Załamany Kochanowski wrzasnął widząc coraz gorzej oddychające dziecko:
-Panie Boże uratuj mą Orszulkę! Takaż mała dziecina nie winna cierpić owych katuszy.
Wtem niebo się otworzyło, na ziemię zstąpił potężny blask świetlistych smug. Z ich wnętrza dobiegł bijący echem głos:
-Połóż dziecię na stole, chwyć jakiś rysujący kamień, najlepiej kredowy, i nakreśl zero.
Jan uczynił tak, jak mu Bóg polecił. Dziecko zniknęło.
-Mój Boże, gdzież jest moja Orszula?
Cichnący głos odrzekł:
-Twa córka, Janie, została podzielona przez zero i wyrzucona do Rissailonu - świata, gdzie już zawżdy bezpieczną będzie.
Załamał się. Nie wiedział, czy jego latorośl faktycznie przeżyła. Uznał, iż napisze kilkanaście wierszy, które współcześnie zwiemy cyklem trenów, choć w rzeczywistości są wyłącznie prywatnymi pretensyami Jana do całego świata, a zniknięcie dziecka było dobrym pretekstem, by sobie postękać.
CZYTASZ
Tajemnica Zaginionej Orszulki
AdventureJak się okazuje, Orszulka wcale nie umarła... pora więc na to, by ją odnaleźć.