~~ Rozdział 13 ~~

236 22 5
                                    

Oparła głowę na dłoniach, a łokcie na blacie. I nadal myślała. I nadal nie mogła uwierzyć.

Odwróciła się lekko w stronę dużych, otwartych drzwi, zza których było widać gwieździstą noc. Tak bardzo chciała, żeby to był tylko głupi sen. Koszmar, który w każdej chwili może się skończyć. Że zaraz przyleci tu chłopak na Nocnej Furii, zeskoczy, dosiądzie do nich i zje z nimi kolację. Tak, jak wczoraj. Tak, jak zawsze.

Ale nie mogło tak być. Bo jego tu nie było i nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek będzie. Bo ten koszmar to rzeczywistość. A to ich piękne „zawsze" właśnie się skończyło.

Bo on ich zdradził.

Powoli zaczęło to do niej docierać. A ona znów wróciła do poprzedniej pozycji.

- Ale dlaczego? – spytała blondynka. I ujawniła tym myśli wszystkich.

Dlaczego?

- Czemu to przed nami ukrywał? Czemu nic nie powiedział? Czemu... czemu to zrobił? – westchnęła. – Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi.

Spuściła wzrok i utkwiła go w jakimś martwym punkcie. Chciała chociaż spróbować to jakoś przetrawić. Ale... nawet nie zdążyła zacząć, bo dość szybko ktoś jej przerwał.

- To pogódź się z tym, że jednak nie jesteście. – warknęła czarnowłosa, ostrząc swój topór. Ona chyba najbardziej denerwowała się na szatyna. – I już pewnie nigdy nie będziecie.

A reszta spojrzała na dziewczynę, zaniepokojona. W sumie to... dawno nie widzieli jej w takim stanie. I trochę się tego bali.

- No co? – Heathera podniosła wzrok znad broni. – Jak raz zdradził, to zdradzi i drugi. Jak raz skłamał, to znowu zacznie. Takim nie można ufać. Uwierzcie, wiem to.

- Ej, ale weź. – mruknął Śledzik, który najwyraźniej nie do końca zgadzał się z jej słowami. – To, że twój brat był po stronie Łowców, wcale nie znaczy, że Czkawka też... - zawahał się, gdy popatrzył jej w oczy. A wszelka odwaga, której swoją drogą nie miał jakoś specjalnie dużo, właśnie go opuściła. – A może... ja sobie zamilknę, wiesz? – posłał jej przepraszające spojrzenie.

Blondyn westchnął. I znów oparł się o ścianę, pod którą siedział. I zaczął myśleć.

- Że też mu zaufałam... - warknęła Heathera. I z całej siły rzuciła ostrzałką w przeciwległą ścianę. – Zdrajca.

- Wiesz, no. Wydawał się być szczery... - mruknęła blondynka. – Nie zauważyłam, żeby cokolwiek ukrywał. – teraz już całkiem położyła się na blacie. I zaczęła patrzeć w ogień. Który nawet ją uspokajał, chociaż smutku nie zmniejszał.

- I to jest najgorsze. – odparła czarnowłosa. – Tak dobrze udawał, że wszyscy daliśmy się nabrać.

- Ta... - mruknął Mieczyk. Który wyjątkowo nie był w humorze. – Ale wiesz, tak teoretycznie rzecz biorąc, można to powiedzieć o każdym. Astrid też nieźle udawała, a w rzeczywistości się spiknęła z Heatherą. Albo...

- Wyliczaj tak dalej, a dostaniesz paranoi. – przerwała mu jego siostra.

- Racja. – mruknął. – Jakoś dzisiaj nie mam na nią ochoty. Chyba podziękuję...

Blondyn już się więcej nie odezwał. I nawet nie chciał się kłócić ze swoją siostrą. Nie miał do tego nastroju. Nie dzisiaj. Bo w końcu... Czkawka był też jego przyjacielem. Przeżyli razem swoje. I co teraz? Teraz tak po prostu to ma się skończyć? I już nigdy nie wrócić? Trochę... ciężko mu było w to uwierzyć. I ciężko przyjąć.

Lekkomyślność nie popłaca || HTTYDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz