3

170 13 0
                                    

Z tego co zdążyła się dowiedzieć, królowa bardzo pilnowała swojej rutyny. Codziennie pobudka o 7:00, śniadanie godzinę później, od 21:00 brak wstępu do jej komnat, a o 23:00 gasły świece. Nie było to aż tak różne od nawyków dawnej Reginy, która zorganizowanie uważała za niezbędną oczywistość.

Emma pędziła ciemnym, zimnym korytarzem dla służby. Mimo, że było lato w pałacu zawsze panował przenikliwy chłód, który pogłębiał się gdy królowa była w pobliżu. Nie miało to nic wspólnego z rzeczywistym ciepłem. Chodziło o magiczną aurę otaczającą to miejsce i jej nieprzyjemne źródło-nienawiść. Wszyscy mieszkańcy byli albo przerażeni, albo agresywni i z reguły nikt nikomu nie ufał. Komunikowano jedynie polecenia, zasady i reprymendy.

Poprzednia pokojówka wyjaśniła jej że Królewska Mość ubiera się sama, a jej obowiązkiem jest sprzątać, donosić posiłki i spełniać zachcianki władczyni. Wystarczył jeden błąd i jej życie dobiegłoby końca. Wystarczyłby, gdyby miała taką możliwość. Ona jednak wykorzystała swoją szansę dawno temu.

Po cichu weszła do sypialni królowej. Regina stała na balkonie patrząc przed siebie. Emma wiedziała, że kobieta doskonale zdaje sobie sprawę z jej obecności, po prostu tego nie okazuje. Jeszcze. 

Dziewczyna pościeliła łożę i odwróciła się by związać zasłony, gdy zdławiony krzyk wyrwał się z jej ust. Królowa stała kilka metrów od niej bacznie ją obserwując. Przybierając kamienny wyraz twarzy służąca ruszyła w stronę ogromnego wyjścia na taras. Zasłony na jej oczach same się związały, a dziewczyna głośno przełknęła ślinę. Chwila na którą czekała. Teraz Regina ją zabije.


Naprawdę chciała. Chciała się odwrócić, spojrzeć Reginie w oczy, odezwać się. Chciała tak wiele, ale nie zrobiła nic. Niezdolna się ruszyć czekała na wyrok.

Najwidoczniej było to możliwe, bo zesztywniała jeszcze bardziej na dotyk dłoni na swoim ramieniu.

Oddech Reginy otulał jej kark, a bliskość ich ciał przyprawiała o dreszcze. Tak znajome i tak obce uczucie. W pierwszym odruchu miała ochotę przyciągnąć brunetkę, szybko i agresywnie, i na zawsze trzymać ją przy sobie, to jednak chłód, który bił od królowej przypomniał Emmie, że nie stoi w obecności kobiety, która ją kochała.

- Niech mi Pani powie, Panno Swan, czy nie wyraziłam się wystarczająco jasno, gdy ostatnio się widziałyśmy?- jej głos był pusty, a jednak zawierał wyraźne ostrzeżenie.

- Regina...- ucisk na ramieniu-ucisk w klatce piersiowej.

- Dla ciebie Wasza Wysokość.

Emma upadła na podłogę, gdy tylko królowa ją puściła. Kobieta zdążyła powoli obejść dookoła niej zanim dziewczyna otworzyła oczy i w miarę uspokoiła oddech.

- Wiem- wychrypiała- co powiedziałaś, co zrobiłaś, pamiętam.

- A jednak robisz za dywan na mojej posadzce. Nie podejrzewałam, że twoje zaburzenia sięgają aż tak głęboko.

- Regina...

- Dość!- Emma w jednej chwili znalazła się kilka centymetrów nad ziemią.- Nie masz prawa tak do mnie mówić. Nie masz prawa w ogóle do mnie mówić.

Blondynka milczała wpatrując się w jedyną kobietę jaką kiedykolwiek kochała. Regina zbliżyła się, tak że ich nosy prawie się stykały.

- Kłamstwa.- wyszeptała- Same kłamstwa.- mimo maski jaką królowa na siebie nałożyła, Emma widziała ból siedzący głęboko w tych pięknych oczach- Kłamałaś wtedy, będziesz i teraz.- z tymi słowami sięgnęła lewą ręką i chwyciła za serce dziewczyny.

Druga szansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz