~4~

97 8 14
                                    

*Evie*

Po spotkaniu z Carlosem biegłam jak na skrzydłach w kierunku Janesville.

Carlos.

On ma na imię Carlos.

Zapamiętam.

Na pewno.

-Evie! Jak dobrze, że jesteś! Zaraz zaczynamy ewakuację mieszkańców!-krzyknęła Mal w moim kierunku

-Jasne! Wyprowadzamy ich na obrzeża miasta!-krzyknęłam.-Mal! Ty zajmij się bocznymi uliczkami po lewej stronie! Ben! Ty zajmij się mieszkańcami centrum! Ja zajmę się domami po prawej stronie i zgarnę też babcię!-krzyknęłam

-Jasne!-odkrzyknęła Mal

-Robi się!-krzyknął Ben i już tej dwójki nie było. Zaczęłam chodzić po każdym domu i informowałam każdego o ewakuacji. Mówiłam, że to na proźbę mojego ojca, bo inaczej pewnie nikt by się nie ruszył. Nagle przypomniałam sobie o tym chłopaku. O tym w którym się zakochałam.

Zaraz!

Jak on miał na imię?!

Coś na J?

Nie! To było chyba na C.

Nie jestem pewna.

Zaraz!

Przecież napisał mi swoje imię na dłoni.

Rozłożyłam dłoń, która była cały czas zwinięta. Jednak tam zamiast imienia było napisane:

Kocham Cię ❤️

"Super! Po tym nie rozpoznam jak masz na imię!"-pomyślałam, a w tym momencie dotarło do mnie znaczenie słów napisanych na mojej dłoni. On mnie kocha?! Niemożliwe! Nie mogłam się jednak teraz na tym skupić, bo musiałam ewakuować mieszkańców. Musiałam dać radę. Mal, Ben i całe miasteczko na mnie liczy. Wreszcie mogę pokazać, że na coś mnie stać!

~~~

Hejka! Oto kolejny rozdział. Podoba się Wam? Następny rozdział może będzie dzisiaj, ale nic nie obiecuje. Jak myślicie? Czy Evie i Carlos jeszcze się spotkają? Czy uda im się rozpoznać? Piszcie w  komentarzach.❤️❤️

Buziaki 😘

_Wicked_descendants_ ❤️

❤️Na ratunek Evie~Carvie~❤️Tom III TrylogiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz