Kiedy Yennefer dowiedziała się, że wesele ma się odbyć w Kaer Morhen nie wiedziała czy się cieszyć, czy współczuć parze młodej. Ślub, zdaniem czarodziejki, musiał być naprawdę dobrze zorganizowany i na pewno nie mógł odbyć się byle gdzie. Widząc, na wsuniętym rankiem przez drzwi zaproszeniu, litery ułożone w nazwę miejsca, gdzie Geralt uczył się zabijać, zastanawiała się co takiego musiał zrobić pan młody, żeby Triss się na to zgodziła. Wyobrażając sobie ich wspólne wymienianie się pomysłami, podczas gdy pościel wraz z ubraniami lądowała na ziemi, dowiedziała się jednego - złość jej nie przeszła. Wychodząc ze swojej sypialni i kierując się na dziedziniec, natknęła się na Margaritę Laux-Antille.
- Yenna! Tyle czasu... Dobrze cię widzieć kochana! - Ucieszyła się kobieta.
- Ciebie również Rito. - Obie panie przytuliły się i ucałowały.
- Jak się trzymasz? Z doświadczenia wiem, że sytuacja nie należy do najprzyjemniejszych. - Margarita wyglądała na zmartwioną. Wiedziała bowiem, jak wielką miłością jej przyjaciółka darzy Geralta.
- Nie należy. - Zgodziła się Yennefer.
- Możemy bawić się tego wieczoru wspólnie. Jak widzisz, ja też przyszłam sama. - Jasnowłosa kobieta złapała Yennefer pod ramię.
- Z przyjemnością. - Yennefer uśmiechnęła się najszczerzej jak tylko potrafiła, choć wcale nie miała na to ochoty.
Po chwili obie znalazły się na dziedzińcu. Było jeszcze trochę czasu do ceremonii. Yennefer rozejrzała się po zebranych już gościach. Większość znała, bo przecież otoczenie zarówno Triss, jak i Geralta nie było jej obce. Czuła na sobie wzrok większości zgromadzonych, którym starała się pokazać, że wcale nie przeszkadza jej związek tych dwojga. W tłumie przyjaciół i dobrych znajomych pary, zauważyła Geralta. On również ją dostrzegł. Uśmiech natychmiast zniknął z twarzy mężczyzny. Zapewne poczuł się zmieszany widząc Yennefer, której oczy wręcz płonęły fioletem, który niczym ogień, mógł strawić wszystko w jednym momencie. Ale tylko on potrafił rozpoznać to spojrzenie. Czarodziejka obróciła się do wciąż trzymającej ją przyjaciółki.
- Nie wiem co ja tu robię Rita.
- Co masz na myśli?
-Nie przyjaźnię się z Triss, a z Geraltem... Z nim też już wszystko skończone. - Ostatnie słowa wypowiedziane przez czarodziejkę były ciche, ledwie słyszalne i sprowadziły chwilowy smutek na jej twarz.
- Yennefer... Wydaje mi się, że im obojgu na tobie zależy. Geralt szukał cię przez te trzy lata i... Yen?
- Hm?
- Gdzieś ty do cholery była przez tyle czasu?
- Tu i tam. - Odpowiedziała wymijająco, poprawiając czarne loki.
- Nie chcesz o tym mówić... W porządku. Wiedz jednak, że twoja obecność tu nie jest przypadkowa. Oboje też nie chcą dla ciebie źle.
- Oczywiście. Nie chcą.
Margarita nie chciała kłócić się z przyjaciółką. Złapała ją więc za ramię i uśmiechnęła się ze współczuciem. Yennefer, która nienawidziła okazywanej jej osobie litości, tym razem była jej wdzięczna. Nie zdążyła jednak niczego powiedzieć, bo poczuła uścisk dookoła talii. Rozpoznała go niemal od razu.
- Ciri! Dziecko! Córeczko kochana! - Obróciła się i po raz pierwszy tego dnia, poczuła falę szczęścia zalewającą ją od góry do dołu.
- Mamo! - Szarowłosa dziewczyna wtuliła się w ramiona matki.
Stały tak chwilę, a gdy już jedna cudem uwolniła się z objęć drugiej, spojrzały na siebie ponownie, nie ukrywając radości ze spotkania.
- Jak ty wypiękniałaś, kolejne wiosny ci służą. - Zauważyła Yennefer gładząc włosy przybranego dziecka.
Dziewczyna miała na sobie zieloną sukienkę, która pięknie podkreślała zarówno figurę, jak i oczy wiedźminki. "To trzeba podkreślać brzydulko." mówiła jej kiedyś Yennefer. Cirilla zapamiętała to na długo i choć matka od lat nie zwróciła się do niej określeniem brzydkiej, przed każdym balem, Ciri wracała pamięcią do tych słów.
- Coraz starsza ta panna. Pewnie mężczyźni chodzą za nią od wioski do wioski. O! Czy to nie twoi wielbiciele? - Rita pomachała to kilku przedstawicieli płci przeciwnej, którzy wyglądali na dość zagubionych, a Yennefer zaczęła się śmiać widząc minę młodej dziewczyny, na której twarzy malował się już rumieniec.
- Dajcie już spokój. Poza tym... To nie moi wielbiciele tylko grajki! Widziałam jak wnoszą instrumenty.
Obie kobiety zamarły na chwilę, po czym wybuchnęły śmiechem.
- Czyli jednak zostanę sama, co Rita? Przetańczysz noc wśród nich? - Yennefer uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- Spędzę bal w moim ulubionym towarzystwie - twoim i alkoholu, a noc.. To już się okaże.
- Przez tyle lat nic się nie zmieniło... - Ciri złapała się za głowę.
- Zmieniło się Ciri. Całkiem sporo uległo zmianie. - Yen odwróciła głowę w stronę Geralta, który biorąc Triss za rękę, miał zamiar poinformować wszystkich o rozpoczęciu się uroczystości.

CZYTASZ
pustka
Fanfiction„Wiedźmin" Każdy z nas ma jakieś pustki. I każdy chce je czymś wypełnić. A Ty? Jak wypełniasz swoje? . . . . . Yennefer z Vengerbergu wraca ze swoich trzyletnich poszukiwań tego, co utraciła. Odnajduje list od Geralta i postanawia natychmiast wyjech...