Wei WuXian schodził ostrożnie po schodach. Nie chciał przecież się wywalić, co patrząc na jego obolałe ciało było bardzo prawdopodobne.
Gdy w końcu dotarł na sam dół, zobaczył, że ktoś już zażywa kąpieli. Tą osoba nie był nikt inny jak Lan WangJi! Ubrania alfy były ładnie złożone i pozostawione z brzegu, a on sam stał w wodzie do pasa z zamkniętymi oczami, znajdował się bokiem do panicza Weia i raczej go nie zauważył.
Wei Ying zaczął się po cichu rozbierać. Skłamałby gdyby powiedział, że nagi alfa zupełnie go nie ruszył. Jednak wolał się głośno do tego nie przyznawać. Gdy już skończył równie cicho wszedł do wody. Zadrżał czując lodowate zimno, po cichu podszedł nadal niezauważony do Lana, gdy był już tuż obok delikatnie dotknął jego ramienia.
- Lan Zhan!- prawie krzyknął mu do ucha.
Lan WangJi natychmiast otworzył oczy i się odsunął. Spojrzał rozgniewany na omegę, jego uszy lekko poczerwieniały gdy zobaczył nagą klatkę piersiową Weia.
- Kto cię tu wpuścił?- wycedził.
- ZeWu-Jun kazał mi tu przyjść, żeby moje rany szybciej się zagoiły.- wyjaśnił Wei.
Więc to sprawka brata...-pomyślał WangJi.
- Lan Zhan jesteś taki wredny~! Skoro mnie tak dotkliwie pobiłeś, mogłeś chociaż powiedzieć mi o tym miejscu, wiesz?- Wei znowu się zbliżył i palcem stukał w jego ramię. Choć tak powiedział, nie miał żalu, że Lan nie przyprowadził go tutaj, ponieważ pewnie by się tu dziś nie spotkali.
Alfa natychmiast ponownie się odsuną. Nie mógł zrozumieć czemu Wei nawet nie był zawstydzony tą sytuacja. Mało tego dotykał go! W tej chwili, gdyby ktoś się dowiedział, Wei Ying straciłby swój honor jako omega. Może nawet zostałby nazwany "puszczalską omegą" i już nigdy nie znalazł by dobrej alfy! Lan mimo wszystko nie mógł na to pozwolić, może WuXiana to nie obchodziło, ale on zamierzał stą jak najszybciej wyjść. Jak postanowił tak zrobił. Szybko skierował się do brzegu, starając się nie patrzeć w kierunku omegi.
- Zaczekaj!- zawołał za nim Wei łapiąc go za ramię.- Twoje rany... nadal ich nie wyleczyłeś.- rzeczywiście na plecach wyższego ciągle znajdowały się siniaki. Chociaż plecy Yinga wcale nie były w lepszym stanie, będąc całe sine, to czuł większą potrzebę zadbania o Lan Zhana niż o siebie.
- To nic. I tak nie przyszedłem się tu leczyć. Zajmij się sobą.- odpowiedział chłodno strącając jego rękę. Wziął swoją szatę i założył ją będąc jeszcze w wodzie, w końcu nie chciał by widział go nagiego. Było to wielce niestosowne zważając na ich płcie. Nie byłoby takiego problemu gdyby Wei był alfą, albo chociaż betą. Ale ten musiał urodzić się akurat omegą.
- Hej! Lan Zhan!
WangJi zdążył już wyjść i razem ze swoimi rzeczami wchodził po schodach.
- Lan Zhan nie ignoruj mnie!- nawoływał go dalej. Jednak na nic się to nie zdawało.
~~~
Kilka następnych dni minęło względnie spokojnie. Dzięki temu, że po powrocie Lan QiRen był zajęty wodną otchłanią lekcje stały się krótkie, a młodzież miała więcej czasu dla siebie. Wei WuXian nie rozmawiał z Lanem od spotkania w zimnych źródłach gdyż ten go wyraźnie unikał. Ying czuł się przez to nieco zasmucony. Nawet jak psocił WangJi go tylko upominał, a potem wracał do ignorowania i unikania go. Dlatego tez młoda omega codziennie po lekcjach chodziła pod okno biblioteki, w której przesiadywał Lan Zhan. Obserwował go tak długo aż nie przychodzili pozostali i razem wybierali się na łowienie ryb.
CZYTASZ
Mo Dao Zu Shi A/B/O (Zawieszone)
Cerita PendekWei WuXian był wspaniałym młodym kultywatorem, który w przyszłości mógł wiele osiągnąć. Niestety, ale na przeszkodzie do wolnego życia stawała mu jego druga płeć. Bowiem Wei Ying urodził się omegą, co automatycznie czyniło go „panną na wydaniu". Jed...