~005~

267 14 2
                                    

~~~~~~~~~POV MIKE~~~~~~~~~~~
Obudziłem się u siebie w domu,na samym początku nie wiedziałem co się dzieje, i co ja tutaj robię.
-El? El?!? - krzyczałem jak najgłośniej się dało.
Moja mama wbiegła do pokoju, przytuliła mnie mocno
-To tylko sen-powiedziała zdenerwowana, i wyszła z pokoju.

Powoli wszystko sobie przypomniałem, Hopper to on, to ten skurwiel zrobił coś mi i mojej Eleven.
Zerwałem się na równie nogi, wybiegłem z domu i odrazu chciałem biec w to same miejsce gdzie ostatni raz widziałem dziewczyne. Ale na marne ledwo przebiegłem przecznice dorwali mnie Dustin i Lucas.
-Stary całe Hawkins myślało, że nie żyjesz, komendant policji znalazł cie nieprzytomnego na ziemi na jakimś pustkowiu .
Coś się we mnie zagotowało, najpierw prawie mnie zabił a teraz pierdoli głupoty, że znalazł mnie nie przytomnego?! 
To jeszcze bardziej zmotywowało mnie, abym jak najszybciej znaleść El, bałem się co mógł jej zrobić ten stary oszust i pajac.

Biegłem ile tylko sił w nogach, moje oczy powoli zalewały się łzami, gdy tylko pomyślałem, że El może się coś stać. Gdy w oddali zobaczyłem tą samą chatę w której zaledwie dzień temu ukrywałem się z El, coś we mnie pękło, cień nadzieję że moja ukochana tam może być. W sercu poczułem że jej tam nie ma, że Hopper jej coś zrobił. Lecz mimo wszystko podszedłem dyskretnie do chaty gdy w oknie zauważyłem komisarza.
-Ty chuju!!!!! Oddawaj moją El co jej zrobiłeś!! - waliłem z całej siły w drzwi.
Gdy dzwi się otworzyły komendant rzucił się na mnie i przycisnął mnie do ściany.
-Co ja zrobiłem? Co ty zrobiłeś dzieciaku, totalnie ją wyczerpałeś. W laboratorium miała by o wiele lepiej niż z tobą te parę dni. Ona tego nie wytrzymała... - głos momentalnie mu się załamał.
-Gdzie jest El-poczułem się bezradny przestałem się wyrywać i tylko patrzyłem się na niego groźnie.
-Wyczerpałeś ja, ona tego nie wytrzymała, teraz jest jej tam  lepiej... o wiele lepiej, u góry - puścił mnie i odepchnął w stronę wyjścia po czym zamknął mi drzwi przez nosem.

-El.. El moja miłość ona umarła- padłem na kolana, rozpłakałem się jak nigdy dotąd.
-Nie, nie ona nie mogła, ja... Nie ona nie mogła UMRZEĆ.
W lesie zapadła grobowa cisza, wstałem z mokrej od porannej rosy ziemii, i wędrowałem. Szedłem i szedłem przed siebie, moje oczy totalnie się wysuszyły, wypłakałem wszystko co było możliwe.
W pewnym momencie zacząłem kojarzyć miejsce w którym właśnie byłem, był to klif ten sam klif na którym uratowała mnie El, ale teraz nie uratuje mnie nikt, nikt mnie nie zatrzyma.
Był środek nocy, w pobliżu nie było żadnej drogi było totalnie pusto tylko ja i wiatr. Podszedłem do końca klifu
-Juz nikt mnie nie uratuje, nikt mnie nie przekona, abym tego nie robił. Zresztą nie było tu nawet żywej duszy, gdybym skoczył nie zrobiło by to na nikim wielkiej różnicy.

Bo kim jest Mike Wheeler bez Eleven?
Zwykłym nastolatkiem przyjaźniącym się z bandą frajerów, przyjaźniący się z pedałem, czarnoskórym i chłopcem bez paru kości i z bujnymi lokami.

Co tu owijać w bawełnie jestem po prostu jedynym z największych frajerów w całym Hawkins. Tylko przy El czułem się dobrze, czułem się dla kogoś ważny.

Zrobiłem jeszcze jeden krok, po tym drugi i trzeci....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Potrzymam was trochę w nie pewności i następną część wstawie dopiero jutro ❤️😏

I przepraszam za błędy jeżeli jakieś  będą heh

✨~Mileven~✨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz