Rozdział dwudziesty dziewiąty: Święta i Zdrady

1K 71 149
                                    

Jughead POV

 Czas płynął. Wszystko płynęło. Spadające liście zastąpił spadający śnieg, który leniwie sypał się z nieba całymi dniami. W Riverdale zima zawsze była mroźna i śnieżna, pamiętałem jak kiedyś,  gdy byłem mały, tata dla zabawy wyrzucił mnie przez okno, a śnieg pochłonął mnie niemal po szyję.

 Mój tata miał dziwne poczucie humoru, nie przeczę.

 Spadający śnieg jasno jednak wskazywał na to, co się zbliżało. Święta nadchodziły nieubłaganie, informowały o tym reklamy, piosenki w radiach, lub chodzące wszędzie Mikołaje, które paliły papierosy, gdy nie patrzyło żadne dziecko. Lubiłem święta, wprawdzie nigdy nie obchodziłem ich na bogato, ale był to czas, gdy razem z Tatą siadaliśmy przed telewizorem, włączaliśmy komedie i zapychaliśmy żołądki burgerami i pizzą.

 Te święta miały być jednak inne.

Z Betty mieszkałem już od miesiąca i śmiało mogłem powiedzieć, że był to najlepszy miesiąc w całym moim życiu. Spędzaliśmy długie, zimowe wieczory na oglądaniu głupich programów, nadrabianiu moich szkolnych zaległości i namiętnym całowaniu, które weszło nam w nawyk. Pamiętacie jak mówiłem, że Toni była uzależniona od seksu? Cóż, w porównaniu z Betty to była ona spokojną i cnotliwą kobietą. Wzajemne pieszczoty stawały się naszym codziennym rytuałem i bardzo mi się to podobało.

 Cieszyłem się z jej obecności, cieszyłem się, gdy chodziłem po szkole trzymając ją za rękę, gdy czułem na sobie nienawistne spojrzenia innych chłopaków. Wieść, że sławna Elizabeth Cooper zerwała z Archiem, rozniosła się błyskawicznie,  a co za tym idzie, wielu uczniów ostrzyło sobie zęby na najpopularniejszą dziewczynę w szkole. Tymczasem ona pojawiła się ze mną, outsiderem, wyrzutkiem, człowiekiem, który nigdy nie zdradzał zainteresowania niczyim towarzystwem. Na każdym roku okazywała wszystkim, że nie mają na co liczyć. Siedziała ze mną w ławce, całowała się ze mną na przerwach, mój samotny stół na stołówce zyskał nowego lokatora w postaci uśmiechniętej od ucha do ucha blondynki, która nieustannie starała się wbić mi do głowy czym różnią się liczby przeciwne od liczb odwrotnych.

 Semestr kończył się, a ja, z jej ogromną pomocą, zaliczyłem wszystkie zaległości, które miałem. Betty znalazła na mnie sposób. Zagroziła, że jeśli nie wezmę się za naukę, to zrobi mi odwyk od swoich ust, a na to pozwolić nie mogłem. Spiąłem więc dupę i zdałem każdy jeden przedmiot, z którego miałem zagrożenie. Sam nie wierzyłem, ale wyszedłem z ocenami na czysto, więc byłem niesamowicie szczęśliwy. W moim życiu wreszcie wszystko było na swoim miejscu.

 Ostatni dzień pierwszego semestru, był chłodnym, wietrznym piątkiem. Dziwiłem się okropnie, że ten miesiąc był taki spokojny. Archie ograniczył się do posyłania mi morderczych spojrzeń, Serpents powoli przywracali spokój na South Side, a zagrożenia, o którym mówił nam Kevin nigdzie nie było widać.

 Właśnie, Kevin.

 Nigdy nie przypuszczałbym, że będę martwił się o niego aż tak. Zachowywał się bardzo dziwnie. Rzadko przychodził na lekcje, a gdy już był, nie zwracał się do nas ani słowem. Ignorował nas, traktował jak powietrze, a nie jak parę przyjaciół, którymi byliśmy. Trochę mnie to niepokoiło, ale starałem się o tym wszystkim nie myśleć. Chciałem dać się porwać świątecznej gorączce, której uległo Riverdale.

 Po zakończonych lekcjach zaprosiłem Betty na koktajl. Chciałem jakoś wynagrodzić jej ten trud, który włożyła w wyprowadzenie moich ocen na prostą. Z  uśmiechem przyjęła ofertę i złapała mnie za ramię, ciągnąc w stronę naszego ulubionego baru. Wciąż nie mogłem uwierzyć, że tak otwarcie przyznawała się do związku ze mną. Przy niej czułem się najszczęśliwszym mężczyzną na świecie.

Buntownik z Wyboru - Bughead.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz