Rozdział 3

512 28 3
                                    

W piątek wróciłam z uczelni za piętnaście trzecia. Jak na złość autobus się spóźnił i nawet nie miałam czasu na zjedzenie normalnego obiadu. Chwyciłam jedynie jabłko , a po przebraniu się w koszulkę firmową księgarni Colorful Books wyszłam z mieszkania.

Do miejsca pracy nie miałam daleko. Lokal mieścił się dosłownie naprzeciwko bloku, w którym mieszkałam razem z bratem. Capitol Street to jedna z wielu mniejszych alejek w mieście. Mimo tego księgarnia utrzymywała się bardzo dobrze. Jej dużym atutem był klimat przyciągający potencjalnych klientów. Moja pracodawczyni, a jednocześnie sąsiadka, pani McDonald to miłośniczka i znawczyni dobrej literatury z krwi i kości. Dzięki niej Colorful Books stał się rajem dla każdego mola książkowego.

Gdy weszłam do środka, od razu do moich nozdrzy dostał się piękny zapach nowych książek zmieszany z aromatem kawy. Wnętrze księgarni było znacznie większe niż się wydawało z zewnątrz. Mimo wielu półek wypełnionych egzemplarzami różnych gatunków miejsce na stolik oraz wygodne fotele się znalazło. Przy barze przyozdobionym karteczkami z cytatami naszych ulubionych autorów każdy klient mógł dostać kawę za połowę ceny po okazaniu paragonu zakupu jakiejkolwiek pozycji z naszego katalogu. To ja rzuciłam ten pomysł przy naradzie, czym można jeszcze wyróżnić lokal. No cóż, podziałało, bo dzięki reklamie widniejącej przy oknie wystawowym miłośników książek napływało do nas od groma.

W księgarni panowała cisza. Dwie panie stały przy regale z romansami i erotyką, czytając tył okładki wybranej książki, a jeden pan siedział pochłonięty swoją lekturą. Uśmiechnęłam się na ten widok, po czym ruszyłam na zaplecze. Zza lady pomachał do mnie syn pani McDonald – Steve. Był moim współpracownikiem a jednocześnie dobrym przyjacielem. Bardzo dużo pomagał w prowadzeniu działalności, w księgarni przebywał codziennie praktycznie od rana do wieczora. Oprócz nas pracowała tutaj również Lilly, jednak ona przychodziła jedynie w weekendy. Ma siedemnaście lat, a pracę dorywczą dostała tylko ze względu na imię, które, jak sama twierdzi, otrzymała po Lily Potter (matce Harry'ego Pottera).

– Gdzie jest Leo? – zapytałam, kiedy nie zauważyłam go przy stoliku na dziale dziecięcym. Tam zwykle odrabiał lekcje.

– Mama zabrała go na lody. Niedługo powinni wrócić – odpowiedział Steve, pakując do reklamówki Misery Stephena Kinga i przekazując ją w ręce klienta.

– Mam nadzieję, że zjadł w świetlicy obiad. – Zmarszczyłam brwi.

– Mówił, że tak, ale z nim to nigdy nic nie wiadomo. – Zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam, po czym przeniosłam na dział kryminałów książkę Agathy Christie porzuconą niechlujnie między horrorami.

– Zmienić cię za kasą? Według harmonogramu zaraz i tak zaczynasz przerwę.

Steve wzruszywszy ramionami, poprawił okulary, które zsuwały mu się z nosa.

– Okej. Tylko pracuj rzetelnie, a nie czytaj w ukryciu. Nawet jeśli klientów nie ma w pobliżu. – Pokazał na mnie palcem, odwołując się do sytuacji sprzed tygodnia, kiedy pani McDonald zobaczyła, jak zamiast pracować, czytałam.

– Nie moja wina, że nie mogłam oderwać się od książki! – Oburzyłam się, choć na moich ustach gościł uśmiech.

Steve znów się roześmiał, a potem zniknął za regałem z biografiami.

Westchnęłam przeciągle i znów rozejrzałam się po księgarni. Ruch był dzisiaj niewielki, a że rano mieliśmy dostawę, przez co nasz magazyn nie domykał się od nadmiaru pełnych kartonów, postanowiłam zmienić nowości oraz bestsellery na stole wystawienniczym. Wyjęłam więc jedno pudło, a potem drugie i przeniosłam je na sklep. Książki, które przez ostatni tydzień, a nawet miesiąc były umieszczone na wystawie, teraz przeniosłam do odpowiednich regałów. Wymieniłam wodę w wazonie, żeby wstawić do niego świeże kwiaty przyniesione zapewne przez panią McDonald. Miała za blokiem mały ogródek, w którym sadziła bratki, stokrotki, róże, tulipany i wiele, wiele innych, a potem, gdy już rozkwitły, przycinała je i przynosiła do księgarni. Uwielbiała, kiedy wystrój lokalu był kolorowy, wesoły. Miało to zachęcać klientów, żeby zostawali u nas na dłużej, niż tylko po to, by kupić daną pozycję. Wierzyła, że to działa, a my wierzyliśmy w jej magiczne metody przyciągania kupujących.

TOM 2. Teija. Krótko i nieszczęśliwie - PREMIERA 17 MAJAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz