5.

24 3 0
                                    

Kolejny tydzień minął niepoprawnie szybko.

Poczułam, że zaszła we mnie zmiana. Codziennie wieczorem przed zaśnięciem włączałam relaksującą muzykę i robiłam wszystko dokładnie tak, jak mówił Alan. Wyrzucałam z siebie ten natłok gniewu, smutku, negatywnych bolesnych myśli. Joga okazała się dla mnie terapią.

Niestety poranki nadal były cięzkie. Udawałam przed panią Abrams że wszystko w porządku, ale w rzeczywistości nic się nie zmieniło. Zmniejszony apetyt, bezsenność. Teraz nie dość, że moja sylwetka wyglądała źle w grubych ciuchach, to jeszcze twarz zaczęła przypominać trupa. Podkrążone oczy, sine usta. Myślałam, że może w kolejny piątek odzyskam tę dobrą energię na kolejnych zajęciach, bo w sumie nie było tak źle...Ten chłopak stworzył poczucie bezpieczeństwa. Odniosłam wrażenie, że doskonale mnie zna. Wiedział, w których momentach patrzeć na mnie, a w których odwrócić wzrok. Wiedział, że nie potrafię znieść dotyku, więc nie podchodził do mnie. Posyłał jedynie nieśmiałe uśmiechy by dodać mi otuchy. Byłam mu bardzo wdzięczna. Czułam, że ma szansę choć w maleńkim stopniu mnie otworzyć.

Niestety, w upragniony piątek gdy zadzwonił dzwonek oznaczający koniec zajęć wszystko zepsułam.

Sięgając pod ławkę po plecak odruchowo go kopnęłam, a torba wyjechał poza ławkę podkładając się idealnie pod nogi jednej z najbardziej wrednych lasek w klasie - Octavii. Dziewczyna wywróciła się jak długa plackiem na ziemię a ja krzyknęłam i zakryłam usta dłonią.

- Ty... - gdyby mogła, to oplułaby mnie pianą.

Koleżanki pomogły jej wstać a ja chwyciłam w pędzie plecak i już zamierzałam uciec z sali, gdy pociągnęły mnie mocno za bluzę i zabarykadowały drzwi. Zostałyśmy same w klasie. To oznaczało jedno.

- Przysięgam, to było niechący! - moja próba wytłumaczenia była żałosna.

- Już ci wierzę, ty... - warknęła Octavia.

. Dostałam z całej siły z liścia i poleciałam na ławkę, uderzając skronią o kant. Obraz zawirował przed moimi oczami i poczułam że osuwam się na podłogę. Syknęłam z bólu i dotknęłam palcami obolałego miejsca. Krew. Dużo krwi.

Dziewczyny spojrzały po sobie przestraszone i odsunęły się ode mnie.

Jeszcze nigdy nie widziałam u nich tak przerażonego wyrazu twarzy. Wiedziałam, że muszę wyglądać okropnie. Krew zaczęła skapywać mi na ramię. Kręciło mi się w głowie i jak przez mgłę zobaczyłam kontury sylwetek dziewczyn nachylających się nade mną.

- Jakby coś, to nie my - wycharczała mi do ucha Octavia po czym wszystkie wybiegły z sali.

Powoli udało mi się wstać. Nogi miałam jak z waty, głowa mi pulsowała, lecz musiałam jakoś wyjść ze szkoły. Nie mogłam pozwolić, by jakiś nauczyciel zastał mnie w tym stanie. Gdybym powiedziała, kto to zrobił, chyba by mnie zabiły.

Zakryłam twarz włosami, plecak ubrałam na ramię, chwyciłam z szatni kurtkę i wybiegłam ze szkoły nieświadoma, że tonęłam w łzach.

Już się cieszyłam, że nikt mnie nie zobaczył, usłyszałam za sobą swoje imię.

Nie, nie odwracaj się, powtarzałam w myślach. Tylko droga do domu...Jak najszybciej.

Nagle wysoka postać zagrodziła mi przejście i ledwo wyhamowałam.

Alan.

- Specjalnie mnie nie zauważy...Ty krwawisz!

Wyciągnął ręce by odgarnąć mi włosy. W tej chwili wybuchłam płaczem tak rozpaczliwie, że była to niewątpliwie jedna z najbardziej żenujących sytuacji w moim życiu. Próbowałam go naiwnie wyminąć, lecz tylko się zataczałam.

- Zostaw mnie...proszę, chcę do domu - odpychałam go od siebie.

- Nie mogę cię zostawić w takim stanie, jesteś cała zakrwawiona, kto cię pobił?

-Nikt, odwal się! - wrzasnęłam. Własny krzyk niemal mnie ogłuszył. Chwyciłam się za głowę, która bolała mnie niemiłosiernie. Oparłam się o murek.

- Chcę ci pomóc. Proszę, wsiądź do auta, zawiozę cię do domu.

Popatrzyłam na niego jak na idiotę. Naprawdę myśli, że z nim wsiądę do auta?

Chyba czytał mi w myślach, bo zrozumiał swój błąd. Już otwierał usta by coś odpowiedzieć, ale go wyprzedziłam.

- W porządku, wsiądę.

Pomogl mi dojść do auta, a gdy usiadłam poczułam wielką ulgę.

Chłopak przyłożył mi do głowy chusteczkę higieniczną którą znalazł w schowku a potem odpalił silnik i już po dwóch minutach znaleźliśmy się pod moim blokiem.

Ostatnie stopnie schodów ledwo pokonałam, uwieszając się na jego ramieniu. Nie miałam siły. Czułam że tracę świadomość, w uszach mi szumiało. Gdy otworzyły się drzwi do mieszkania i zobaczyła nas pani Alice omal sama nie zemdlała widząc mnie całą we krwi. Oboje zaprowadzili mnie do łazienki.

Kobieta zdjęła ze mnie ubrania, a ja mimo że wiedziałam, co nastąpi, nie miałam siły się bronić. Oczy mi się zamykały. Alan podtrzymywał mnie, bym nie wpadła do wanny.

Gdy zdjęła ze mnie bluzkę, oboje wydali z siebie cichy dźwięk zdumienia.

Wtedy do łazienki weszła Monica, zaniepokojona głosami.

- A co ty tu robisz, Alan?

Chłopak zamrugał kilka razy.

- Ślepa jesteś? Nie widzisz co się dzieje z twoją kuzynką?

- To nie jest moja kuzynka!

- Minica, przestać piszczeć! - wrzasnęła pani Alice próbując tamować kwrotok, ale chyba nie lubiła widoku krwi.

Domyślałam się, jak to musiało wyglądać. Chłopak Monicki był wyraźnie przejęty, za to Monica nie ruszyła się nawet o milimetr. Stała w progu gapiąc się na nas.

Gdy pani Alice podtrzymywała mi głowę, na chwilę otworzyłam oczy.

- Trzeba to zgłosić. Musisz nam powiedzieć, kto ci to zrobił.

Znowu je zamknęłam. Chyba odlatywałam.

Nie czułam wstydu. Było mi obojętne, że wszyscy widzą moje kościste ciało, siniaki na skórze po dowcipach brygady Octavii. Nie obchodziło mnie, że dotyka mnie chłopak Monicki, bo w tym momencie Monica udowodniła, na ile ją stać.

- Dziękuję - wydusiłam z siebie słabo. Nawet nie wiem, do kogo skierowałam te słowa. Zasnęłam.  



Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Chcę uciec z mojego życia [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz