Korona Ci z głowy nie spadnie - Oliwier Szcześ

626 24 1
                                    


Donośnie grająca melodia rozbrzmiała w pokoju Michała. Nastolatek powoli otworzył oczy i machnął ręką, tym samym wyłączając budzik. Ospale zrzucił z siebie pościel i postawił stopy na ziemi. Powolnym krokiem skierował się w stronę szafy i otworzył małe drzwiczki. Włożył głowę do środka, jednak za nim zdążył ściągnąć jakiekolwiek ubranie uderzył głową w metalową rurkę trzymającą wieszaki. Zachwiał się i przewrócił do tyłu. Był to już, któryś raz w tym tygodniu. Spróbował się podnieść, ale nagle zobaczył przed sobą czyjeś nogi. Podniósł wyżej głowę, a jego oczom ukazała się postać niskiego mężczyzny. Ubrany był w brązowe szaty sięgające mu kolan i białe rajtuzy. Miał kruczo czarne włosy i ostro zakończone wąsiska.

- Przepraszam, ale kim pan jest? – zapytał Michał, próbując zachować spokój.

- No jak to kim? Królewskim posłańcem oczywiście! Przybyłem poinformować szanownego jegomościa o tym, że wasz dziadek wzywa was na pomoc! – oznajmił piskliwym głosikiem.

- Zaraz, zaraz... Czyli mówi pan, że mój dziadek jest jakimś królem? Nic z tego nie rozumiem, przecież mój dziadek siedzi w salonie piętro niżej. – ciągnął coraz bardziej zdezorientowany. „ Skąd ten ktoś wziął się w moim pokoju".

- Mam na myśli twojego bardzo prapradziadka, Kazimierza Jagiellończyka! Z resztą chodź, pokażę ci... - niziołek wyciągnął do niego rękę. – Mów mi Chociemir – dodał i pomógł mu wstać. Weszli razem do szafy i nagle poczuli mocny podmuch wiatru. „Co to są Opowieści z Narnii?"

Michał leciał pomiędzy chmurami, a dookoła migały kolorowe światełka. Zdołał zobaczyć tylko lecącego obok niego Chociemira. Po jego minie wyczuł, że nie podróżuje w ten sposób po raz pierwszy. Rozmyślał nad tym co właśnie zrobił, jednak gdy bardziej się na tym skupił zrobiło mu się niedobrze. Szybowali tak dobre kilka minut zanim nastolatek usłyszał głos swego towarzysza raz po raz przerywany szumem wiatru:

- Kieruj się... do... ziel... zielonej... dziury...

Z początku chłopak nie zrozumiał o co chodzi jednak, gdy spojrzał w miejsce wskazane przez posłańca wszystko okazało się jasne. Tuż przed nim rozciągała się wielka głębia w kształcie kwadratu. Pozostawał jeden problem, nie wiedział jak się skręca, a otwór zdawał się coraz bardziej uciekać w bok. Chciał zapytać się Chociemira jak to zrobić, lecz wiatr mu to uniemożliwił, a ten skupiony był na drodze przed sobą. Michał spróbował się obrócić jednak to nie podziałało. Niespodziewanie dziura zbliżyła się do niego, a on niemal zahaczając o jej krawędź szczęśliwym trafem wleciał do środka. W jednej sekundzie sceneria zmieniła się. Widział same kolory, a wszystko dookoła zdawało się tańczyć. Czuł się jakby zaraz miał puścić pawia. Ni stąd, ni zowąd poczerniało mu przed oczami i... BUUM!!!

Niepewnie podniósł powieki i stwierdził, że leży na ziemi. Przed nim rozpościerał się czerwony dywan prowadzący do tronu, na którym siedział bogato ubrany mężczyzna. Po raz kolejny w tym dniu Michał podniósł się na równe nogi. Otrzepał się i z ulgą stwierdził, że nic mu nie jest.

- Panie, przyprowadziłem szanownego jegomościa wedle rozkazu! – rzekł posłaniec, który stał już przed królem. – Jest wręcz idealny choć z latania to go trzeba jeszcze podszkolić. – zaśmiał się.

- Wnuczku! Nareszcie mogę zobaczyć cię na własne oczy! – ucieszył się władca. – Dziękuję ci Chociemirze. – zwrócił się tym czasem do swojego sługi.

- Kazimierz IV Jagiellończyk? Myślałem, że... - nastolatek zastanowił się chwilę. - ...wasza królewska mość żył ponad pięćset lat temu! Tak właściwie to, który mamy rok?

Korona Zbiór opowiadańOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz