Rozdział osiemnasty: Motywy i Tajemnice.

1.3K 84 237
                                    

ELizabeth POV

- Kevin, musimy poważnie porozmawiać.

  Leżałam na swoim łóżku, przygnieciona ciężarem kołdry i nadchodzącej rozmowy z moimi rodzicami. Minęły dwa dni od mojej rozmowy z Jugheadem,podczas której podsłuchaliśmy Cheryl. Wmówiłam w tym czasie mamie, że jestem chora, ale zrobiłam to tylko dlatego, że musiałam uporządkować sobie pewne sprawy w swojej głowie. Właśnie do tego potrzebny mi był Kevin. Nie miałam żadnej przyjaciółki, której mogłabym się wygadać, a czułam, że jeśli nikomu tego nie powiem, to eksploduje. Korzystając, że byłam sama w domu, postanowiłam zadzwonić do mojego najlepszego przyjaciela geja, który zawsze był moim głosem rozsądku, gdy nie potrafiłam radzić sobie z rzeczywistością.

 Miałam na sobie sportowy stanik i krótkie spodenki, nie czułam potrzeby ubierania się, gdy nie zamierzałam nigdzie wychodzić, lubiłam swoje ciało i lubiłam czuć się wygodnie, więc dlaczego niby nie? Oczywiście, będę musiała zmienić styl na rozmowę z rodzicami, na którą zbieram się już drugi dzień i wciąż nie potrafię zacząć tematu.

 Twarz Kevina uśmiechnęła się do mnie z telefonu. To było typowo nasze, leżenie w łóżku i rozmawianie przez kamerkę, potrafiliśmy spędzić tak całą noc. Tymczasem mieliśmy naprawdę mało czasu, bo Kevin musiał iść przecież do szkoły.

 No dobra, nie musiał, ale nie chciałam sprowadzać go na złą drogę.

- To brzmi poważnie - zakpił chłopak - Co się stało?

- Jughead Jones się stał, kurwa.

- AAAAA...

- Tylko nie próbuj powiedzieć "a nie mówiłem", bo przysięgam, że nakopię Ci do dupy - przerwałam mu - Mówię poważnie, potraktuj mnie poważnie.

 Z głośnika doleciał mnie zwycięski pisk, który przypominał mi dźwięk nagłego hamowania samochodem. Znałam go aż za dobrze, reagowaliśmy w ten sposób, gdy nasze ulubione postacie w serialach wreszcie się pocałowały. Tak więc, Kevin zapiszczał i pokazał mi swoje pełne uzębienie. Wyglądał na szczerze zachwyconego moimi słowami, w przeciwieństwie do mnie. Opowiedziałam mu całą historię, o tym jak dostałam ataku paniki, o tym jak Jughead przytulał mnie i uspokajał, o tym, że w ciągu miesiąca zapłakałam mu już dwie koszulki i o tym, że nie mogę wyrzucić go ze swojej głowy.

- Zakochałaś się - stwierdził chłopak rzeczowym tonem - Zakochałaś się. Ja pierdolę. Zakochałaś się.

 Moje policzki płonęły.

- Ja nie mogę się zakochać, Kevin - jęknęłam - Mam chłopaka, pamiętasz? A Jughead ma dziewczynę...

- Każdy wagon da się odczepić, Betty...

-  On. Ma. Dziewczynę.

- Możemy ją związać i...

- Kevin! - krzyknęłam - Potrzebuję rady, nie wiem co mam zrobić. Staram się trzymać od niego na dystans, ale nie potrafię! Nigdy nie czułam czegoś takiego, to zupełnie tak, jakby miał w sobie jakiś magnes, który przyciąga mnie do niego. I to się musi skończyć, wiesz, jak zareagowaliby moi rodzice? Albo Archie? Albo, o mój Boże, On? Nienawidziłam go całe życie i zakochałam się w nim w ciągu miesiąca, czaisz?

- Nie, nie czaję - twarz Kevina spoważniała - Starasz się brać miłość na logikę, a miłość z logiką nie ma nic wspólnego. Za dużo myślisz, Betty. Jak zareaguje Jughead? Założę się o swój katalog musicali, że weźmie Cię na ręce i zaniesie prosto do łóżka. Bynajmniej nie po to, żeby położyć Cię spać.

 Podobała mi się ta wizja.

 Gdzieś w głębi duszy wiedziałam, że Kevin miał rację, ale każda komórka mojego umysłu buntowała się przed tą myślą. Patrząc jednak prawdzie w oczy, zakochałam się w Jugheadzie. Ten cholernie seksowny, tajemniczy i słodki chłopak zawładnął moim umysłem. Na początku tylko mnie intrygował, potem zaczęłam zabiegać o jego przyjaźń i na tym chciałam przestać, ale Amor miał inny plan. Jego strzała, z wyrytym imieniem JUGHEAD JONES, wbiła się prosto w mój tyłek  i za cholerę nie chciała wyjść.

Buntownik z Wyboru - Bughead.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz