BYRON:
Gdy opuszczałem Olimp nawet nie obejrzałem się za siebie.
- Tutaj muszę Cię zostawić - powiedział strażnik.
Stałem za złotą bramą, która powoli się zamknęła za strażnikiem. Zostałem zupełnie sam na Ziemi. Westchnąłem i zacząłem schodzić z Olimpu. Jak dobrze pamiętałem z opowieści mojego brata gdzieś tutaj niedaleko jest portal do świata ludzi. Nim skończyłem tą myśl z ziemi wystrzelił snop jasnego światła. Wszedłem w nie bez wahania. Poczułem jak wszystkie siły mnie opuszczają. Ogromna jasność pochłonęła moją moc. Zemdlałem. Upadłem na coś twardego, ale nie miałem już siły się podnieść.
*****
- Hej, stary, nic Ci nie jest?
Otworzyłem oczy, byłem trochę obolały.
- Odsuń się!!! - Wrzasnąłem do tego człowieka, który mnie prawie dotknął.
- Ja chcę Ci tylko pomóc - odpowiedział speszony chłopak
- Nie dotykaj, sam sobie poradzę! - Szybko wstałem ignorując ból na plecach.
- Uważaj! - Wrzasnął chłopak i w jednym momencie pobladł tak, że stał się prawie biały
- Na co?! - Nie wiedziałem kompletnie o co mu chodzi.
-T...T..Twoje plecy! - chłopak wyglądał jakby miał za chwilę zemdleć.
- Co z nimi? - Nadal nie wiedziałem o co mu chodzi.
-M...M....M...
- Powiedz to! - Zaczynałem się już niecierpliwić.
- Masz je całe we krwi - powiedział chłopak na jednym wdechu.
Obejrzałem się na tył mojej szaty. Rzeczywiście moja szata była cała w krwi.
- O Cholera - pomyślałem i nie namyślając się długo podbiegłem do najbliższej fontanny, która była zaledwie pięć kroków od miejsca w którym upadłem. Zacząłem ściągać płaszcz...
- Co ty robisz!!! - Wrzasnął chłopak - nie możesz tego umyć tutaj, chodź zaprowadzę Cię do łazienki.
Niechętnie wstałem i poszedłem za chłopakiem. Zaprowadził mnie do łazienki publicznej, która była dość niedaleko.
- Poczekaj przyniosę Ci opatrunek - powiedział chłopak po czym się szybko oddalił.
Zdjąłem koszulkę i wrzuciłem ją do zlewu. Chłopak właśnie wrócił z jakimiś bandażami i watą.
- Umyj sobie te rany, a potem to załóż.
- Masz jakąś szatę?
- Szatę? W sensie koszulę?
- Tak, coś podobnego do mojej.
- Nie, nie mam ale niedaleko jest pralnia, więc będziesz mógł uprać swoją bluzkę.
Odwróciłem się do niego plecami.
- Pomóc Ci? Nie umyjesz tego sam. - Zapytał chłopak
- Nie, poradzę sobie. - Odpowiedziałem próbując jednocześnie sięgnąć do moich ran.
Nagle poczułem, jak dłoń chłopaka bierze ode mnie watę, po czym czuję na plecach spływającą stróżkami wodę. Na pierwszy jego dotyk się wzdrygnąłem.
Gdy chłopak skończył przemywać mi rany, opatrzył je, a zużytą watę wyrzucił do kosza.
- Poczekaj tutaj - powiedział - pójdę do pralni wyprać ci twoją koszulę, za chwilę przyjdę.
Nim coś zdążyłem odpowiedzieć, jego już nie było. Usiadłem na brzegu umywalki i czekałem. Po piętnastu minutach chłopak wrócił z czystym odzieniem.
Odwróciłem się do niego plecami i założyłem koszulę.
- Dzięki - mruknąłem
- Nie ma sprawy. Yyy..., jak masz na imię.
Nie odpowiedziałem. Wyszedłem z łazienki i skierowałem się w stronę słońca. Nie miałem pojęcia gdzie mam iść.
Szedłem już od dziesięciu minut. Koło mnie przeszła grupka chłopaków rozmawiających o czymś głośno...
- Dzisiaj w szkole Osaku są kwalifikacje do drużyny piłki nożnej....
Kwalifikacje do drużyny piłki nożnej? Nudziło mi się, a piłka nożna była najciekawszą rzeczą w życiu. A jeszcze lepsze było wygrywanie. Postanowiłem, że poszukam tą szkołę. Nie musiałem długo iść, gdy tylko skręciłem w następną uliczkę zobaczyłem duży budynek, a gdy podszedłem do drzwi zobaczyłem tabliczkę informującą mnie, że znajduję się przed budynkiem szkoły Osaku.
- Ty na kwalifikacje? - zapytała mnie jakaś kobieta.
Skinąłem głową.
-Chcesz pooglądać, tak? One już się zaczęły. Chodź zaprowadzę cię na trybuny.
Poszedłem za kobietą. Wszedłem do wielkiej hali.
- To napastnicy, ale załapałeś się tylko na dwóch ostatnich. Przykro mi.
Odwróciłem od niej wzrok, aby dać jej znak, że może już odejść. Nie usiadłem. Stanąłem w cieniu, tak, aby nie rzucać się w oczy.
Nadszedł czas na ostatniego zawodnika, a raczej zawodniczkę. Na salę wyszła dziewczyna. Miała tylko kilka szans na strzał. Każdą marnowała. Co było z nią nie tak. Wściekałem się na nią, nie była idealna, a co gorsza, nie starała się być. W pewnym momencie trafiła w końcu, niezwykle mocnym strzałem. Byłem zaskoczony, ujrzałem zupełnie innego zawodnika. Tak rozmyślając patrzyłem nadal na jej poczynania. Miała teraz przed sobą ostatni strzał. Rozejrzała się po sali. Nagle jej oczy zatrzymały się na mnie. Były ciemne. Spojrzałem w nie, zauważyłem smutek... Speszyła się. W tej samej chwili też kopnęła piłkę. Ale wiedziałem, że nie trafi.
Gdy kwalifikacje się zakończyły została tylko ona na boisku. Podszedł do niej jakiś mężczyzna. Nie widziałem jej twarzy, ale miałem przeczucie, że była czymś zrozpaczona. Odszedłem, nienawidziłem patrzeć na porażkę ludzi. Nie dlatego, że im współczułem, ale dlatego, że nie mogłem patrzeć na to, jacy są słabi. Gdy wychodziłem kontem oka zobaczyłem jak pada na kolana, na murawę. Mała łza spłynęła mi po policzku. Szybko ją otarłem...Nienawidziłem siebie za to, że jestem słaby.
CZYTASZ
Boski Football - Wszystko jest możliwe
FantasiDziewczyna, pracująca w pocie czoła nad swoimi zagrywkami w piłce nożnej i... Anioł, przybyły z Olimpu, aby nad nią czuwać. Jednak to nie wszystko... Kim jest ten chłopak z ognisto czerwonymi włosami?