#5

3.3K 279 223
                                    

Lan ponownie zignorował Wei WuXiana przyglądając się czubkowi Bichena.

- Pacanie! To oczywiste, że to nie był ghul tylko jakaś szmata!- warknął na niego Jiang Cheng.- Lepiej przestań się wygłupiać i skup się na zadaniu!

- Przecież wiem! Nie jestem ślepy Jiang Cheng!- Wei pokazał bratu język, co ten zignorował.- Oprócz tego ubrania w wodzie musi kryć się coś jeszcze, chyba że to ubranie potrafi zjadać miecze.

Łodzie dopłynęły na środek jeziora, gdzie woda miała ciemno zielony kolor. Nagle Lan WangJi powiedział:

- Zawracać.

- Dlaczego?- spytał jego brat.

- Ghule celowo zaprowadziły nas na środek jeziora. Zawracamy.

Nagle wszyscy poczuli, że łodzie zaczęły tonąć. Woda, która wlewała się na pokłady łodzi nie była już ciemno zielona ale czarna. Nagle Wei Ying spostrzegł na środku jeziora wir, który zaczął wciągać łodzie jak jakaś czarna dziura. Zanurzali się coraz głębiej.

- Szybko, na miecze!- krzyknął Lan XiChen.

Po jego słowach można było usłyszeć szczęk metalu. Kultywatorzy unieśli się na swoich mieczach w powietrze, unikając tym samym kiepskiego końca w wirze wodnym. Wei WuXian zauważył, że Su She stał już w wodzie po kolana. Zniżył więc swój lot i wyciągnął rękę.

- Su She!- krzyknął zwracając tym uwagę spanikowanego chłopaka, który już po chwili chwycił go za dłoń.

Omega zaczął się unosić wraz z dodatkowym pasażerem, gdy beta nie znajdowała się już w wodzie i wydawać mogło się, że to wszystko zakończy się bez ofiar coś złapało Su She i wciągnęło go wraz z Weiem pod wodę.

- Wei WuXian! - krzyknął przerażony Jiang WanYin.

Tym czasem pod wodą Wei z całych sił próbował wypłynąć na powierzchnie trzymając nieprzytomną betę. Bez skutku. W końcu wciągnęła ich czarna maź, a Ying chcąc nie chcąc zgubił swego towarzysza. Był całkowicie wypompowany z sił by zacząć szukać Su She. Ledwo udało mu się utrzymać przytomność, choć powieki mu niemiłosiernie ciążyły. W końcu i one przegrały walkę i ukryły piękne oczy omegi. Nagle w uszach Wei WuXiana rozbrzmiał cichy szept, jednak Wei nie potrafił zrozumieć co chce mu przekazać. Głos był zbyt cichy i nie wyraźny, Wei nawet sądził, że ma omamy przez utratę wszystkich sił. Zmusił się jednak do otwarcie oczy. Był przerażony gdy zobaczył, że jest owinięty przez energię urazy, a ona sama nawet mu wpływa do otwartych ust! 

Wei Ying począł się szarpać, jednak siły, które zyskał poprzez adrenalinę szybko się skończyły i chłopak znowu stał się półprzytomny, a jego oczy na powrót się zamknęły. Nagle do ciągle słyszanego szeptu dołączył nowy głos i omega dałaby sobie rękę uciąć, że skądś go zna. Głos stawał się coraz głośniejszy jednak Wei nadal nie rozumiał słów.

- Wei Ying!- poczuł jak ktoś łapie go przód jego szat i wyciąga z czarnej otchłani.

Nagle szept ucichł, za to Weia zaatakowało światło i powietrze. Począł natychmiast się dusić. Dobrą nowiną było to że wyczerpanie minęło i chłopak znowu czuł, że żyje. W złapaniu porządnego oddechu przeszkadzało mu to, że wciąż wisi w powietrzu. Jednak i to szybko się zmieniło. Ktoś go podciągnął i postawił na czymś cienkim, nadal go trzymając by nie spadł zaczął klepać omegę po plecach. Wei WuXian w jednej chwili poczuł fale odruchów wymiotnych, której nie był w stanie powstrzymać i pochylony do przodu zwymiotował czarną breją do wody i dopiero otworzył oczy zdając sobie sprawę, że leci z kimś na mieczu. Wytarł rękawem usta i spojrzał na osobę, która prawdopodobnie uratowała mu życie. Tym kimś okazał się nikt inny jak Lan WangJi. Nawet w tej sytuacji jego wyraz twarzy pozostał obojętny.

Mo Dao Zu Shi  A/B/O (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz