Mężczyzna po cichu wszedł do namiotu. Nie uśmiechało mu się tu przebywać. Ale jednak musiał zdać raport, a nowe informacje były zbyt ważne, by je zataić. Zwłaszcza, że to, nawet przy jego stanowisku, słono by kosztowało. A więzy rodzinne, cóż... W takich sytuacjach zawsze schodziły na drugi plan.
Jego młodszy brat stał nad mapą i zdawał się być bardzo skupiony. Ale chociaż był odwrócony plecami, usłyszał go.
- Jakieś nowe wieści? Czyżby dochody wciąż spadały? – spytał.
Oj tak, ostatnio dochody spadały. Inwazje Smoczych Jeźdźców powodowały w ich szeregach ogromne straty. A ostatnia, na główny węzeł handlowy, była chyba najgorsza. Utrata całej wyspy i wielu połączeń była dotkliwym ciosem. I właśnie dlatego mężczyzna tak bardzo chciał to wreszcie zakończyć.
- Inna sprawa. – burknął tamten, zakładając ręce.
- A więc słucham.
Starszy westchnął.
- Jeden z naszych szpiegów zdał raport. I przekazał kilka informacji... Które mogą nam się przydać.
- Których szpiegów? – dopytał młodszy, służbowym tonem. Niemal nie zwracając uwagi na drugą część wypowiedzi starszego.
- Ten od Łupieżców.
- Proszę, proszę... - mruknął pod nosem. Coś zaczęło mu świtać. – No, to czego się dowiedział?
- Dagur uciekł. Ponoć znowu.
Czarnowłosy zamyślił się i uśmiechnął pod nosem. Miał już pewną teorię, wystarczyło ją jedynie potwierdzić. A od tego, do osiągnięcia celu, droga wcale nie była taka długa.
- Sam? – spytał. Wciąż stojąc nad mapą. Chociaż już na nią nie patrzył.
- Nie, podobno ktoś mu pomógł. Ale nikt nie wie kto, był zamaskowany. Łupieżcom nie udało się ich złapać. Ponoć zniknęli bez śladu.
Młodszy odwrócił się w stronę innego planu, wiszącego na tablicy. A potem powiedział tylko jedno imię:
- Czkawka.
Starszy złapał się za brzuch i roześmiał. Gdy już trochę się uspokoił, zaczął mówić.
- Serio myślisz, że to on? Raczej nie byłby tak głupi, żeby ryzykować utratą życia tylko po to, by pomóc zwiać wrogowi. Dobre sobie. W takie bujdy to może dzieciak uwierzy. - popatrzył na przywódcę z politowaniem.
To samo zrobił drugi.
- Chyba już zapomniałeś, że jakiś czas temu, ten jego „wróg" uratował mu życie, posyłając wielu naszych na dno i zostawiając ich na pastwę losu na jednej z wysp Archipelagu. – wyjaśnił spokojnie.
A tamten przestał się śmiać i zaczął myśleć.
- Myślisz, że to... Że w zamian...
- Myślę, że tak. – przerwał mu czarnowłosy. – Czkawka nie jest bezwzględny, nie potrafiłby nawet zabić wroga, a pomoc jest w jego stylu. – uśmiechnął się pod nosem. – Ta jego dobroduszność tym razem doprowadzi go do zguby. Już go doprowadziła...
Oj tak, miał już plan. A nawet wiedział, jak go wykonać.
- Jesteś tego taki pewien? – dopytał starszy.
Czarnowłosy jedynie westchnął.
- Rusz czasem tą głową bracie, od czegoś ją chyba masz. – nie zwrócił uwagi na warknięcie tamtego. – Czkawka był wtedy sam na sam z Dagurem. Żadnych Jeźdźców. Nikogo z jego drużyny. A chłopak wtedy potrzebował pomocy.
CZYTASZ
Lekkomyślność nie popłaca || HTTYD
FanfictionCzkawka nigdy nie był człowiekiem, który chciał odpłacić drugiemu. Dopóki nie pojawił się Viggo. Wówczas pojawiło się coś, czego chłopak nigdy wcześniej nie znał. Chęć zemsty. Pod jej wpływem trudno podejmować rozsądne decyzje. ~~~~ Książka stara...