𝑏𝑢𝑡 𝑛𝑜𝑤 𝑖𝑡'𝑠 𝑚𝑦 𝑎𝑠𝑦𝑙𝑢𝑚

181 12 6
                                    

— Miło mi cię poznać, Tom — uśmiechnęła się kobieta, podając mu dłoń, by ją uścisnąć. — Chodźcie, pewnie jesteście zmęczeni, podróżą, a ty Audrey opowiadaj, jak przez te kilka miesięcy było.

Dziewczyna na chwilę zwolniła kroku, przyglądając się z uśmiechem na twarzy swojemu towarzyszowi.

— Ciekawie — powiedziała tylko.

◊◊◊

Kiedy Cordelia włożyła kluczyki do koszyczka, zaraz zdjęła płaszcz, wieszając go na wieszaku. Dom Audrey znajdował się na przedmieściach Londynu, nie był on duży, zrobiony z cegły.

— Nareszcie w domu — powiedziała z ulgą Audrey, zdejmując czarne kozaki z nóg i na ich miejsce zakładając ciepłe kapcie. Spojrzała zdziwiona na Toma, który stał na zewnątrz nadal przyglądając się domu. — Chyba nie zamierzasz stać tak na mrozie, prawda?

Chłopak był pogrążony w myślach o znienawidzonym sierocińcu, o tym, że gdyby nie Audrey, to pewnie znowu by tam wylądował. Dopiero głos dziewczyny przewrócił w nim zdolność do trzeźwego pojmowania rzeczywistości. Tom trochę się zawahał, jednak chwilę potem przekroczył próg domu przyjaciółki, przyglądając się mu uważnie.

— Nie są to może jakieś pałace, ale nie jest też najgorzej — powiedziała Cordelia, całując córkę w głowę.

— Niech mi pani uwierzy na słowo — zaczął z uśmiechem chłopak. — Jest o wiele lepszy, niż wszystko inne co widziałem dotychczas...

Cordelia uśmiechnęła się na te słowa i pogłaskała Audrey po plecach.

— Skarbie, pokaż Tomowi jego pokój, a ja w tym czasie skończę robić obiad, dobrze? — uśmiechnęła się. — Tylko nie posiadujcie tam zbyt długo, zaraz będzie jedzenie!

Dziewczyna uśmiechnęła się do Toma i z chęcią zaprowadziła go do pokoju. Chociaż wspomnienie na jego widok nadal pozostawiało bolesny znak w sercu. Otworzyła jednak drzwi i wpuściła przyjaciela do pomieszczenia, po którym on uważnie się rozejrzał.

— Należał do niego, prawda? — spytał Riddle, przyglądając się jednemu z ruszających się zdjęć. Uśmiechnął się pod nosem.

— Tak... — potwierdziła, biorąc fotografię w rękę. Usiadła na łóżku, więc Tom poszedł w jej ślady. Pokazała na większego od niej chłopaka, bardzo do podobnego do Audrey. — To był właśnie Angus... On miał na tym zdjęciu 13 lat a ja 9, mama je zrobiła w jedne z wakacji, wróciła z Ministerstwa cała w nerwach, my postanowiliśmy poprawić jej humor... Mało nie spaliliśmy wtedy domu, robiąc obiad...

Tom zaśmiał się i spojrzał na lekko uśmiechniętą przyjaciółkę, która z sentymentem przyglądała się fotografii. Zmarszczył czoło.

— Mógłbym cię o coś zapytać?

— Oczywiście! — zwróciła na niego wzrok, uśmiechając się nadal.

Odetchnął głęboko.

— A co z twoim ojcem? — spytał, obserwując, jak dziewczyna ściąga brwi. Uśmiech na jej twarzy trochę zmalał. — Zawsze mi mówiłaś, że żyliście tylko we trójkę.

— Któregoś dnia tak po prostu poszedł — odparła cicho. — Odszedł sobie do jakiejś młodszej kobiety, dwanaście lat temu... Z tego, co się orientuję, to ma nową rodzinę, o nas całkowicie zapomniał.

Tom popatrzył na nią, po raz pierwszy nie mając kompletnego pojęcia, co mógłby jej powiedzieć. Słowo przykro mi wydawało mu się zbyt błahe do powagi sytuacji. Postanowił więc prostu milczeć, nie mając nawet pojęcia, ile to znaczyło dla Audrey.

𝒍𝒊𝒕𝒕𝒍𝒆 𝒅𝒂𝒓𝒌 𝒂𝒈𝒆 | Tom Riddle fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz