13.

115 10 2
                                    

Święta święta i po świętach. Pierwszy raz od dawna spędziłam je w świetnym towarzystwie. Spotykając się codziennie z Remusem, zauważyłam, że jest on ciągle w świetnym humorze, a w swoim gabinecie nasze zdjęcie postawił sobie na biurku. 

Akurat dzisiaj był wypad do Hogsmead i sama stwierdziłam, że wyjdę, bo czemu nie? W sumie mogę uzupełnić moje "zapasy". Z takimi planami skierowałam się na śniadanie. Nie byłam pierwsza, przy stole siedział już dyrektor, ciocia Minnie i Snape warczący na Remusa. Usiadłam między nimi.

- Hej, chłopcy. - posłałam im czarujący uśmiech, który Remus odwzajemnił, a Severus zignorował. Zabrałam się za nakładanie jedzenia. Już składałam sobie czwartą kanapkę, gdy tę chwilową ciszę przerwał Remus.

- Lizzy, em... Może poszlibyśmy do Hogsmead dziś, skoro wyjście jest, co? Jak za dawnych lat haha - zapytał zarumieniony, pewnie od chłodu. Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdy do rozmowy wtrącił się Snape:

- Teraz się, Lupin, na randki umawiasz z zajętą? Nie czas na takie wygłupy. Szczególnie nie na wygłupy, gdy Black jest na wolności, prawda, Lupin? - Remus spalił rumieńca, a ja jedynie prychnęłam rozdrażniona.

- Serio, Sev? Serio? Po pierwsze - jaka randka, a po drugie, przecież Black nie jest na wolności przez Remusa. - mina Severusa jednak nie świadczyła o zgodności zdań, więc jedynie zgodziłam się na wyjście z Remim i zabrałam się do jedzenia.

Czekał na mnie przy wyjściu z Wielkiej Sali otulony grubym szałem i w wyświechtanej kurtce. Na jego twarzy ujrzałam szeroki uśmiech i zarumienione policzki z zimna.

- Co, możemy iść? - zapytał, pokiwałam głową. - Miodowe Królestwo czy Trzy Miotły? - spojrzałam na niego unosząc brwi. - Tak myślałem, to do Trzech Mioteł.

I skierowaliśmy się w stronę bramy, gdzie czekała Minerva i Argus sprawdzając listę wychodzących. Podeszliśmy do nich.

-Lisabeth Pats i Remus Lupin pani profesor. - uśmiechnęłam się do McGonagall czarująco. Ta zaczęła sprawdzać listę.

- Nie ma was na liście... - Minerva spojrzała i zaczęła mówić swoim zwykłym głosem.

-To niemożliwe, pani profesor, jesteśmy na tej liście od 1973 roku. - zaczął Remus, a dopiero po tych słowach  ciotka spojrzała na nas i westchnęła głośno z krytym rozbawieniem.

- Nie jesteście za duzi na żarty?

- Nigdy nie jest się za dużym na żarty! - krzyknęli zza naszych pleców bliźniacy. Ciotka jednak nie zareagowała na nich i puściła nas dalej. Dopiero za bramą wybuchnęliśmy śmiechem.

- Że naprawdę się nie zorientowała... - parsknął Remus.

- Taaa, niemożliwe żeby nas na liście do Hogsmead nie było haha.

- Przecież jesteśmy już tam od dwudziestu lat haha - Remus znów parsknął i poszliśmy do Trzech Mioteł.

Już w lokalu zajęliśmy stolik, a Remus podszedł do Madame Rosmerty zamówić piwo kremowe. Usiadł z powrotem.

- Nie za wiele się tu zmieniło, prawda? - zapytałam go. Pokręcił głową z uśmiechem.

- Brakuje tylko dawnych przyjaciół. - mruknął. Nie tylko przyjaciół tu brakuje. Brakuje mi miłości. Brakuje mi kogoś, z kim mogłabym na starość usiąść przed kominkiem z herbatą i ciastkami. Kogoś, z kim dzieliła wszystkie smutki i radości. Kogoś, kto by ze mną bawił wnuki, rozpieszczał je i opowiadał historyjki. Brakuje mi kogoś kto mnie kocha. Brakuje mi Petera.

Tak pogrążyłam się w rozmyślaniach, że nie zauważyłam, że Remus coś do mnie mówi. Zorientowałam się dopiero, gdy pomachał mi dłonią przed twarzą.

Naiwna // Remus LupinWhere stories live. Discover now