Przechadzaliśmy się z Jimem po pobliskim parku. Trzymałam jego szorstką dłoń. Dzień był bardzo ładny. Słonce świeciło, wiatru nie było, aż chciało się wyjść z domu. To miła odmiana od codziennej deszczowej pogody. Weszliśmy własnie na alejkę gdzie znajdował się plac zabaw. Dzieci biegały, śmiały się, i korzystały z zabawek które oferował plac zabaw. Ich mamy siedziały na ławkach rozmawiając ze sobą lub po prostu czytając gazetę. Przy jednej z takich ławek stał wózek. W nim leżał niemowlak, na moje oko była to dziewczynka. Bawiła się zabawką która wydawała dźwięki. Pulchne nóżki, różowe skarpetki i białe body w motylki dodawały dziecku uroku. Kiedy zaglądnęłam do wózka, dziewczynka się uśmiechnęłam. Na ten widok zrobiłam dzióbek z ust, na co dziewczynka się roześmiała. Bezzębny uśmiech był uroczy, niewinny. Poczułam dziwną satysfakcje, że dzięki mnie niemowlak się uśmiechnął. Jednak zaprzestałam swoich działań kiedy matka odwróciła się aby sprawdzić z czego śmieje się jej dziecko. Obrzuciła mnie wrogim spojrzeniem, a ja przyśpieszyłam kroku i pociągnęłam za sobą Jima.
-Wiem, że lubisz dzieci.- zaczął Jim.- Ten uśmiech który wywołuje na twojej twarzy chociażby reklama pampersów.- roześmiał się. Nie miałam pojęcia, że chłopak zwraca uwagę na takie szczegóły. Jim zatrzymał się i położył dłonie na moich biodrach. Swoje ręce zawiesiłam na jego szyi. -Wiesz czego pragnę?- zapytał, zbliżając twarz do mojej.
-Powiedz mi.- uśmiechnęłam się.
-Chcę żebyś patrzyła się tak na nasze dziecko.- powiedział i mnie pocałował. Na wspomnienie o naszym wspólnym potomku mocniej, zabiło mi serce. Teraz nie był na to odpowiedni czas. Jednak kiedyś bardzo bym chciała mieć dziecko z Jimem. Jakieś nastolatki zaczęli gwizdać na nasz pocałunek.
-Jim, kocham cię. Jednak myślę, ze to nie odpowiedni czas na dziecko.- oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy.
-Wiem, kochanie. Jednak chcę żebyś wiedziała. Nigdy nie rozmawialiśmy o tym.- powiedział i pocałował mnie w czoło. Przymknęłam oczy i uśmiechnęłam się. Uwielbiałam kiedy to robi.
Tej nocy nie mogłam spać. Przerażała mnie wizja spotkania panny Cabello. W towarzystwie matki wydawała się słodka i ułożona jednak jej ostatnie spojrzenie na mnie mówiło: 'zrezygnujesz szybciej niż myślisz.' Co jeśli to okaże się prawdą. Będę musiała szukać pracy od początku. Może źle zrobiłam, że rzuciłam prace na targu. Miałam pewną pracę i dodatkowo wypłatę co tydzień. Jim nie ma pracy, dlatego i ja nie mogę jej stracić. Zawsze miałam pełno wątpliwości i byłam nerwowa. Ta sytuacja była wyjątkowo stresująca. Jeszcze poruszenie tematu dziecka. Gdybym zaciążyła wszystkie moje kłamstwa wyszły by na jaw.
Od moich mrocznych myśli wybawił mnie budzik. Wymknęłam się z sypialni po cichu, jak to już miałam w zwyczaju. Odhaczyłam poranną toaletę, prysznic i makijaż. Już wiązałam buty kiedy przypomniałam sobie o tym, że dostałam służbowy samochód. Zgarnęłam kluczyki do samochodu. Po chwili stałam już przy czarnym golfie VI. Otworzyłam go guzikiem na kluczyku. Wsiadłam do środka. Odpaliłam pojazd specjalnym guzikiem, znajdującym się po prawej stronie kierownicy. Byłam zachwycona tym, jak dobrze się prowadzi ten samochód. Auto mapa, czujniki parkowania. Droga dłużyła mi się okropnie. Były godziny szczytu i korki były bardzo długie. Skakałam po stacjach radiowych. Jednak zbliżała się godzina siódma i nadawali same wiadomości. Westchnęłam. Światła się zmieniły i rozpoczęłam już prostą drogę po osiedlu bogaczy. Podjechałam na posesje, otwierając bramę specjalnym pilotem. Zaparkowałam i wyszłam z samochodu. Stanęłam pod drzwiami. Jeszcze zdążyłam sprawdzić godzinę i stwierdziłam, że jestem idealnie na czas.
Drzwi otworzyła mi gosposia, ubrana w biały fartuszek, uprzejmie się przywitałam i zapytałam który pokój należy do panny Cabello. Zdobywszy informacje jakie były mi potrzebne, podążyłam za wytycznymi do sypialni Cabello. Sprawdziłam jeszcze, dla pewności, na służbowym telefonie plan zajęć brunetki. Zapukałam nieśmiało do pokoju. Nie usłyszałam odzewu. Kolejny raz to samo. Nieśmiało otworzyłam drzwi obawiając się tego co zobaczę za nimi. Jednak się pomyliłam bo brunetka spała, na królewskich rozmiarów łóżku z różowym baldachimem. Tak jak myślałam, ten pokój jako jedyny miał jakiś charakter.
-Karla!- powiedziałam głośno. Dziewczyna jednak nie zareagowała. -Karla!- podeszłam bliżej, a do mojego nosa dotarł zapach alkoholu.Coś mi tu nie gra. Podeszłam jeszcze bliżej,a charakterystyczna woń była jeszcze wyraźniejsza. Położyłam rękę na jej ramieniu i potrząsnęłam drobnym ciałem brunetki. -Karla!-
-Spierdalaj.- wymamrotała. O to, to nie gówniaro!
-Wstawaj!- krzyknęłam. Trochę za głośno.
-Nie słyszałaś za pierwszym razem?! - usiadła i zdjęła z oczów materiałowe, różowe okulary do spania. -Spierdalaj!-
-Musisz iść do szkoły.- powiedziałam już o wiele delikatniej.
-Jedyne co muszę, to odespać.- skrzywiła się i przetarła zaspane oczy.- A ty wypierdalaj.- powiedziała i znów się położyła, zakładając okulary.
-Nigdzie nie idę.- powiedziałam i założyłam ręce na piersiach.
-Znalazła się bohaterka.- fuknęła. -Jeszcze tu stoisz?- znów usiadła.
-Najwyraźniej.- odpowiedziałam pewna siebie. Żaden gówniarz nie będzie mnie tak traktować. Już nieco wkurzona patrzyłam na nią, nie mrugając. Odziedziczyłam te umiejętność po mamie. Ona zawsze nas tak zmuszała do zrobienia czegoś, czego nie chcieliśmy.
-No dobra.- przewróciła oczami i wstała. Nie odezwałam się. Po prostu stałam i patrzyłam na nią. Miała na sobie różową, satynową piżamę na szelkach, sięgającą jej do połowy uda. Nie raczyła pościelić łóżka. Typowa panienka. Od tego ma służbę. Sama przewróciłam oczami.
-Coś nie tak? Lora?- zapytała brunetka, otwierając ogromną szafę. Skrzywiłam się.
-Lauren.- poprawiłam ją.
-Nie trudź się i tak nie zapamiętam.- machnęła ręką, wybierając jakieś ubrania. -Z tego co zauważyłam, ciebie będzie trudniej złamać niż poprzednią.- uśmiechnęła się, tak jak podczas pierwszego spotkania. Skierowała się w stronę drzwi, jak mniemam prowadzących do łazienki. Obserwowałam jej ruchy. Nie mam pojęcia czy miała taki styl chodzenia, czy po prostu zgrywała to kręcąc przesadnie biodrami. Muszę przyznać, że była świadoma swoich kształtów i potrafiła to wykorzystać, bo moje spojrzenie wylądowało na jej pośladkach. W momencie kiedy zdjęła koszule nocną, odwróciłam się. Moje policzki pokryły się czerwienią, i poczułam zakłopotanie. Byłam pewna, że zrobiła to specjalnie.
-Wiesz, że takie podglądanie nieletniej jest karalne?- zapytała cwaniacko.
-Wiem. A myślisz, ze obnażanie nie podlega karze?- odgryzłam się. Denerwowała mnie ta małolata.
-Już cię lubię.- powiedziała, a ja dalej na nią nie patrzyłam bo przecież mogła teraz chodzić nago. - Wyjdź stąd. Zejdę na śniadanie.- zatrzasnęła drzwi.
Zrobiłam jak chciała. Po dwudziestu minutach zeszła na dół. W tym czasie zdążyłam wypić kubek kawy i zapoznać się z ich gosposią. Bardzo miła kobieta. Zdążyłam dowiedzieć się, że pracuje ty od pięciu lat. Protegowana która radziła sobie z Karlą pracowała tu rok. Później spadła ze schodów. Jednak plotka pośród służby krąży, ze to panna Cabello się do tego przyczyniła.
-Jetem gotowa.- oznajmiła brunetka. Popatrzyłam na nią i mało co się nie zachłysnęłam śliną. Miała na sobie krótką spódniczkę w kratkę, mam wrażenie, że jeszcze krótszą niż te ostatnio, białą obcisłą koszule, z pod której prześwitywał różowy stanik. Ona chyba sobie żartowała.
-To chyba strój na ulice, a nie do szkoły.- wycedziłam przez zęby zabierając kurtkę z oparcia krzesła.
-Spełnia wymogi szkoły.- zatrzepotała rzęsami. W momencie kiedy Karla się pojawiła, zauważyłam, że Alexa zniknęła. Czyli służba jej unika. Westchnęłam. Wpakowałam się po uszy. Brunetka odwróciła się, a ja mogłam dostrzec jej tatuaż pod pośladkiem. Stanowczo za krótka- pomyślałam. Podążyłam śladem za panienką Cabello.