Być królem nie jest łatwo. Tym bardziej, gdy powołają cię na tron mimo twojej woli, pragnącej jedynie obudzić się, zapolować i zasnąć pod blaskiem księżyca.
Kto wpadł na to, by obarczyć cię tytułem "Króla Zwierząt"? Masz na to jakieś papiery? Nie masz. Masz władzę nad innymi istotami świata? Nie masz.
Ba! Nawet korony nie masz!
Oj mocarny lwie, co ty biedny możesz począć...
Patrz.
Ten człowiek w oddali. Czai się między zaroślami myśląc, że go nie widać. Broń w jego rękach lśni czernią nicości, a palec wisi nad spustem w oczekiwaniu na impuls zdecydowania. Cholerny Królobójca.
Jednak twoja duma nie pozwoli ci umrzeć ze skrytójczego strzału w głowę. Nie dasz mu tej satysfakcji.
To ty zadecydujesz o jego losie. Szybkim ruchem zrywasz się do biegu, pędzisz obszernym slalomem, a twoje ciało serwuje innym majestatyczny obraz potężnego władcy.
To człowiek jest tu zwierzyną. Wkroczył na twój teren, do twojego królestwa! Jesteś niczym monarcha wymierzający sprawiedliwość wrogiemu najeźdźcy.
Oj bój się, nędzny człowieku. Zaraz poczujesz dotyk królewskich pazurów na swoim ciele.
Nie.
To ty poczułeś.
To błyskawiczne ukłucie w bok. Czujesz jak drętwieją ci wszystkie mięśnie, upadasz jak słabeusz i nic nie możesz zrobić.
Przechytrzyli cię. Było ich więcej. Stali nad tobą szczerząc swe marne, szkaradne zębiska i czekając, aż środek usypiający zacznie działać. Miałeś ochotę ich zagryźć do takiego stopnia, by konali w straszliwych mękach. Gdyby tylko ciało nie odmawiało ci posłuszeństwa. Nie jesteś już nawet Panem własnej kupy mięśni. Te szkaradne stworzenia zostają obdarowane twym ostatnim spojrzeniem zdającym się mówić "To nie koniec, wyprostowane szympansy..."
Słyszysz oklaski i okrzyki zdziczałego tłumu. Obraz przed twoimi oczami zaczyna się wyostrzać, ujawniając realia twojego losu. Zostajesz zawieziony na wielką scenę ogrodzoną grubą szklaną kopułą, przez którą widzisz jeszcze więcej paskudnych isnień.
Czeka na ciebie.
W tym czarnym meloniku i z diabelskim batem. Wokół ciebie rozmieszczone są twoje własne odbicia, ukazujące marną, wykorzystaną bestię.
Korona.
Jest korona. Zrobiona z tandetnego plastiku, jakby chcieli cię wyśmiać. Patrzcie! To ten Król, co go człowiek pokonał.
Nie człowiek.
Piekielna maszyna, która zgładziłaby każdego.
Mizerni, "nowocześni" ludzie nie daliby rady upolować własnoręcznie nawet myszy.
A jednak stoisz przed nim bezradny, w tej zabiedzonej koronie. Jednak to on zwyciężył.
Pokaż im.
Pokaż im najwspanialsze widowisko, jakie mogli sobie wymarzyć. Tym paskudom, żądnym sensacji i emocji. Stajesz na swych chwiejnych, słabych jeszcze nogach i wymierzasz mu wyzywające spojrzenie. Z twojego gardła wydobywa się przerażający ryk, trzęsący ścianami areny. Widzisz zwątpienie w jego oczach. Widzisz, jak zdenerwowany przełyka ślinę. Uśmiechasz się szyderczo i ruszasz na niego wykorzystując wszystkie swoje siły. Jesteś niedaleko, robisz elegancki skok przygotowując łapę do uderzenia i
Uniknął.
Przed kolejnym atakiem także się uchronił. Jest tak dobrze wyszkolony? Potrafi analizować twoje ruchy? A może to przez ten środek w pocisku którym zostałeś trafiony? Kto wie.
Bawi się z tobą jak z małym dzieckiem, nie rozumiejącym świata. Raduje tym publiczność. Zależy mu na tym. A tobie zależy, by nie być nadwornym błaznem w koronie.
Zatrzymujesz się na środku i rozglądasz się po twojej celi. Dałeś się wciągnąć w tę igraszkę, napędzaną przez tępy tłum. Ilu przed tobą w to wciągnęli?
Nieważne.
Zostały ci jeszcze resztki honoru. Nie pozwolisz się ośmieszać i traktować jak popychadła. Będziesz przebiegły jak oni.
Nie.
Będziesz przebiegły jak Król Zwierząt. Spójrz człowieku! Kładę się. Tarzam się w tym sztucznym piachu, bawisz się ze mną? Piłka! Zagrajmy w piłkę!
Rzucasz do niego piłkę, jednocześnie wskakujesz za materace. Siedzisz tam i czekasz. Widzisz przez przerwę między materacami jak się do ciebie ostrożnie zbliża. Woła cię. Co to za okrzyk? Swoich popleczników tak możesz wołać, ale nie mnie, człowieku.
Wciąż bez ruchu ukrywasz się za barykadą. Tak. To ten moment. Twoja zdobycz łyknęła przynętę. Jest głupia. Ale Pobaw się z nim jeszcze chwilę. Wychylasz ostrożnie głowę, bujając nią na boki. Lud klaszcze. To wam się podoba miernoty? Zaczekajcie na finał!
Wychodzisz zza materacy i siadasz przed mężczyzną. On się śmieje. Ty w głębi duszy też, ponieważ odczuwasz w nim ten brak świadomości. Nie ma pojęcia, co potrafią twoje kły skrywane w paszczy. Pokaż mu. Jest niczego nieświadomy.
W ułamku sekundy wszystkie twoje mięśnie się napinają, a ciało wykonuje momentalny wyrok. Twoje masywne ciało przygniata chuderlawą istotę i to od ciebie teraz zależy jego los.
I od tego przeklętego, paraliżującego impulsu wysyłanego w tej chwili z obroży na twoim karku. Skąd się wzięło to przeklęte urządzenie! Musisz zdjąć tę obrożę.
Nie.
Najpierw zadajesz okropną ranę w brzuch człowieka. Widzisz ból w jego oczach.
Tak!
Zwija się z bólu, na jego twarzy wyraźnie maluje się udręka. Jednak na twojej też. Czujesz, jak pocisk przeszywa cię na wylot. Krwawisz. Znów upadasz na ziemię. Tym razem po raz ostatni. Leżysz w kałuży własnej krwi, z uśmiechem na twarzy, wpatrując się w człowiecze oczy bez iskry życia.
Dopiąłeś swego.
Dokonałeś wszystkiego, co mogłeś zrobić. Pokonałeś człowieka własną siłą i sprytem. Dałeś ludziom widowisko, jakiego nigdy nie widzieli. Może dzięki temu cały ten cyrk straci zainteresowanie ludzi i oszczędzi życie innym bezradnym zwierzętom? Twoje poświęcenie nie idzie na marne. Co z tego, że po raz kolejny zasypiasz przez diabelską broń.
Jedno jest pewne.
Umierasz z dumą.
Umierasz w koronie.
Umierasz jak Król.
CZYTASZ
Korona Zbiór opowiadań
Ficção AdolescenteAby nie nudzić się w domu podczas pandemii, zorganizowałem mały konkurs literacko graficzny "Korona" Teksty które znalazły się na mojej skrzynce przeszły moje najśmielsze oczekiwania! Jeźdźcy apokalipsy, mały książę, break-dancowa bitwa w biedronce...