Jack zaprowadził mnie na góre i na pierwszy rzut oka był tam jakiś chłopak z czarnymi, dość długimi włosami, z wyciętym uśmiechem na pół krzywej, białej mordy. Każda moja przyjaciółka szaleje na jego punkcie, chciałaby, żeby właśnie on ją zabił. Pokazywały mi jego różne zdjęcia, jarały sie, że żyje, i, że mają szanse, że taka osoba je może zabić. Wywróciłam oczami.
-ten psychopata to Jeff, mój przyjaciel-popatrzył przed siebie dumnie
-uh, okej? Chodź dalej, nudzi mi sie. -rzuciłam bez namysłu, mijając obojętnie schody i idąc przed siebie.
-hej, ja jestem Toby! - podszedł do mnie gość z gofrem.
-podejrzewam, że to przez ciebie dostałam zawału, ty pieprzony... gofrojadzie
-um.. no może.. - wywrócił oczami i poszedł dalej.
-mieszka tu ktoś jeszcze?
-tak, chodź, reszta jest w swoich pokojach - mówiąc to wskazał palcem na drzwi pokoi.
-to idziemy do reszty debili.. normalnie marzeni- nie skończyłam zdania, ponieważ Jack uderzył mnie prosto w plecy.
-idziemy!- krzyknął gniewnie
-ja też dałabym wszystko, żeby nie spędząć czasu z tobą, jebany tytanie bez oczu i mózgu, cóż za kombo!- powiedziałam to i od razu przyspieszyłam, otwierając drzwi od pierwszego pokoju.Zobaczyłam w środku małą na oko ośmioletnią, rudowłosą dziewczynke o pięknych, szmaragdowych oczach. Spojrzała na mnie z uśmiechem a w jej oczach dostrzegłam niepokój, strach, smutek, a jednocześnie blask, który mnie przerósł, gdy stanełam w bez ruchu.
-hej, jestem Sally! - pomachała niepewnie dziewczynka.
-h-hej, ja jestem Kaja- wyszłam przerażona zamykając za sobą drzwi.
-ok, następne drzwi..- wstydliwie podeszłam i drżącą ręką otworzyłam drzwi, a przez moje ciało przeleciało lekkie mrowienie.
-kim jesteś?- mruknął nastolatek.
-hej, jestem Kaja, a ty too?
-jestem Ben -rzucił wzrokiem kątem oka przemierzając mnie i zatrzymując wzrok na moich oczach. Wycofałam sie, trzaskając drzwiami.
-i jak?- zaśmiał sie Jack.
-ilu ich jest jeszcze?! Już poznałam nawet elfa, to teraz może ze ścianą trzymającą nóż w łapie będe gadać? Hmm?
-niestety nie, teraz psychopanka białomordego skurwiela, w skrócie - Jeffa.
-no nie, następna suka, która będzie zachwalać jego nagie zdjęcia, nosz do cholery..
-nagie może nie, chociaż w sumie, tak pomyśleć to..
-nie chce o tym myśleć, idziemy!- złapałam idiote za bluzke i szarpnełam w strone następnych drzwi, i nerwowo je otworzyłam.
-nie waż sie zabrać mi Jeffa, bo pożałujesz -powiedziała nie na żarty psychofanka białomordego
-um, okej? Jestem Kaja, a ty?
-jestem Nina, idź już! -wrzasnęła-Wyszłam zdenerwowana, przysięgając sobie, że już więcej nie wejde do pokoju wypełnionego zdjęciami Jeffa. Załamana podeszłam do mordercy, prosząc o klucz do mojego pokoju.