Rozdział Dwudziesty Siódmy

170 18 2
                                    

Alex

Usiadłam na ziemi na środku pustego pola treningowego w klasztorze. Było grubo po drugiej w nocy, a mój organizm nie pozwalał mi zasnąć.
Czułam się okropnie. Nie mogłam uwierzyć, że zostałam tak upokorzona, przez tak bliskie mi osoby, które zajmowały, tak ważne miejsce w moim sercu. Rzuciłam kamyk, który wzięłam do rąk sycząc ciche "cholera", po czym rozpłakałam się z bezsilności.

Diana

– Jaką macie pewność, że to wysłali wasi znajomi z zespołu? – Zapytał Cole kiedy byliśmy sami.
– O lęku Alex wiecie tylko wy i Oni, a ten film był nagrany telefonem zza stolika. To mogli dać tylko oni.
– To co zamierzacie dalej zrobić?
– Jak już mówiłam: internet jest naszą bronią. Założymy kanał, będziemy nagrywać piosenki, których nie zaakceptowali ci nad nami i będziemy ustawione na lata. Poza tym nie będę musiała wreszcie udawać grzeczniutkiej i potulnej Dianki, która siedzi cicho i nie ma własnego zdania. Będziemy, wolne, niezależne i będziemy po prostu sobą.
– Mogę Ci coś wyznać?
– Wal śmiało.
– Jak znałem cię tylko z mediów to cię nie lubiłem.
– Cieszy mnie to. – odpowiedziałam z uśmiechem.
– I myślałem, że cię nie polubię – kontynuował myśl ignorując mój komentarz. – A wtedy w studiu podszedłem tylko z litości.
– Domyśliłam się, ale wtedy naprawdę byłam zmęczona. – Powiedziałam. – Teraz ja ci coś wyznam.
– Mów.
– Podsłuchałam twoją rozmowę z Jay'em, wtedy w kuchni.
– Ile słyszałaś?
– Tyle ile trzeba. I wiesz co ci powiem? – urwałam oczekując odpowiedzi, której nie dostałam – Też mi się podobasz.
– Naprawdę? – zapytał.
– Jak chcesz możemy spróbować. – Na twarzy miał wypisany szok.
– Ale nie całujmy się jeszcze okej? – zapytał na co się zaśmiałam – Mam jeszcze w głowie naszą "randkę". – W tym momencie przyszedł Lloyd.
– Idź lepiej pocieszać Alex. Powinna być na zewnątrz – powiedziałam przybyłemu, który od razu mnie posłuchał. – Jasne – wróciłam do rozmówcy – Kiedy tylko będziesz gotowy. – przytuliliśmy się pieczętując nasz związek w ten mało książkowy sposób.

      Alex

W każdym człowieku z czasem coś pęka, a tym niefortunnym razem pękło i we mnie. Gorące łzy spływały po moich policzkach, a z ust wydobył się cichy dźwięk szlochu. Czułam się zraniona, zdradzona, oraz oszukana. Członków zespołu zawsze traktowałam, jak rodzinę. Troszczyłam, pocieszałam, wygłupiałam, doradzałam, a wzamian dostałam baty, razem z najlepszą przyjaciółką. Poczułam dłoń na moim ramieniu. Spojrzałam na tą osobę. Był to Lloyd. Bez namysłu po prostu się do niego przytuliłam zamykając oczy.

— Nie rozumiem dlaczego oni to zrobili... Dlaczego.... — wyłkałam cicho w jego koszulke

— Ludzka zawiść nigdy nie znała granic... Ale oni najwidoczniej nie byli warci twojej przyjaźni, zaangażowania i troski. I lepiej że dowiedziałaś się o tym dziś, a nie za dwadzieścia lat — szepnął mi do ucha delikatnie się bujając, co mnie uspokajało. Kiedy się uspokoiłam rzekłam

— Boje się że już nie będę w stanie nikomu zaufać...

— Nie rób tego, nie wątp, bo nie wolno wpakować każdego do jednego worka, nawet jeśli większość pokazała swoją ciemniejszą stronę —  odpowiedział. Kiwnęłam głową na te słowa, a później usnęłam wtulona w niego.

W Rytmie Mocy | Trylogia Mocy - Tom I || Lego NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz