Po jakiś trzydziestu minutach dojechaliśmy do do jakiegoś ogromnego wieżowca.
• Chcecie mnie sprzedać?- zaśmiałam się nerwowo, patrząc na budynek.
- Bardzo chętnie.
- Nie.Odpowiedzieli w tym samym czasie moja matka i Seokjin.
Tylko z tą różnicą, że ona chętnie by mnie sprzedała a on nie.
• Mam się bać?- zapytałam.
- już tak nie jęcz.- rzucała zła matka.
Jezu o chuj ona się znowu czepia.
• Zawsze mogę jęczeć ale w innych okolicznościach.- spójrzałam z ukosa na twarz Jina.
Był trochę zdziwiony naszą wymianą zdań.
- To możesz iść się pieprzyć.- zaśmiała się i wyszła z samochodu.
Spojrzałam na nią zdziwiona przez szybę.
- Nie bież tego na poważnie,ona taka jest.- powiedział Jin odwracając się w moją strone.
• Wiem więcej niż ty.- rzucałam zadenerwowana i wyszłam z auta.
- Chodźmy.- złapała Jina za dłoń i ruszyła w głąb wieżowca.
• Głupia fujara.- mruknełam pod nosem, idąc cały czas za nimi i patrząc na złączone ich dłonie ze sobą.
- O witajcie!- wyszedł nam na przeciw jakiś mężczyzna a za nim najpewniej jego małżonka.
- Cześć.- przywołali się ze sobą.
- To wasza córka? - zapytał spoglądając na mnie.
• jej córka jak coś. Tak jestem Natalia.- podałam mężczyźnie dłoń, którą uścisnął.
- Bardzo mi miło Natalio. To jest moja żona.- wykazał na uśmiechniętą kobietę stojącą obok niego.
Mówiłam, że to jego małżonka. Mówiłam hah. Ja mam do twoich rzeczy oko jak nic.
•Witam.- ujełam jej dłoń.
- Gdybyśmy widzieli to przyszedłby z nami nasz syn, chyba jesteście w tym samym wieku.- uśmiechnęła się do mnie kobieta.
• Obędzie się i bez niego.- zaśmiałam się lekko, stojąc obok Seokjina.
- No dobrze to przejdźmy do spraw po które tutaj przyjechaliście.- wskazał dłonią na windę.
Weszliśmy do sporych rozmiarów windy i wyjechaliśmy na ostatnie piętro budynku.
- O proszę. To nasz syn!- wskazał na chłopaka stojącego do nas tyłem.
- Hyungwon!- zawołała go matka.- chodź tutaj do nas.
- Nie będę uczestniczył w waszych głupich spotkaniach.- powiedział nadal nie odwracając się do nas.
- Chodź tutaj, nie będziesz uczestniczył w żadnym spotkaniu tylko musisz utrzymać tej panience towarzystwa.
Chodzi o mnie?
Nie dzięki nie trzeba, naprawdę nie trzeba.• Ale to nie jest konieczne, jeśli nie chcę to ja się sama sobą zajmę.- spójrzałam na dwójkę małżeństwa.- proszę nie marnować swojego czasu, ja tutaj sobię poczekam.
Uśmiechnęłam się sztucznie, oczekując, że odpuszczą mi.
- No dob-
- Chętnie się nią zajmę.- powiedział ten cały ich syn, stając obok swoich rodziców.
• Naprawdę nie trzeba.- spójrzałam na niego.
- No już, porozmawiacie razem i później jedziemy do domu.- powiedziała szczęśliwa matka.
Ta cieszy się z tego, że nie będzie mnie przy nich.
Spojrzałam błagalnie na Seokjina,ale on tylko wzruszył ramionami i spojrzał na tego ich syna.
Wypuściłam głośno powietrze.
- To chodźmy, bo szkoda marnować ich czasu.- powiedział chłopak wystawiając jego dłoń w moją strone.
Niechętnie położyłam swoją na jego.
Ale on ma cieplutkie dłonie.Posłałam jeszcze ostatnie spojrzenie na Kima, który natarczywie patrzył teraz na moją matkę.
Super...
Dlaczego ona?😤(⌐■-■)😤(⌐■-■)😤(⌐■-■)😤
Dzień doberek ❤️🥰
CZYTASZ
Niewinny romans? ×| Kim Seokjin |×
Ficção AdolescenteŻycie zwyczajnej dosyć odważnej studentki. Niby nic ciekawego, ale do czasu gdy w jej życiu pojawia się on. Szkoda tylko, że jest tym kim jest. Ale czy to będzie jej aż tak przeszkadzać? Jedno jest pewne, ona chce go. Ale może odpuści? miłego czyta...