•22 Śmiercionośna przejażdżka•

16 1 6
                                    

_____

Timothy's POV

Alkohol zdecydowanie nie służył mojemu pożądaniu.

Diablica z szerokim uśmiechem i błyszczącymi oczami kusiła mnie niemiłosiernie nie robiąc absolutnie nic. Gubiłem się już co jest słuszne, a co nie, dlatego postanowiłem, że nie będę się ograniczał. Jeśli będę chciał coś zrobić, to to zrobię.

Szatynka cicho westchnęła, przez co zakręciło mi się w głowie. Czułem alkohol buzujący w moich żyłach i zapach słodkich perfum dziewczyny. Zacisnąłem prawą dłoń na jej biodrze i docisnąłem ją mocniej do ściany. Dosięgnęła ręką mojej twarzy i delikatnie przybliżyła do swojej jednocześnie gładząc opuszkami palców moją szczękę. Dotknąłem ledwo jej warg ale nie pogłębiłem pocałunku. Chciałem trochę się z nią poprzekomarzać. Uśmiechnąłem się zaczepnie i poprawiłem kosmyk jej włosów.

- Mam nadzieję, że będziesz to rano pamiętać- wyszeptałem jej do ucha, a następnie odchyliłem się lekko, by zobaczyć jej twarz. 

- Musisz sprawić najpierw, żebym miała co pamiętać- odpowiedziała pewnie patrząc prosto w moje oczy. Ponownie złączyłem nasze usta w pocałunku i chwyciłem za jej udo podnosząc je do góry.

- Nie chciałbym przeszkadzać, ale kurwa nie tak przy fotografii mojego starego- odezwał się głos za nami należący do gospodarza.

Spojrzałem w górę i ujrzałem omawianą ramę ze zdjęciem barczystego mężczyzny w podeszłym wieku, który świeżo po łowach trzymał w garści wielką rybę. Chwyciłem za dekoracje, a następnie obróciłem ją tyłem do nas. Z uśmiechem spojrzałem na Stev'a i wskazałem na ścianę.

- Teraz staruszek już nie będzie nas podglądał.

- Jesteś niemożliwy- powiedział śmiejąc się- Jeżeli zobaczę was nagich w pokoju moich rodziców to zabije- pogroził dość mało poważnym tonem, po czym tanecznym krokiem poszedł dalej.

Kiedy już byliśmy sami spojrzałem na moją diablice i przez głowę przeleciało mi tysiąc myśli, o tym co mogę zrobić.

Jednak niestety nie mogłem nic zrobić przez nagłe porwanie marchewki.

- Chodźże!- krzyknął ciągając nas za ręce i muszę przyznać, w tym stroju wyglądał nad wyraz uroczo. Co nie zmienia faktu, że nie wybaczę mu tak szybko tego incydentu.

Marina spojrzała na mnie zaciekawionym spojrzeniem i kiwnęła głową w kierunku Patrick'a. Wzruszyłem ramionami na znak, że nie mam pojęcia o co mu chodzi.

Wyszliśmy na zewnątrz nadal prowadzeni przez rudowłosego, aż w końcu zatrzymał się przy odkrytym basenie.

- Po co...- zacząłem, jednak nie dane było mi skończyć. Woda uderzyła mnie ze zdwojoną siłą, a koszula zaczęła podwijać się do góry. Wypłynąłem na powierzchnię i gwałtownie nabrałem powietrza.

- Czy naprawdę muszę na każdej imprezie kończyć mokry?!!- wydarłem się stawając na palcach na dnie basenu i przecierając piekące oczy.

- Nie mogłem pozwolić byś wyglądał lepiej ode mnie- rzucił, na co się zaśmiałem.

- Trzeba było wybrać inny kostium, bałwanie- odparłem podpływając do barierki, wszedłem na dwa pierwsze stopnie i podparłem się ręką o grunt- Po za tym woda tylko dodaje seksapilu mój drogi.

- Dlatego szykuj się na bombę!

Nie zdążyłem zareagować na jego durny pomysł, przez co niewielka fala ochlapała ponownie moje już mokre włosy. Marchewka wypłynęła drąc się w niebogłosy, na co reszta uczestników imprezy z uznaniem patrzyła w naszym kierunku. W końcu większość zaczęła wskakiwać do basenu i urządzać różne wyścigi. Inni natomiast usiedli i spuszczając nogi w dół dotykali tafli wody, a rękach gościli dobre trunki. Tym drugim przedstawicielem była Marina, do której podpłynąłem z przebiegłym uśmiechem.

•my own heaven•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz