- Czyli, co? – Czkawka wywrócił oczami. Znowu się zaczynało... - Co będzie, jak dolecimy już na ten twój Skraj?
Chłopak westchnął.
- Po pierwsze, Skraj nie jest tylko mój. – odparł. Średnio przyjaźnie. – A po drugie... - zastanowił się chwilkę. – Nie mogę powiedzieć.
W rzeczywistości niezbyt się nad tym zastanawiał. Znaczy, zastanawiał. Ale teraz poprzednie pomysły nie wydawały mu się już takie dobre, jak wcześniej.
- Nie no, jasne, rozumiem. – odpowiedział tamten. Ale po chwili dodał. – Nie możesz, czy nie wiesz?
Haddock ścisnął mocniej uchwyty. A jeszcze kilka godzin temu myślał, że to uciekanie przed Łupieżcami będzie trudne. Tak, trochę się przeliczył.
- Słuchaj, zastanawiam się jeszcze, dobra? – westchnął. – Pewnie skombinuję jakąś łódź albo nie wiem...
- Nauczysz latać?
- Tak. Co? Chwila moment. Nie! Nie ma mowy! Skąd ci to w ogóle do głowy przyszło?!
- Nie no wiesz... Zniknięcie łodzi trochę trudno będzie wytłumaczyć. A smok...
- Podpalił ją wściekły Tajfumerang. Albo cokolwiek innego, co zionie ogniem i można to wkurzyć. – warknął. – Jeszcze jakieś pytania?
- Nie. – odburknął rudy. Miał już dość zachowania młodszego. – W takim razie sobie pozwiedzam tą waszą wioskę, bo łodzi w jeden dzień nie skombinujesz.
Szatyn zrozumiał przekaz. Odwrócił się w stronę tamtego i spiorunował go wzrokiem.
- Serio? Ja ci pomagam uciec, a ty mnie jeszcze szantażujesz?
Chłopak nie otrzymał odpowiedzi. Przynajmniej... na to pytanie.
- A gdybym ci powiedział wszystko, co wiem na temat Viggo?
Szatyn nagle jakby zwiększył czujność.
- Wszystko...?
- No, wszystko. Porty handlowe, główne punkty strategiczne, rozmieszczenie ludzi, rozkład pułapek na niektórych okrętach... Nie gwarantuję, że Viggo tego nie zmienił, ale to chyba przydatne informacje, nie? Mógłbyś go przynajmniej osłabić.
Ten argument zaczął docierać do chłopaka. I chociaż rozsądek mu podpowiadał, że lepiej się nie zgadzać, to jednak chęć zemsty na wrogu powoli zwyciężała.
- Powód. – rzekł po chwili.
- Jaki powód? – spytał tamten, udając, że nie wie o co chodzi. Haddock szybko to wyłapał.
- Dobrze wiesz jaki. Słucham. – odpowiedział. Tym razem spokojniej.
Tamten westchnął.
- Mam w planach szukanie Heathery. A jakbym próbował to robić na statku, to zanim przepłynę pół Archipelagu, ona dziesięć razy zmieni miejsce położenia! Wiesz jakie to może być... frustrujące?
- Podejrzewam. – mruknął.
- No więc, właśnie. To co, jak będzie? Stoi?
Chłopak zastanowił się i po chwili odwrócił w stronę rudego.
- Stoi.
Wciąż nie ufał tamtemu, ale chęć zemsty na Viggo przeważyła. Zdecydował się zaryzykować, jeśli tylko ma mu to pomóc w pokonaniu wroga. Nawet zbytnio nie myślał nad tym, co robi. Po prostu znowu poszedł na żywioł. Ostatnio tylko to przychodziło mu z łatwością.
![](https://img.wattpad.com/cover/208777930-288-k175062.jpg)
CZYTASZ
Lekkomyślność nie popłaca || HTTYD
FanfictionCzkawka nigdy nie był człowiekiem, który chciał odpłacić drugiemu. Dopóki nie pojawił się Viggo. Wówczas pojawiło się coś, czego chłopak nigdy wcześniej nie znał. Chęć zemsty. Pod jej wpływem trudno podejmować rozsądne decyzje. ~~~~ Książka stara...