~ 8 ~

1.1K 122 50
                                    

Po raz pierwszy byłem aż tak zestresowany, gdy szedłem w kierunku już tak dobrze znanego mi lodowiska. Od ostatnich zajęć w głowie zrodziło mi się tysiące myśli. Czy Kageyama rzeczywiście chciał mnie pocałować? A co jeśli tylko mi się zdawało? Co zrobię, gdy okaże się, że jednak jest zainteresowany wyłącznie dziewczynami? Mnóstwo pytań pozostawionych bez odpowiedzi wirowało mi w głowie niczym huragan. 

Pacnąłem się mocno dłońmi w oba policzki, aby w końcu przestać o tym wszystkim myśleć. Nie działało to na mnie dobrze, a tylko wprawiało w jeszcze gorszy nastrój. A w końcu dziś jest dobry dzień, prawda? Nareszcie po tygodniu mogę zobaczyć się z Kageyamą. No i oczywiście pojeździć na łyżwach...

Zastanawiałem się, czy Kageyama również po tamtej sytuacji jest tak rozdarty, jak ja. Czy myśli o tym, co się wydarzyło? A może kompletnie źle odczytałem sytuację? Miałem zamiar dziś uzyskać chociaż trochę odpowiedzi na swoje pytania.

Ku mojemu zaskoczeniu, gdy wszedłem na halę Kageyama zachowywał się... Zupełnie normalnie. Przywitał mnie z tą samą chłodną miną i krótkim spojrzeniem co zawsze. To chyba nie był dobry znak, bo to by oznaczało, że tamta sytuacja nic dla niego nie znaczyła.

Zasmuciło mnie to. Skuliłem ramiona i spuściłem głowę, wgapiając się w podłogę. Byłem całkowicie pogrążony w swoich pesymistycznych przypuszczeniach.

– Oi Hinata! Lodowisko się roztopi jak będziesz tak stał i czekał – nagły dźwięk jego słów przestraszył mnie, wyrywając z zamyśleń. Docinki Kageyamy były jak zwykle jedyne w swoim rodzaju...

Szybko się otrząsnąłem i wszedłem razem z nim na lodowisko. Zajęcia, tak jak i zachowanie Kageyamy, były takie jak zwykle. Już od jakiegoś czasu ćwiczyłem jedno z trudniejszych ćwiczeń, które przygotował dla mnie Kageyama. Mimo moich starań, nie udawało mi się go wykonać aż do tej pory. Wciąż miałem problem z ułożeniem nóg, co bardzo mi przeszkadzało. Minęła już prawie godzina, a ja nadal byłem niezwykle spięty. Zaczynało mnie to drażnić. Nie wiem czy to przez moją obawy związane z Kageyamą czy przez to, że ćwiczenie mi wciąż nie wychodziło, ale miałem ochotę się już poddać...

Po raz kolejny dzisiaj, przez zbyt dużą prędkość i zdenerwowanie na samego siebie, wylądowałem z impetem na lodzie. Nie jestem w stanie policzyć który to już raz. Znów złe ułożenie nóg... Westchnąłem i podniosłem się leniwie do pionu. Moje ręce były już całe czerwone i zmarznięte od ciągłego kontaktu z lodem, co nie umknęło uwadze Kageyamy. Mnie to było już szczerze obojętne.

– Noś rękawiczki głupku! – poinstruował gniewnie niebieskooki chłopak, podjeżdżając do mnie bliżej. Ujął moje dłonie w swoje, przyglądając się im.

– Ale mi jest niewygodnie w rękawiczkach – marudziłem przeciągle. Takie narzekanie przypominało mi Natsu, która grymasiła, gdy tylko miała zły dzień. Więc jednak jesteśmy do siebie podobni jako rodzeństwo. 

Kageyama nagle uniósł moje zmarznięte dłonie bliżej swojej twarzy i zaczął delikatnie chuchać na nie ciepłym powietrzem ze swoich ust, chcąc je ogrzać. Wciąż trzymał je szczelnie w objęciach swoich dłoni, które były znacznie większe od moich. Dotyk Kageyamy był bardzo przyjemny. Miałem wrażenie, jakby chłód mieszał się z ciepłem, tworząc z nim powoli wyjątkową jedność.

Zawstydziłem się i byłem pewny, że widać było dorodną czerwień na moich policzkach. Skierowałem wzrok w dół, chcąc ukryć swoją twarz za rudą grzywką. 

– Kageyama, to ćwiczenie mi ciągle nie wychodzi – wyszeptałem niepewnie. Nie wiedziałem, jakiej reakcji mogę się po nim spodziewać, ale to, jak troskliwie ogrzewał moje dłonie, dodało mi nieco otuchy. Mimo tego, wszystkie negatywne emocje z ostatniego czasu skumulowały się we mnie i pragnęły wydobyć się na zewnątrz w postaci łez, które właśnie pojawiły się w kącikach moich oczu.

Kageyama otworzył szerzej oczy ze zdziwienia. Było w nich coś, czego nie potrafiłem odczytać. Wpatrywały się prosto we mnie, bardzo intensywnie.

– Jestem pewny, że jutro ci się uda! – powiedział całkowicie poważnie, ściskając przy tym mocniej moje dłonie. 

– Jutro? Ale przecież następne zajęcia mamy za tydzień. – Odważyłem się na niego spojrzeć i przechyliłem głowę w bok, w geście zaskoczenia.

– Nie martw się o to i po prostu przyjdź. Zadbam o to, aby nikt nam nie przeszkadzał na lodowisku. W końcu ci się uda, obiecuję – zapewnił mnie chłopak, pocierając delikatnie kciukami wierzch moich dłoni. 

Nawet nie zauważyłem, kiedy zrobiły się z powrotem ciepłe.

Przyjemny Chłód |KageHina|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz