Rozdział Dwudziesty Czwarty

178 13 2
                                    

Dotarliśmy do klasztoru chwilę po całej reszcie.
– Szybko wam poszło – zauważył Jay.
– Człowieku, tej dziewczynie wystarczyło kilka minut i jest wszystko załatwione – powiedział Cole po czym zabrał niebieskiego ninja na słówko.
Ja poszłam szukać Alex. Znalazłam ją w naszym pokoju gdzie rozmawiała z Lloydem. Nie chciałam im przeszkadzać, więc poszłam w kierunku kuchni.

Gdy byłam już przy wejściu usłyszałam stłumione głosy Jay'a i Cole'a. Otworzyłam delikatnie drzwi tak, żeby nie słyszeli, ani nie zauważyli, że za nimi jestem. Słyszałam już o wiele lepiej.
– Nie gadaj! – Jay był słyszalnie z czegoś zadowolony i zaskoczony tym samym.
– Naprawdę ci mówię.
– To powiedz jej to i już.
– Nie ma opcji, spławi mnie.
– Skąd masz taką pewność?
– Jak byliśmy na tej całej wyspie to powiedziała mi, że odrzuciła kilkadziesiąt chłopaków.
– A powiedziała ci na jakiej podstawie?
– Jak odkrywała, że podoba im się tylko jej wygląd to odmawiała.
– Ale tobie nie chodzi tylko o jej wygląd, co nie? – Nie wiem dlaczego, ale momentalnie zrobiło mi się kilka stopni cieplej.
– Nie – Cole westchnął – Ona jest mądra, pewna siebie, nie boi się próbować nowych rzeczy, jest szczera, zawsze mówi prosto z mostu – mówił to wszystko na jednym wydechu – Jest też silna i wie czego chce... – Wstrzymałam na chwilę oddech i poczułam jak serce zaczęło mi szybciej bić. Pierwszy raz usłyszałam jak chłopak wymienia więcej moich cech niż się spodziewałam po takim czasie.
– Jest jeszcze żarłoczna i jak ktoś ją zdenerwuje może tę osobę doprowadzić do wykrwawienia się – zaśmiałam się na komentarz Jay'a. Otworzyłam szerzej drzwi udając, że nic nie słyszałam.
– To tutaj jesteście. Nie przeszkadzam, prawda? – podeszłam bliżej i wzięłam szklankę chcąc się napić wody.
– Absolutnie – powiedział Cole odsuwając się o krok dając mi dostęp do naczyń.
– O, Kai do mnie napisał – powiedział Jay wyciągając telefon. – Chce że mną pograć w grę, a takiej okazji nie przepuszczę – wyszedł z kuchni zostawiając nas samych. Zrobiło się nieco niezręcznie, bo najwidoczniej oboje wiedzieliśmy, że chciał nas po prostu zostawić samych. Napiłam się wody i postawiłam w połowie pełną szklankę na blacie obok i spojrzałam na chłopaka.
– Mam nadzieję, że zmiana menadżera sprawi, że Alex powróci do formy – zaczęłam starając się nie wzbudzać żadnych podejrzeń.
– Nie idziesz z nią o tym pogadać?
– Lloyd z nią romansuje – zaśmiałam się pod nosem – Nie chciałam im przeszkadzać.
– Kto wie, może coś między nimi zaiskrzy – też próbował zażartować.
– Nawet jeśli to nie będzie szczęśliwa długo – opiłam kolejny łyk wody. – Ten kto nie jest szczęśliwy podczas bycia singlem, w związku też nie będzie. – Nie wiem dlaczego, ale miałam wielką ochotę to powiedzieć.
– A ty jesteś? – zapytał z takim dziwnym tonem głosu, że nie mogłam na niego nie spojrzeć.
– Tak, jestem – mimowolnie się uśmiechnęłam przyglądając się jego twarzy. Cole nie należał do najprzystojniejszych, ale mnie to nie obchodziło. Podobał mi się. W tym momencie byłam już tego pewna. dopiłam wodę i wyszłam z pomieszczenia mówiąc, że chcę porozmawiać z Wu lub Garmadonem o mojej mocy krwi.

W Rytmie Mocy | Trylogia Mocy - Tom I || Lego NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz