Elizabeth POV
Z perspektywy czasu, mogę jasno stwierdzić, że powiedzenie rodzicom całej prawdy, wygarnięcie im wszystkiego, co buzowało we mnie od lat, to była najlepsza decyzja, jaką tylko mogłam podjąć. Potem miał bowiem miejsce efekt domina. Zerwałam wreszcie z Archiem, przestałam wysilać się na kontakty z ludźmi, których nie lubiłam, zaczęłam żyć, oddychać i łapać chwile pełnymi garściami.
Czy wiecie jakie to piękne uczucie?
Przez całe życie byłam jak ta Roszpunka, którą ktoś zamknął w wieży, nie miałam pojęcia o tym, jak piękny świat mnie otacza. Oglądaliście "Zaplątanych"? No więc to właśnie tak wyglądało, przez okno oglądałam świat, w którym nigdy nie było mi dane uczestniczyć. Patrzyłam tylko jak wszyscy ludzie puszczają lampiony, zachwycałam się z daleka ich pięknem i w skrytości ducha marzyłam, by kiedyś znaleźć się tam, gdzie byli oni.
Wmówiono mi, że ludzie z South Side są źli, że nie ma sensu dawać im szansy, bo oni tylko mnie skrzywdzą. Kontrola to nie opieka i troska, zapamiętajcie to sobie rodzice. Tymczasem okazało się, że najwięcej miłości, wsparcia i pomocy, dostałam od ludzi, których traktowałam jak trędowatych, gorszych, nic niewartych.
Ludzie, nigdy nie oceniajcie książki po okładce. Nie popełniajcie mojego błędu.
Mijał tydzień, odkąd wyznałam wszystko rodzicom i śmiało mogę powiedzieć, że był to najlepszy tydzień mojego życia. Mieszkałam w przyczepie Jugheada, która stała się dla mnie miejscem, w którym naprawdę czułam się dobrze. Wreszcie byłam zależna tylko od siebie, mogłam gotować co chce, robić zakupy takie jak chce, mogłam oglądać te seriale, które chce i do której godziny chce.
Byłam w raju na kołkach.
Toni okazała się być wspaniałą przyjaciółką, przyniosła mi swoje ubrania, które pozwoliła mi nosić dopóty, dopóki nie odzyskam rzeczy ze swojego pokoju, a mnie się nie spieszyło. Skoro już się uwolniłam z klatki, to nie miałam najmniejszej ochoty, by do niej wracać, chociażby myślami. Mimo, że miałam mnóstwo jej ubrań, to w większości i tak chodziłam w ciuchach czarnowłosego chłopaka. W jego szafie znalazłem czarną bluzę, która była na mnie trochę za duża, ale zakochałam się w jej miękkości. Spałam w jego łóżku, w jego koszulce, myłam się pod jego prysznicem, gotowałam w jego kuchni i uczyłam się z jego książek i zeszytów, które tak jak wspomniała Toni, były całkowicie puste.
Do pełni szczęścia brakowało mi jedynie jego. Im dłużej przebywałam w tej przyczepie, tym bardziej pragnęłam, by znalazł się obok mnie, bym nie musiała już dłużej samotnie spać w tym cholernym łóżku, które tak mocno pachniało jego osobą. Jughead jednak jeszcze nie wyszedł z aresztu, szeryf znalazł jakiś paragraf, który pozwalał mu wydłużyć jego odsiadkę do dwóch tygodni. Mijał więc tydzień, odkąd go zamknęli, tydzień, odkąd zamieszkałam w jego domu. W tym czasie nie było dnia, w którym bym do niego nie przychodziła. Spędzałam z nim tyle czasu, ile tylko mogłam, opowiadałam mu o tym co dzieje się w szkole, o tym jak mi się mieszka. Bardzo ucieszył się, gdy mu o tym powiedziałam i oświadczył, że mogę zostać w jego przyczepie tak długo, jak tylko chcę.
To był tydzień pełen dyskretnych buziaków przez więzienne kraty, tydzień cichych szeptów, by nie usłyszał nas szeryf, tydzień planowania następnych kroków śledztwa, które z oczywistych względów, musiałam zrobić sama. Przez te siedem dni zrobiłam sobie cały plan dnia, którego kurczowo się trzymałam. Jak już wspomniałam, lubiłam mieć wszystko zaplanowane.
Wstawałam rano, jadłam lekkie śniadanie i szłam do szkoły, w której niemal cały czas spędzałam w towarzystwie Kevina I Cheryl, która zerwała ze swoim "chłopakiem", przez co to właśnie z nią siedziałam. Nasze więzi się zacieśniły, nawet powiedziałam jej, że jest moją kuzynką, co skwitowała tylko kwaśnym uśmiechem i słowami, że " W tej rodzinie wszystko jest możliwe". Cieszyłam się, że mogę przebywać z nimi, ważne było dla mnie to, że nie musiałam być sama. Znałam Archiego, znałam Veronicę, wiedziałam, że oni nie odpuszczą mi tak łatwo, jakbym chciała. Szczególnie na Archiego musiałam uważać, ale tak długo, jak byłam z przyjaciółmi, nic mi nie groziło.
CZYTASZ
Buntownik z Wyboru - Bughead.
FanfictionŚmieć, frajer, nic niewarty wyrzutek, to tylko kilka określeń, które ludzie rzucają w stronę Jugheada. Tak naprawdę jednak nikt nic o nim nie wie. Co się stanie, gdy przez jeden głupi projekt w szkole zainteresuje się nim prawie każdy?