forty-five

384 27 18
                                    

Odstawiłam już swoje auta i wyszłam z garażu w kierunku czarnego wysokiego audi chłopaka. Będąc parę kroków przed, drzwi od strony kierowcy się uchyliły a z nich wyszedł Ander, ku mojemu zdziwieniu poszedł w kierunku moich drzwi, żeby je przede mną otworzyć.

-Dziękuję, ale nie trzeba było - odpowiedziałam wsiadając.

-Oj już przestań - odpowiedział chłopak, po czym zamknął za mną drzwi i szybkim krokiem znalazł się z powrotem na swoim miejscu.

-Mieszkam trochę dalej od szkoły, chodź nie ukrywam chciałabym mieć tak blisko jak ty, chociaż dłużej bym się wyspał.

Nie odpowiedziałam mu nic, byłam za bardzo zamyślona i zdenerwowana, wsiadłam do samochodu, prawie obcego chłopaka, nie wiem jak daleko mnie wywiezie, czy nagle się nie zatrzyma i nie zarzuci mi worka na głowę po czym zwiąże, albo zaraz przejmie mnie inny wóz. Może ta cała sprawa z Gusem to podstęp? Może Ander tak naprawdę nic nie wie o niej i nie da rady mi jakkolwiek pomóc.

-Ej, jesteś? - zapytał Ander, widząc że znowu odpłynęłam i patrzyłam w jeden martwy punkt.

-Tak jestem - odpowiedziałam bezgłośnie.

-Masz może jego telefon?
Zadał głupie pytanie, telefon już dawno był na komisariacie, to normalne.

-Nie, telefon jest na posterunku, już dawno przejęła go policja - odparłam i podparałam sobie łokieć o drzwi auta, lecz nie był to za dobry pomysł, w ułamku sekundy chłopak zawrócił i zmienił kierunek, działał nieprzepisowo, wszyscy w okół zaczęli trąbić, lecz on nie zwrócił na to najmniejszej uwagi. Serce zaczęło mi uderzać tak głośna że niemal je słyszałam, to był tak szybki ruch, że nie zdążyłam jakkolwiek zaregować. Natychmiast się spiełam i wyprostowałam, dłońmi kruczowo ściskałam siedzenie i starałam się wydusić chodź jedno słowo.

-Ander, c-co ty robisz - zapytałam zdenerwowana.

-Ahh tak pięknie wymawiasz moje imię, jedziemy na posterunek po telefon - oznajmił uśmiechając się do mnie półgębkiem.

-Ale to nie ma sensu, przecież nie oddadzą Ci od tak, jedynego dowodu na cokolwiek - odpowiedziałam dosadnie, ignorując jego pochwałę.

-Myślisz, że cokolwiek na nim znaleźli? Bo ja w to wątpię, jeśli tak to już dawno sprawa zaczęła by działać a tak nie jest, nie znaleźli na nim niczego, jestem tego pewny, nie jest im do niczego już potrzebny, odebranie go im będzie prostsze niż zabranie dziecku lizaka, postaram się wyciągnąć z niego więcej niż oni, po prostu mi zaufaj i się nie denerwuje, już zwalniam - dodał chłopak, po tym jak zobaczył mnie całą spiętą.
W końcu moje mięśnie zaczęły się powoli rozluźniać a oddech stopniowa uspokajać.

-Dlaczego jesteś tak bardzo pewny tego, że uda Ci się wyciągnąć z tego urządzenia więcej niż oni?

-Diana, nie znasz mnie jeszcze na tyle, sama się dziś przekonasz.

-I dlaczego tak bardzo zaangażowałeś się w tą sprawę, przecież nawet cię nie dotyczy...

-Wystarczy tych pytań, zawsze taka jesteś? - przerwał mi chłop, był strasznie tajemniczy i trochę arogancki, na początku naszej "znajomości" wydawał się zupełnie inny, najwidoczniej dopiero teraz pokazuję jaki jest naprawdę.

Powoli zbliżaliśmy się ku posterunkowi. Słońce dziś przygrzewało, a ja wolałam nie odpinać bluzy, ze względu na porzadający wzrok Andera. Akurat dziś postanowiłam go nie założyć, serio mogłam wybrać jakikolwiek inny dzień, ale to akurat dziś musiałam zaspać i to akurat dziś Ander wpadł na ten świetny dobroczynny pomysł dla mnie.

Gravitation |°| Lil PeepOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz