Gorączka

124 15 28
                                    

-Beetlejuice... To nie jest śmieszne...- Powiedziałam słabym głosem wpatrując się na żywą część ciała. Jednak gdy wypowiedziałam te słowa ręką wydała się zmieszana. Jakby nie wiedział, że mówię do niego. Stwór znów ustał na wszystkich swoich palcach i zaczął podchodzić do mnie. Odsunęłam go lekko. Nie miałam ochoty na durne żarty BJ'a. Mimo, że zazwyczaj je lubiłam, to przez samopoczucie nie czułam się na siłach na to, czy cokolwiek innego.

-Dobrze chociaż, że przy mnie jesteś.- Uśmiechnęłam do niego ciepło. Jednak ręka ustała obracając nadgarstek. Wydawało się, że nie wiedział o co chodzi. Wpatrywałam się w stwora zmieszana i miałam wrażenie, że on we mnie też.

Moja głowa była oparta o ścianę. Obserwowałam, obecnie nie ruszającą część ciała. Stała na pięciu palcach lekko się bujając. W głowie nadal mi się kręciło, a ruchy kończyny jeszcze to pogłębiały.

Przez gorączkę i ogólne złe samopoczucie, dopiero po dłuższej chwili dostrzegłam dziwny aspekt stworzenia. Było czyste. Po tym wiedziałam, że nie może to być Beetlejuice. Wiedziałam, że szybciej rozpęta się apokalipsa, niż ten demon się umyje.

Zastanawiała mnie więc kwestia czyja to ręka. Czy możliwe, że to inny duch? Jednak skąd by wiedział, że akurat ja widzę nieumarłych?

Zbliżam swoją dłoń do tej bez ciała. Chciałam wiedzieć czy moje spekulacje się sprawdzą. Musnęłam jeden z palców stworzenia. Paznokieć jego był twardy. Wydawał się jak najbardziej prawdziwy. Mimo to nadal lekko dotykałam rękę. Jej naskórek była twardy, lekko chropowaty. Gdy przeciągnęłam swój palec do nadgarstka stworek mnie lekko pacnął. Odsunęłam się.

-Przepraszam...- Odezwałam się niepewnie. Dłoń znakami pokazało mi, że wszystko okej. Właściwie to nie wiedziałam co teraz powiedzieć. Po prostu zaakceptowałam istnienie tego stworzenia. Gdyby nie silny ból pewnie bym miała wiele pytań, ale teraz siedziałam starając się zebrać myśli.

-Więc kim ty jesteś..?- Spytałam się łamiącym głosem i wstałam powoli jedną ręką trzymając ścianę, a drugą własną głowę.

Wtedy dłoń zaczęła coś pokazywać. Wydawało mi się, że to język migowy, niestety nic z tego nie zrozumiałam.

-Nie znam migowego.- Powiedziałam do stworzenia, które po moich słowach przestało.

Chciałam się jakoś porozumieć z stworzeniem, jednak przez swoje spowolnione myślenie nie wiedziałam jak. Patrzyliśmy wiec tak na siebie w ciszy. Wydawało mi się, że dłoń również próbuje wymyślić jakbyśmy mogli się porozumieć.

Nagle ruszyło za drzwi. Ja podążyłam za nim, nadal opierając się o ścianę. Gdy przeszłam do sypialnio-salonu, stwór był już na biurku.

Miałam rację myśląc, że szukał drogi, aby mi coś powiedzieć. Różnymi palcami pukał w drewniany blat.

-Ale ja nie znam morsa...- Powiedziałam z lekkim wstydzie w głosie. Jednak dłoń przyjęła lekko zdenerwowaną pozę, nie było to takie zdenerwowanie, że nie potrafię. Było to zdenerwowanie o to, że nie wiem o co mu chodzi.

Gdy, tym razem, puknęło dwa razy palcem wskazującym to wydawało mi się, że w końcu zrozumiałam w jaki sposób chciał się komunikować.

-Chodzi ci o proste odpowiedzi: tak, nie?- Spytałam się siadając na łóżku, abym przez ból nie upadła, czy nawet zemdlała.

-Pukaj raz na tak i dwa razy na nie.- W odpowiedzi na moje słowa usłyszałam jeden potwierdzający stuk.

-Jesteś żywy?- W odpowiedzi usłyszałam jedno stuknięcie, które potwierdziło to co odkryłam wcześniej.

I nie opuszcze cię aż do śmierci [Lydia Deetz x Wednesday Addams] (wstrzymano) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz