fourty - nine

414 27 17
                                    

Ander.

-Tato? Halo tato słyszysz mnie - zacząłem delikatnie szturchać ojca w ramię. Czekałem na odpowiedź lecz on ani drgnął. Spojrzałem na ekran z jego pulsem, wszystko w normie, lecz i tak zimny dreszcz przeszył mnie od czubka nosa, aż po stopy. W końcu się otrząsnął i otworzył szeroko oczy.

-Co, co się dzieję? - zapytał ochrypłym głosem ojciec.

-Przyniosłem leki, Olivia ma dziś wolne jej syn kończy 8 lat. Więc weź je i proszę nie wymyślaj. - podałem mu do ręki leki, a później szklankę z wodą, przełykał je powoli, był dziś strasznie słaby.

Czy może być coś gorszego niż widok umierającego ojca? Leżącego na łóżku, podłączonego do miliona kabli, walczącego o każdy oddech. Kochałem go mimo tego jaki był dla mnie i dla mamy. Od jej śmierci nie minęło wiele, a już umierało mi drugie z rodziców. Mieszkałem przez cały czas z nią, rozwiedli się kiedy jeszcze byłem mały i nie rozumiałem w jakie gówno ojciec próbował nas wpakować. Błagałem mamę, żeby do niego wróciła, chciałem żyć jak dawniej, ja mama tata i... Megan. Tak mowa tu o tej samej Megan, która mieszkała z Peep'em parę miesięcy. Rodzice podzielili się nami, jakkolwiek to brzmi, ja zostałem z mamą natomiast Megan z ojcem. Nie mieszkała z nim tu długo, szybko poszła na swoje i równie szybko uzależniła się od narkotyków. Kto by pomyślała, że córka króla mafii narkotykowej nie zacznie brać? Po przeprowadzce do Peep'a, działo się to notorycznie nie widziałem się z nią często, a jak już widziałem, to zawsze była pod wpływem. Ojciec dokładnie przyglądał się Gusowi i wiedział co razem robią, lecz gdy chłopakowi naprawdę udało się z tego wyjść, co zdarza się rzadko, Megan przedawkowała, owszem udało się ją uratować, lecz całe błoto zleciało na Peep'a, ojciec obwiniał go o to co stało się jego córce, a tak naprawdę wszystko to była jego wina, nikogo innego jak mojego pieprzonego ojca.
Od tamtej pory nie wiem gdzie jest i nie utrzymujemy kontaktu, mimo, że była moją jedyną siostrą.

-Już? - zapytałam, spoglądając na tatę.

-Tak - powiedział tylko, po czym przekręcił się na drugi bok i zasnął.

Ukrywałem przed wszystkimi to dlaczego tu jestem i jak wiele wspólnego mam z Peep'em, a szczególnie ukrywałem to przed Dianą. Nie wiem dlaczego wyznałem jej swoje uczucia na imprezie Hallowenowej, to nie miało sensu. Nie chcę stawiać na ojcu krzyżyka, ale on już naprawdę był bliski śmierci, owszem mógłbym zostać w tym domu po jego odejściu, lecz nie chciałem, nie dałbym rady utrzymać tak dużego domu, ojciec dawał radę tylko i wyłącznie ze względu na krzywe akcje i przekręty, lecz nadszedł już kres wszystkiego, zaawansowany rak kości, dopadł go znienacka i przekreślił jego wszelkie plany, o dalszej produkcji, przekrętach i wykorzystywaniu...
Nigdy bym nawet nie pomyślał, że mógłbym być taki jak on. Taki jak osoba, która odebrała mi wszystko. Pasję, rodzinę, przyjaciół. Nie mógłbym.

Był weekend, a ja nawet nie miałem do kogo napisać, byłem sam, kompletnie sam, mimo, że na zewnątrz udawałem szczęśliwego i nie przejmującego się niczym, w środku potrzebowałem wsparcia, przyjaciela. Leżałem tak i patrzyłem się na sufit, aż usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości.

Cześć, mogłabym wpaść i porozmawiać o wszystkim?

Była to wiadomość od Diany, zimny dreszcz przeszył mnie kolejny raz. Usiadłem na rogu łóżka i odpisałem jej, że jasne może wpadać, a tak naprawdę nie wiedziałem nawet co jej powiem, po alkoholu było jakoś łatwiej...

Zszedłem na dół by móc szybko otworzyć jej drzwi. I czekałem jak głupi za dźwiękiem dzwonka. Usiadłem w kuchni i zacząłem wpatrywać się w okno, szukając wzrokiem mini coopera.
Minuty mijały nieubłaganie długo, aż w końcu przyjechała. Jak głupi podbiegłem do drzwi by móc je przed nią otworzyć.

-Cześć - powiedziała Diana.

-Hej, proszę wchodź, chcesz coś do picia? - zaproponowałem.

-Nie, nie trzeba - odpowiedziała zdejmując kurtkę i wchodząc za mną do kuchni.

Siedzieliśmy już od dłuższej chwili w milczeczniu, musiałem to jakoś przerwać i zebrać się w sobie.

-Przepraszam jeśli to co powiedziałem na imprezie było głupie i niestosowane - zacząłem nerwowa splatając palce.

-Uczucia nie są głupie, więc tak nie mów - zaczęła - lubię cię naprawdę mimo wszystko, ale też kompletnie Cię nie znam, a chciałabym poznać bo pomogłeś mi i dzięki tobie wiem, że Gus żyje... Moglibyśmy się nawet zaprzyjaźnić... - głos zaczął się jej urywać.

-Spokojnie dla mnie to żaden problem, jeśli będę wiedział coś jeszcze, to od razu cię poinformuje.

-No tak - westchnęła - nawet nie wiem skąd ty to wiesz, jak możesz się z nim porozumieć, dlaczego przeniosłeś się na ostatni rok...  - tu już jej przerwałem, musiałem otworzyć się chociaż przed jedną osobą, bo sam już nie dawałem rady...

-Chodź za mną, pokaże Ci dlaczego tu jestem - powiedziałam poczym odsunąłem się od krzesła i poszedłem w kierunku schodów na górę. Sprawdzając co jakiś czas, czy blondynka idzie za mną.
Szliśmy tak, aż do pokoju w którym leżał mój tata.

-Dobra, wiesz to jako pierwsza i nie chce żebyś mówiła komukolwiek, jeśli mogę cię o to prosić.

-Oczywiście - odparła.
Wziąłem głęboki wdech i otworzyłem duże drewniane drzwi za którymi spał mój tata.

-Jestem tu między innymi ze względu na niego, to mój ojciec.

Diana.

Kiedy ujrzałam dużego czarnoskórego mężczyzne, podłączanego do kabili i umierającego, zrobiło jak nigdy przykro Andera. Mężczyzna mimo, że odwrócony do wejścia plecami, kogoś mi przypominał, a szczególnie jego tatuaż na karku, czarny pająk. Lecz zanim zdążyłam się przyjrzeć Ander zamknął już drzwi. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, powinnam go wesprzeć, on tak naprawdę nie miał już nikogo, więc co mi szkodzi po prostu się z nim zaprzyjaźnić? Razem mamy większe szansę na odnalezienia Gustava i postaram się go wesprzeć jak tylko mogę, wiem w końcu jak to jest stracić ojca i przez co Ander teraz musi przechodzić, patrzy jak jego ojciec umiera i traci siły z dnia na dzień...

-Przepraszam jeśli nie chciałaś tego widzieć - powiedział.

-Oszalałeś? Cieszę się że mi o tym powiedziałeś, że otworzyłeś się przede mną, dużo to dla mnie znaczy i to naprawdę duży krok. Jak chcesz to możesz zrobić nam po herbacie, możemy usiąść i o wszystkim porozmawiać. - powiedziałam spoglądając na zakłopotaną twarz chłopaka.

-Oczywiście już idę - odpowiedział uśmiechając się.

_________________________

Hej, jak tam u was? Jak wrażenia po kolejnej części, nie zniechęcajcie się do Andera, czytajcie i bądźcie ze mną do końca to zobaczycie jak będzie wyglądał "happy end".
Buziaki dla wszystkich, dziękuję że jesteście.

Gravitation |°| Lil PeepOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz