•8 Adios, Motherfucker•

45 4 0
                                    

_____

Alkohol lał się strumieniami, a krzyki wielkich imprezowiczów słychać było trzy przecznice dalej, gdy weszliśmy do środka. Cała nasza szóstka miała jedną zasadę - wchodzimy i wychodzimy razem. Dzięki temu nikt rano nie budzi się w dziwnym miejscu, którego nie znał do tej pory. Od progu już nas witali nasi znajomi i wciskali w ręce drinki.

- Jak tam się miewają nasze gwiazdy?- spytał Steve dając mi alkohol i czochrając moje ciemne włosy.

Steve - organizator najlepszych domówek w całym mieście. Jest od nas o rok straszy, przez to, że musiał powtarzać klasę po przeprowadzce. Życie traktuje jak zabawę, może dlatego tak często ląduje w szpitalu i przesiaduje na miejscowych posterunkach policji. Ale mimo to jest naprawdę świetnym towarzyszem.

- Jak zwykle w świetnej formie - odpowiedział Isaac witając się z gospodarzem.

- Słuchajcie zaczynają się nabory do turnieju w kosza, któryś z was może gra? Potrzebujemy kilku graczy- powiedział blondyn.

- Ja jestem już w klubie, nie da rady. Za to Tim sobie nieźle radzi - odezwał się Oliver, a wszystkie spojrzenia zostały skierowane na mnie.

- To było kiedyś - przewróciłem oczami.

- Tim, dawaj stary. We wtorek po lekcjach trening wstępny - poklepał mnie po ramieniu, po czym zaczął się oddalać - Znacie zasady, czujcie się jak u siebie w domu! - krzyknął i ruszył na parkiet.

- Nie zamierzam się sprzeciwiać - odparł Patrick i poszedł w kierunku kuchni, gdzie znajdowała się obecnie cała wystawa alkoholi.

- Sarah na mnie czeka przed wejściem, zaraz przyjdę - odparł Nick.

- Na razie pantoflu - zawołał za nim Oliver, a Nick odpowiedział mu środkowym palcem- W weekend robię ci powtórkę z kosza, a we wtorek masz się stawić u Stev'a - zwrócił się tym razem do mnie stanowczym tonem

- Nie ma takiej opcji Oli - pokręciłem głową.

- Ktoś coś mówił? - zdziwił się mój rozmówca.

- To nie jest zabawne, ile my mamy lat - stwierdziłem.

- Isaac słyszałeś coś? - wywołany zaprzeczył- Tak też mi się zdaje.

- Chłopaki odłóżmy te przepychanki na później i chodźmy się zabawić - rozbrzmiał głos Grizz'a, który stanął za chłopakami i objął ich ramieniem.

Kilka kolejek szotów później, gdy zaczęliśmy się rozkręcać na parkiecie poszedłem po coś do picia dla mnie i dziewczyny, z którą tańczyłem.
Chwyciłem dwa kubki w dłonie, po czym poczułem uścisk na swoim barku.

- Jak miło, że o mnie pomyślałeś - usłyszałem głos za sobą.

Odwróciłem się i natknąłem się na to niebieskie przeszywające mnie na wylot spojrzenie.

- Przyszłaś - uradowałem się i mimowolnie wyszczerzyłem się do niej.

- W końcu w twoim słowniku nie funkcjonuje słowo takie jak „nie"- powiedziała zabierając mi kubek z ręki- Po za tym stwierdziłam, że nie mogę się ograniczać tylko ze względu na Lucas'a.

- W takim razie - odstawiłem swój alkohol i wystawiłem w jej kierunku rękę- Zatańczymy?

Ciemno włosa przyjęła moje zaproszenie i już po chwili nasze ciała poruszały się w rytm muzyki puszczanej z głośników. Hałas był taki, że bałem się o okna w domu. Miejsca powoli już brakło, ale jakoś nikomu to nie przeszkadzało. Mimo, że piliśmy na potęgę to alkoholu jeszcze nie zabrakło, a ja już czułem jak moje nogi się plączą.

•my own heaven•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz