgorsze było jednak jak wszystko powoli zaczynało się zapadać, aż bez ostrzeżenia runęło w dół. Demony bez zapowiedzi wróciły. Kiedyś myślałem „przestane nie chwycę już tego by zrobić sobie krzywdę", ale wiesz co? To jednak nie takie proste. Wspomnienia i pragnienia goniły mnie przy każdej złej chwili, momencie zawahania czy gorszym nastroju. Od tego nie da się uciec, dlatego zawsze Cię ostrzegałem. To naprawdę zawrotne, że mój największy lęk to śmierć wręcz paniczny strach (sam z resztą o tym wiesz), a jestem w stanie go pokonać dla chwili ulgi. Proszę, Adaś nie obwiniaj się za nic . To moja wina, ja nie umiałem Ci o niczym powiedź, ja sobie nie radziłem, ja się poddałem.
Wiedz przez całe moje życie cię kochałem, dziękuje za wspaniałe momenty, cudowne wspomnienia, na ogół dziękuje Bogu za Ciebie. Powiedz mojej mamie że była, w zasadzie jest najważniejszą dla mnie kobietą. Przeproś przyjaciół. I zapamiętaj na zawsze, że Cię kocham i dziękuje. Kiedyś się tam razem zobaczmy, szczęśliwi bez zmartwień i smutków. Teraz ten ostatni raz spotkamy się tam gdzie oficjalnie to zaczęliśmy, gdzie oficjalnie rozpocząłem najlepszy etap mojego życia i tam też się zakończył.Z całym oddaniem Twój Juliusz
Litwin łkał nad kartką i chwile zastanawiał się nad tym co przeczytał. Co dalej? To wszystko ma się teraz zakończyć? Jak mógł niezauważyć? Pytania krążyły w jego głowie bez upragnionych odpowiedzi. Lecz tylko jedna myśl ją znalazła co ma dalej robić? Biegiem wydostał się z domu kierując się wprost w to jedno miejsce. Głucha nadzieja dudniła w jego głowie ze słowami „on żyje, znajdziesz go tam". Do łąk od ich posiadłości było 5 minut marszem,, a w zawrotnym biegu Mickiewicza dostał się tam w 2-ie. Gdy dobiegł jego wzrok odrazu pokierował się w stronę krzewu róż. Ponieważ tam to się zaczęło i tam też miało zakończyć. Ujrzał Juliusza z drobnym srebrnym sztyletem w dłoni, był cały zapłakany z trzęsącym się ciałem. Starszy mężczyzna znalałam się odrazu obok niego wyrywając mu przedmiot z dłoni. Duże brązowe oczy popatrzymy na niego z zaskoczeniem i zawodem. Był już tak blisko chwili ukojenia, ale jednak się zawahał co skończyło się porażką. Oboje upadli na kolana. Juliusz w ramionach Adama który czuł niewyobrażalną ulgę.
- Kocham cię, tak bardzo cię kocham. Pomogę ci, obiecuje, że pomogę ci jak tylko umiem tylko mnie nie zostawiaj błagam.- Płakał Mickiewicz patrząc na młodszego poetę.
-Nie wiem czy dam radę, ja naprawdę tylko chce, żeby było dobrze.- Mówił kędzierzawo włosy drżącym głosem.
- Ale naprawdę cię kocham i nie chce sprawiać ci bólu, oraz cię opuścić.- Dodał.
- Dziękuje! Zrobię wszystko, żebyś poczuł się lepiej, naprawdę musisz mi uwierzyć skarbie.- Starał się go przekonać niebieskooki.
- Ja ci dziękuje. Naprawdę chciałem uczynić i dalej w jakieś części chce to teraz ta wizje naprawdę mnie przeraża. Myśl, że te piękne kwietny mógłbym oglądać tylko spod marmurowej płyty jest niewyobrażalna. Myśl, że ciebie odtwarzałbym tylko we wspomnieniach, jak w niekontrolowanym śnie. - Wypowiadał powoli, ale dalej drżącym i płaczliwym tonem Słowacki.
Już nikt więcej się nie odezwał. Zostali przytuleni do siebie, klęcząc na trawie w listopadowy wieczór i pogrążeni w myślach. Rozmawianie i pokazywanie emocji niby błache sprawy, a doprowadziły Juliusza do ostateczności.
...........
BARDZO WAM DZIĘKUJE!!Dziękuje za ponad 2000 odczytów! Jest to dla mnie wręcz niewyobrażalne, ale z całego serca dziękuje. Nigdy nie sądziłam, że ktoś będzie chciał czytać to co napisze, a jednak. Mimo licznych przerw dalej tu jesteście i to czytacie, naprawdę z całego serca jeszcze raz wam dziękuje ❤️
Więc trzymajcie się zdrowo oraz miłego dnia/nocy!
CZYTASZ
Cienka kreska| słowackiewicz
RomanceNa ogół raczej krótkie shoty słowackieiwcz. TW SELF HARM AND SUICIDE Cudowna okładka zrobiona przez @xamelkalol Nie sprawdzane pod względem błędów.