Rozdzial 11

1.7K 32 0
                                    

Nie mogłam się opanować ze szlochania i płaczu. W głowie miałam tylko jedno zdanie "myślałam że już po wszystkim". Nie byłam pewna tego co widziałam, jak to możliwe żeby człowiek który umarł siedział u Kozy na kanapie. Ma tę pytanie nie miałam odpowiedzi. Do dłuższej chwili dumania, postanowiłam ze pójdę Tak i się z nim rozmówię, Tak też zrobiłam. Weszłam do domu i naprawdę bo widziałam, Łukasz który zmarł 1,5 roku temu naprawdę siedział u Kozy w domu.
- Cześć mała, co tam u Ciebie? - powiedział
- Czeeeeeść - tylko tyle potrafiłam z siebie wydusić
- Chyba musimy porozmawiać - powiedział i złapał mnie za rękę.
Prowadził mnie przez korytarz, nigdy w życiu nie byłam na tym korytarzu, chociaż znałam Koze od dawna. Weszliśmy do pokoju w centralnym miejscu zobaczyłam ogromne łóżko, obok stała szafka nocna w kolorze bieli, na ścianie była ogromna ilustracja nieba ze schodami. Czy ja umarłam? - pomyślałam, z moich myśli obudził mnie Łukasz, który właśnie mnie pocałował.
- Co ty robisz? - zapytałam odchodząc od niego kawałek
- Myślałem, że się steskniłaś jak ja - po tych słowach wybuchłam

To tylko sex kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz