9

100 9 0
                                    

Droga do miasteczka zajęła jej pół dnia, więc gdy dotarła na miejsce było późne popołudnie. Wykupiła pokój na jedną noc i umówiła się z Milą o świcie przy tawernianej stajni.

Obudziła się dużo za wcześnie, a właściwie to prawie nie spała. Chodziła tylko po pokoju z frustracją mieląc ostatnio podjęte decyzje.

O spacerze nie było mowy, jeśli chciała w całości wrócić na dworek. Poprzedniego wieczoru nowa znajoma wyznała jej, że niektórzy radni wciąż szukają sposobności by pozbawić jej głowy, ale strach przed Corą od tego ich powstrzymywał. Jedyne co jej groziło to fakt, że plotka o jej pobycie błyskawicznie się rozniosła, a dla chcącego nic trudnego i zawsze znajdzie się ktoś na tyle głupi by zaryzykować dla złota.

Dziewczyna czekała na nią przed wejściem. Niewielki tobołek mówił Emmie wystarczająco. Choć nie dała po sobie tego poznać, polubiła szatynkę. Pod wieloma względami były podobne i Emma doskonale ją rozumiała.

Przywiązała swój skromny dobytek do siodła i rzuciła monetę chłopcu stojącemu obok wierzchowca.

- Dokąd jedziemy?- spytała dziewczyna dosiadając swoją klacz.

- Do kogo.- poprawiła ją Emma ruszając przed siebie.


Pędziły jak szalone nie zatrzymując się ani na moment. Poprzednio Emma popędzana była wściekłością, teraz gnała ją miłość.

Koń ledwo wyhamował gdy pociągnęła za lejce.

- Wejście do kuchni jest po lewo, tam się tobą zajmą.- rzuciła pośpiesznie.

- Powodzenia!- usłyszała za plecami puszczając zwierzę galopem na skraj posesji.


Nie potrafiła tego wyjaśnić, ale wiedziała, że to właśnie tu znajdzie Reginę. Zeskoczyła z konia tuż przed obszernym pniem jabłoni.

Brunetka podniosła się słysząc konia i wtedy Emma ją dostrzegła.

Na moment zabrakło jej tchu i stanęła czekając na reakcję. Dziewczyna zerwała się do biegu i chwilę później trzymały się w objęciach.

- Przepraszam.- powiedziały jednocześnie.

- Nie, to moja wina. Nie mam prawa mówić ci co możesz i co powinnaś.

Choć Emma była niższa od szlachcianki, w tym momencie czuła się o wiele większa. Wyrażanie uczuć nie było dla niej proste, a przyznawanie się do błędów tym bardziej.

Regina czule objęła twarz dziewczyny i pocałowała. Długo, mocno, z miłością.

Na Emmę podziałało to jak magia. Poczuła ogromny przypływ energii. Uniosła brunetkę i zaniosła pod koronę drzewa. Plecy Reginy przyległy do pnia, co dziewczyna od razu wykorzystała. Stanęła na nogach i odwróciła sytuację. Oddech blondynki przyspieszał, gdy dłonie szlachcianki badały jej ciało. Z a w o l n o, z zaskakującą łatwością przejęła inicjatywę. Rzuciła się na brunetkę, która czekała na jej polecenia.

Jedyne co czuła to ciepło bijące od ich ciał, a podekscytowanie Reginy pobudzało ją jeszcze bardziej. Nieme przyzwolenie dawało jej pole do popisu. Strach, który dotąd nawiedzał jej myśli, wyparował. Wiedziała co robić i że nie ma niczego, czego pragnęłaby bardziej.

Gorset szlachcianki opadł na trawę razem z resztą ubrań. Regina rozwiązała spodnie Emmy. Jej dłonie były gładkie, a dotyk łagodny. Emma nie była w stanie dłużej czekać. Jednym ruchem ściągnęła koszulę przez głowę i sprowadziła brunetkę na ziemię.

Nie istniało nic oprócz boskich wypukłości kobiety, na której się znalazła. Chciała doświadczyć każdej części jej ciała, zbliżyć się tak bardzo, że ich ciała stałyby się jednością.

Oddychała ciężko, a Regina wzdychała z rozkoszy. Trzymała ją w pasie, z każdym oddechem unosząc się nieco wyżej. Agresywny pocałunek wzniósł je wysoko, ponad to co wydawało się możliwe i po chwili opadły na miękką trawę.

Słońce prześlizgnęło się przez liściasty dach nad ich głowami. Emma spojrzała na Reginę. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, gdy brunetka przyciągnęła ją do siebie.

Blondynka leniwie głaskała szczupły brzuch ukochanej. Czuła się idealnie. Bezpiecznie. Szczęśliwie.

- Regina...- zaczęła, więc wiedziała, że musi to powiedzieć.

Brunetka przesunęła się lekko, tak żeby spojrzeć na Emmę.

-Kocham cię.- wyznała i wraz z tymi słowami odpłynął cały strach.

Była pewna swoich uczuć i pewna, że dziewczyna czuje to samo. Nawet jeśli by ją odrzuciła, co wiele razy prześlizgiwało się jej przez głowę, byłaby szczęśliwa.

Szlachcianka zamiast odpowiedzieć pocałowała ją, jednocześnie ciągnąc w górę.

- Co robisz?- spytała wciąż trzymając usta na ustach brunetki.

Ta jednak nie zwracała na nią uwagi. Skierowała się do strumienia i z miną nie zdradzającą żadnych emocji wprowadziła Emmę.

Woda przyjemnie chłodziła rozgrzaną skórę. Emma zanurzyła się na moment, a gdy tylko wróciła na powierzchnię ujrzała brunetkę równie mokrą co ona. Uśmiechnęła się na ten widok.

Regina rozplotła warkocz i włosy spływały jej po plecach. Zbliżyła się do blondynki, obejmując nisko. Teraz królowa przejmowała pałeczkę.

Kaskada pocałunków schodziła coraz niżej, w przeciwieństwie do westchnień Emmy.

Regina znalazła się pod wodą, a blondynka mocniej zacisnęła pięści. Po chwili ich dłonie się splotły i blondynka została wciągnięta pod taflę.

Nie otwierała oczu, ale nie było to potrzebne. Całowały się, a żywioł przepływał wokół nich. Poczuła w sobie palce Reginy i w ostatecznym momencie wynurzyła się z ulgą.

Dyszała ciężko, gdy usłyszała słowa szlachcianki.

- Ja ciebie też.

W pierwszym momencie myślała, że się przesłyszała .

Niedowierzanie na jej twarzy rozbawiło Reginę, która zbliżyła się jeszcze bardziej i objąwszy jej twarz rękoma powtórzyła.

-Kocham cię Emmo Swan.

Druga szansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz