✧ 13 ✧

1.8K 122 159
                                    

James popatrzył na swój kufer, z radością myśląc o powrocie do domu. Został mu jeszcze tylko patrol z Lily i już następnego ranka pociąg miał zabrać uczniów z Hogwartu. Potter schował do torby leżące na łóżku świąteczne opakowanie baryłek korzennych i wyszedł z pustego dormitorium. Reszta Huncwotów uznała, że skoro to ich ostatnie święta w zamku, a jutro i tak rozjeżdżają się do domów, mogą zrobić kilka związanych z dekoracjami niespodzianek. James pouczył ich tylko, żeby wzięli mapę, uważali na prefektów i potem w szczegółach opowiedzieli mu, co zrobili. Przynajmniej na ostatni punkt przystali ochoczo. Remus obiecał też, że zajmie się niańczeniem Syriusza i Petera, więc James przynajmniej miał pewność, że żaden z nich nie narobi sobie zbytnich kłopotów dzień przed wyjazdem. Na odprawie życzyli prefektom wesołych, spokojnych świąt i przede wszystkim chwili odpoczynku, Lily rozdała każdemu po pierniczku (podobno zgodnie z tradycją) i wszyscy rozeszli się na ostatnie przedświąteczne patrole. Tym razem Potter i Evans postanowili skorzystać z sugestii Cynthii i zajęli jedną z kamiennych ław. Dopiero wtedy James wyjął z torby słodycze dla swojej partnerki.

— W ogóle Evans — zaczął, podsuwając pudełko w jej stronę — mam dla ciebie prezent.

Lily spojrzała na niego całkowicie zaskoczona.

— Wesołych świąt. — Uśmiechnął się, wręczając jej podarunek.

— Uhm, dziękuję, ale, Potter — przygryzła wargę z zakłopotaniem — ja nie mam nic dla ciebie.

James roześmiał się krótko, opierając się o oparcie ławki. Niby wiedział, że tak się ta sytuacja rozwinie, ale poczuł nieprzyjemne ukłucie w sercu. Jakaś jego część mimo wszystko miała nadzieję, że Lily również wcale o nim nie zapomniała.

— Nic nie szkodzi — zapewnił ją z uśmiechem. — Nie liczyłem na to.

— Przepraszam, zupełnie nie pomyślałam. Naprawdę dziękuję.

— Mam nadzieję, że dobrze zapamiętałem. Wspominałaś kiedyś, że lubisz baryłki korzenne, prawda?

— Uwielbiam — odpowiedziała z uśmiechem. — Może mi się uda choć trochę zrekompensować ci brak prezentu, jak się nimi podzielę.

— Evans, poważnie, nie trzeba.

— Może i nie trzeba, ale nikt nie powiedział, że nie wolno. — Mrugnęła do niego, rozrywając opakowanie. James pokręcił głową z niedowierzaniem. Co za kobieta.

— Wesołych świąt, Potter. — Uśmiechnęła się do niego, podsuwając mu pudełko. Sięgnął po słodycze i odwzajemnił uśmiech.

— Wesołych świąt, Evans.

***

Syriusz zaczął nerwowo wiercić się na siedzeniu, gdy tylko Remus i Peter opuścili przedział w poszukiwaniu wózka z przekąskami, co natychmiast zwróciło uwagę Jamesa.

— Co jest? — zapytał, nonszalancko podrzucając złotego znicza.

— Mam z tobą do pogadania — odpowiedział Black, krzywiąc się.

— Hm?

— Okej, lećmy z tym. Więc tak, mój wujek zaproponował mi mieszkanie w Londynie.

James prawie nie złapał znicza z zaskoczenia. Schował go do kieszeni, dla bezpieczeństwa i spojrzał na Syriusza, unosząc brwi.

— W porządku, i co powiedziałeś?

Black skrzywił się.

— Następną przerwę spędzę już tam.

Patronus || Jily fanfiction ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz