мιłσść, ѕz¢zęś¢ιє ι кяєω |¦αѕнєιנι¦|

506 48 1
                                    


Jak mógł być smutny, gdy wiedział, że jego podopieczny jest w końcu szczęśliwy i bezpieczny?

Jak mógłby płakać po tym, jak widział ten uśmiech?
Uśmiech pełen spokoju i beztroski?

Nie powinien był się mieszać.
Nie lubił tego robić.
I starał się tego nie robić, cokolwiek miało miejsce.

Można powiedzieć, że był zawsze biernym obserwatorem.

Mimo wszystko, zależało mu na chłopaku.
Widział jak dorasta, widział jak się zmienia.
Widział, jak zdobywa doświadczenie i uczy się nowych rzeczy.
I w tym akurat brał czynny udział.

W pewnym sensie był dla niego jak syn, którego mógł nauczyć wszystkiego co sam umiał.

Pierwszy raz gdy się spotkali, był tylko wyszczekanym małolatem, który nie potrafił by się nawet sam obronić.

A teraz?
Stał się silnym, młodym mężczyzną.
Nadal był wyszczekany, ale to już chyba taki jego urok.

W życiu nie nazwałby go mordercą - raczej zwykłym chłopakiem wychowanym przez ulicę.
Zwykłym chłopakiem, który znalazł się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie.

Czy to był pech, czy zrządzenie losu?
Czy tak miało po prostu być i było
to zaplanowane od momentu jego narodzin?

Nie wiedział.
I być może nie chciał wiedzieć.
Dla własnego spokoju.

A teraz stał w kącie pomieszczenia wpatrując się w dwa nieruchomo leżące ciała splecione ze sobą.

Dla niektórych miejsce straszliwej zbrodni - dla niego piękne zakończenie.

I dla Ash'a pewnie też.

W jego piersi skryta była twarz bruneta tak, jakby chciał się w niej ukryć, a ramiona wyższego szczelnie go oplatały.

Jedno można by tylko nazwać dziwnym - jego uśmiech.

To nie była mina osoby, która jest martwa.

Była tak piękna i promienna.
Jakby anioł, który właśnie uciął sobie drzemkę.

Tak naprawdę Ash miał dobre serce.
Nie rozumiał, czemu Yut-Lung nazywał go demonem lub określał go jako jakiś inny szatański pomiot.

Był człowiekiem.
Jak my wszyscy.

Kochał i cierpiał.
Znalazł miłość - tego długowłosy mu zazdrościł.

A teraz, gdyby nie krew rozlana pod ich zimnymi już ciałami Ash'a i Eiji'ego, wyglądaliby jak zwykła para zakochanych, tulący się do siebie.

Nie rozumiał.
Próbował zrozumieć, ale bezskutecznie.

Być może przez te wszystkie lata jako płatny morderca przyzwyczaił się już do widoku martwych ludzi.
Ale to nie było to.

Nie rozumiał policjantów i kryminalnych, którzy próbowali powstrzymać łzy, w większości nieskutecznie.

Nie rozumiał Sing'a, Max'a i wielu innych.

Nie rozumiał, jak można płakać, wiedząc, że ktoś jest w końcu szczęśliwy.
Że po tylu latach przepełnionych cierpieniem, smutkiem i pustką odszedł szczęśliwy, z najważniejszą dla jego serca osobą.

***

Pochowano ich w jednym grobie, na którym widniał napis "Co los złączył, człowiek niech nie rozdziela"


🍥🍥🍥

Jak zawsze czekam na Wasze komentarze, buziaki <333

One-shoty z Banana Fish ☑ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz