~ 2 ~

1.4K 131 46
                                    

Już zdążyłem przyzwyczaić się do zajęć z Kageyamą i do jego jakże surowej i oziębłej osobowości oraz do tego, dużo na mnie krzyczał. Stało się to dla mnie wręcz naturalne. Przy każdym źle wykonanym przeze mnie ćwiczeniu unosił się gniewem. Raz nawet nazwał mnie głupkiem! Nie powiem, wkurzało mnie to, ale z drugiej strony jeszcze bardziej motywowało do tego, aby uczyć się i stawać się lepszym oraz pokazać mu, że mogę być w tym dobry. Gdy natomiast wykonałem dane ćwiczenie poprawnie, Kageyama jedynie kiwał krótko głową - przytakując. Nic przy tym nie mówił, nie dawał żadnych pochwał. Jednak ten jakże drobny gest ukazujący jego aprobatę dawał mi niezwykłą satysfakcję. Sam się dziwię, dlaczego aż tak to na mnie działało. Może dlatego, że takie pozytywne gesty ze strony mojego oschłego instruktora były rzadkością i to dlatego doceniałem je tak bardzo?

Okazało się, że Kageyama wcale nie jest starszy ode mnie. Ba! Jest nawet młodszy o kilka miesięcy. To jest moja jedyna przewaga nad nim. A tak poza tym... Na lodzie nie mam co się z nim równać. Jest naprawdę doskonałym łyżwiarzem. Tak zręcznie sunął po lodowisku, będąc przy tym całkowicie pewnym swoich ruchów. Było to dla mnie absolutnie hipnotyzujące. Wręcz automatycznie wykonywał bardzo trudne ruchy nogami i różnego rodzaju zwroty, nie tracąc przy tym ani trochę gracji z jaką poruszało się jego ciało, co wprawiało mnie w niemałe zdumienie. Musiał pewnie bardzo długo ćwiczyć. Mógłbym ciągle obserwować i podziwiać z jaką pasją i precyzją porusza się po lodzie.

A jeśli chodzi o mnie, to nie jestem w stanie policzyć, ile razy spotkałem się z drażniącym zimnem lodu. Niby czymś normalnym jest, że przy wykonywaniu czegoś zupełnie dla siebie nowego upadek jest nieunikniony i należy się do tego wręcz przyzwyczaić i kontrolować upadki, jednak za każdym razem, gdy się to dzieje, Kageyama na mnie wrzeszczy.

- Hinata, boke! Wstawaj szybko i próbuj jeszcze raz! - Podjechał niedaleko i wrzeszczał tuż nade mną nie dając mi ani chwili wytchnienia. Był nieustannie blisko mnie aby dokładnie obserwować moje ruchy i moją postawę, a jednocześnie zręcznymi ruchami i unikami dawał mi przestrzeń i swobodę podczas jazdy. Nie powiem, to, że był tak blisko na początku mnie krępowało i ze względu na jego nieustanny wzrok na sobie oraz wrażenie, że mogę w każdej chwili w niego wjechać. Jednak z czasem przyzwyczaiłem się do jego wzroku jak i do jego ruchów i czułem się dużo bardziej swobodnie.

Westchnąłem cicho i wstawałem powoli z lodowatej powierzchni, gdy niespodziewanie jedna z łyżew osunęła mi się do tyłu, przez co całkowicie straciłem równowagę i gwałtownie przechyliłem się do przodu wpadając przy tym na Kageyamę, przez co oboje uderzyliśmy o zimny lód. Chłopak niestety ucierpiał na tym bardziej, ponieważ to on upadł bezpośrednio na twarde lodowisko, a ja wylądowałem prosto na nim. W ostatniej chwili przed zetknięciem z lodem poczułem, jak Kageyama obejmuje mnie ramionami chroniąc mnie przed tym, aby nic mi się nie stało i przyjmując tym cały upadek na siebie. Mając twarz tak blisko jego szyi, byłem w stanie poczuć zapach jego perfum. Pachniał bardzo ładnie... Momentalnie serce zabiło mi szybciej i czułem, jak cały poczerwieniałem z zażenowania. Poderwałem się szybko do góry, nadal jednak siedząc na lodzie.

- Przepraszam, przepraszam! - zacząłem gorączkowo krzyczeć, wymachując przy tym rękoma w zakłopotaniu. - To był wypadek! Nic ci nie jest? - zmartwiłem się, czy aby czarnowłosemu chłopaku nic się nie stało.

- Nic mi nie jest - uspokoił mnie - ale następnym razem uważaj bardziej! - wrzasnął zirytowany. Już przyzwyczaiłem się do jego stale rozgniewanej osoby, więc zaczęło mnie to trochę bawić. Nie mogłem powstrzymać delikatnego śmiechu z tego powodu, co widocznie zdezorientowało Kageyamę.

- Z czego się śmiejesz? - wydukał nieco speszony i spuścił wzrok. Zawstydzony, wredny instruktor - a to nowość.

- Po prostu jesteś zabawny gdy się denerwujesz. - wytłumaczyłem, nadal się przy tym śmiejąc. Kageyama za to zignorował mój komentarz i podniósł się z lodowej posadzki, wyciągając rękę w moją stronę, aby pomóc wstać również i mi. Jego dłoń była przyjemnie ciepła i delikatna.

- Na dzisiaj kończymy. Widzimy się za tydzień. - oznajmił, jednocześnie żegnając się ze mną w ten sposób. Nie czekając na odpowiedź odwrócił się i pojechał w kierunku zejścia z lodowiska.

- Kageyama! - krzyknąłem za nim, na co chłopak zatrzymał się i odwrócił aby spojrzeć na mnie.

- Dziękuję za dzisiaj! - wykrzyczałem w jego kierunku szeroko się przy tym uśmiechając.

Chłopak jedynie kiwnął głową, spuszczając wstydliwie wzrok. Nie miałem pewności, ale jego twarz wydawała się być nieco bardziej zaczerwieniona, niż zwykle

I w tym momencie sam poczułem kojący chłód na własnych, rozpalonych policzkach.

Przyjemny Chłód |KageHina|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz